-Ja nie lubię o sobie mówić! Szczególnie o swojej przeszłości!
-Oj no weź-nalegała-Ja ci o sobie mówiłam!
-Ale ty nie miałaś tak dramatycznych przeżyć!-zauważyłem-Muszę opowiadać?
-Tak-powiedziała odważnie
Zauważyłem,że ta wilczyca ma nie tylko wielką odwagę,ale również musi postawić na swoim.
-No dobrze. Zrobię to dla ciebie,ale nikomu nie wygadaj!-poprosiłem
Przyłożyła łapę do serca. Uznałem to za potwierdzenie.
-Więc... Hmmm... Urodziłem 116 lat temu na północnym-wschodzie od tych terenów. Pochodzę z rodu Ostrych Kłów, mój pradziad to Ralso,ojciec natomiast Ralsi. Wataha,w której żyłem składała się wyłącznie z naszego rodu,więc w moich żyłach płynie szlachetna krew. O moim dzieciństwie za dużo do opowiedzenia nie ma,pamiętam jedynie,że ojciec był bardzo surowy i dużo ode mnie wymagał. Nauczył mnie,że ufać można tylko swoim rodakom. W ten sposób,przez niego,trudno zdobyć moje zaufanie. Matka nie interesowała się mną,dbała o ojca,który był Alfą. Kontakty miałem dobre tylko z siostrą, Ralnią. Niestety nie wiem czy jeszcze żyje. W wieku 18-stu lat uciekłem z watahy na wschód. Po kilku dniach wędrówki poznałem śliczną wilczyce,miała taki sam kwiat we włosach jak ty,lilię. Zakochałem się w niej od samego wejrzenia. Po około roku,przed naszym ślubem została zabita. Kiedy się o tym dowiedziałem,załamany ruszyłem w dalszą drogę. Przez prawie 100 lat byłem samotny,spotykałem wiele par,szczęśliwych par. Widywałem samotne wilczyce,które często się za mną oglądały,ale one w ogóle nie były podobne to Samanthy,mojej ukochanej. Żadna z nich nie lubiła lilii. Owszem,mówiły,że jest ładna z wyglądu,ale,że śmierdzi. Kiedy to słyszałem,natychmiast ruszałem w dalszą drogę. Kiedy pewnego dnia szedłem,zauważyłem wilczycę,czerwoną z dziko nastroszoną grzywą. To była Bloodspill. Zaproponowała mi stałe miejsce w naszej watasze. Lubię ją,ale nie jest w moim typie.
No i po kilku dniach spędzonych w tej watasze,poznałem ciebie.
<Carmen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz