niedziela, 13 stycznia 2013
Od Carmen c.d. opowiadania Rals'a
Rals był naprawdę miły, lubiłam go...
- Ale ja nie jestem taka młoda. - droczyłam się z nim.
Zaśmiał się.
- Carmen, masz niecałe dwa lata. - zauważył.
- Ale zachowuję się bardzo dorośle. - trzymałam przy swoim.
- Niech ci będzie jesteś bardzo dorosła. - dał mi sójkę w bok - Ale i tak przy mnie to nic.
- Uważasz mnie za małolatę? - spytałam lekko zawiedziona.
Nie chciałam być w oczach Rals'a taką co trzeba tylko pilnować i opiekować się, bo nie da sobie rady sama w życiu.
- Nie, nie o to mi chodziło! - próbował się bronić.
- A o co?
- No... bardziej myślałem o sobie, że jestem już taki długoletni. - odparł.
Zachichotałam, na szczęście nie o mnie mu chodziło.
- Nie przesadzaj! Jesteś po prostu dojrzały... dla mnie w sam raz. - powiedziałam z radością.
- Tak uważasz? To mogę się jeszcze podobać wilczycą? - zaśmiał się.
- Oczywiście!
Droga ciągnęła się nam w nieskończoność... Po kilku godzinach wędrówki nadchodził nasz drugi zachód słońca, a my nadal nie znaleźliśmy żubrów.
-Dziwne... - martwiłam się - Powinny tu być.
- Może zmieniły miejsce. - zauważył Rals - Będziemy musieli kolejny raz zanocować. Ja pójdę popatrzeć po okolicy czy nie czuć ich zapachu, a ty znajdź jakąś jaskinię, ok?
Kiwnęłam głową i poszłam szukać jaskini. Po dziesięciu minutach znalazłam, tym razem większą. Później przyszedł Rals, który wyczuł zapach żubrów, które powinny być dwie godziny stąd. Zmęczeni postanowiliśmy, że ich poszukamy następnego dnia. Usiedliśmy przed grotą i oglądaliśmy gwiazdy.
- Gdzieś tam... - wskazałam gwiazdy łapą - Musi być Boskie Stado.
- Racja. Musi być tam pięknie. - rozmarzył się.
Gdy odkładałam łapę na ziemię, delikatnie musnęłam ją o łapę Rals'a.
- Przepraszam... - powiedziałam speszona.
<Rals?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz