Rozjuszony chodziłem w kółko. Co za wstrętny typ! Aż trudno uwierzyć,że Carmen była z nim skojarzona. W ogóle go nie przypominała. Była radosna,odważna,pełna życia...
A jej ojciec ponury,gburowaty i nudny!
Carmen była dorosła. Mogła sama wybierać,sama o sobie decydować.
Postanowiłem się z nią spotkać. Nie miałem żadnych specjalnych mocy,ale jak się postaram będę jutro przed jej grotą. Nagle co mnie tknęło. To było takie dziwne,fantastyczne i... nie doznane od lat!
Zakochanie...??? Czyż bym się zakochał w Carmen.. Możliwe.. Serce miałem gorące jak tylko o niej pomyślałem. Tęskniłem za nią. Musiałem się z nią spotkać i wszystko szczerze opowiedzieć.
Musiałem przyznać się do swoich uczuć. Wyruszyłem w drogę od razu. Biegłem anjszybciej jak potrafiłem.. droga wydawała się dłuższa,niż jak szedłem nią z Carmen.
Fakt. Zakochałem się. Ja się zakochałem. Zakochałem... Zakochałem.. Zakochałem...
-ZAKOCHAŁEM SIĘ!!!-wrzasnąłem-Od 100 lat nie doznałem tego uczucia!
Ta myśl dodawała mi więcej siły do biegu.
Przed zmrokiem znalazłem się przed grotą Carmen i jej rodziców.
Ostrożnie wszedłem do niej i zauważyłem płaczącą Carmen.
<Carmen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz