Zdziwiło mnie to.
- Przypominam ci twoją Samanthe? - spytałam niepewnie.
- No tak... Nawet bardzo. - potwierdził.
- Yyy.. to... to dobrze?
Wiem moje pytanie było głupie, ale jakoś nie wiedziałam jak na to
zareagować. Z jednej strony to dobrze, że mu przypominam osobę, którą
kochał, tylko, że... Nie chciałam żeby mnie do niej porównywał pod tym
względem żeby przy mnie zachowywał się tak jak... przy mnie, a nie przy
klonie Samanthy.
- Ja myślę, że tak. - zaśmiał się - Lepiej to niż żebyś przypominała mi jakiegoś mojego wroga...
- No tak. - potwierdziłam z uśmiechem - A bardzo ci ją przypominam?
- Wyglądem może nie w całości, ale osobowością.
- No taka wspaniała jak ona to na pewno nie jestem. - chciałam już zmienić temat - To co idziemy w dalszą drogę?
- Tak.
Ruszyliśmy dalej na północ. Podczas wyprawy Rals się mnie spytał:
- Zdałem sobie sprawę, że ja ci tyle opowiedziałem, a ty prawie nic.
- Bo ja nie mam o czym mówić. Nic ciekawego w moim życiu się nie działo, aż do teraz. - uśmiechnęłam się do niego.
- Dzięki mnie? - spytał jakby zadowolony.
- Tak. Nigdy nie przekroczyłam granic watahy, a teraz? Jestem kilka
kilometrów od watahy. Moje życie nareszcie nabrało kolorów. -
zachwycałam się.
Przez kilka minut szliśmy gadając o wszystkim i o niczym, gdy zapytałam:
- Powiedz, czy zacząleś się ze mną przyjaźnić, bo przypominam ci twoją byłą ukochaną?
<Rals?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz