Próbowałam rozładować wściekłość i zniecierpliwienie,bawiąc się z młodymi.
Ale nie szło mi to zbyt dobrze,ponieważ byłam skupiona myślami nad czym innym.
-Elena,jestem głodny!-powiedział Good Luck-Przyniesiesz mi coś do jedzenia! Proszę...
-I mi też!-wtórowały mu inne
Westchnęłam i zgodziłam się niechętnie. Na szczęście obok mnie znalazłam zajęczą rodzinę. Matka gdzieś zwiała,ale pozostała cztery udało mi się upolować.
-Proszę..-warknęłam nieuprzejmie-Smacznego!
Maluchy zajadały z apetytem zajęcze mięso,ja tym czasem poprosiłam wiatr,by przyniósł mi wieści odnośnie święto. Szeptał mi,że na razie wszystko idzie zgodnie z planem.
Mogłam odetchnąć na moment.
-Elena!-usłyszałam
Odwróciłam się w tamtą stronę. Bogom dzięki szła Czarna Noc i Różyczka.
-Super,że jesteś!-zawołałam do Różyczki-Dobra robota,Noc szybko się uwinęłaś!-uśmiechnęłam się łagodnie
-Ok. To co mam zrobić?-zapytała Różyczka
-Przed chwilą jadły.-wyjaśniłam-Teraz może się pobawią albo pójdą spać.
-Okej pa!-powiedziała Noc i popędziła mnie w stronę.
<Czarna Noc?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz