niedziela, 6 stycznia 2013

Od Carmen c.d. opowiadania Rals'a


 Spojrzałam na niego, w jego oczach zobaczyłam ból i smutek.
 - Musiałeś ją bardzo kochać. - stwierdziłam.
 - Tak... Nawet nie wiesz jak bardzo. - westchnął ze smutkiem.
 - Wiesz nie jestem dobra w pocieszaniu, ale wiem jedno, że ona zawsze będzie przy tobie, o tu. - dotknęłam łapą jego piersi, gdzie znajdowało się jego serce - I zawsze będzie cię kochać.
 Popatrzył na mnie z wdziecznością.
 - Dzięki. - powiedział krótko - To wiele dla mnie znaczy.
 - Do usług. - zaśmiałam się, by go rozweselić.
 Na szczęście poskutkowało.
 - Jej tak się rozgadałem, że nie zauważyliśmy, że już zachód słońca. Musimy znaleźć schronienie.
 - Ok, tam za tym wzgórzem jest Końska Dolina. - wskazałam łapą - Tam znajdziemy jakąś małą jaskinię.
Po dwudziestu minutach, byliśmy już w pustej grocie.
 - To był męczący dzień, pozwolisz, że ja już pójdę spać. - poprosiłam.
 - Pewnie, ja też zaraz ułożę się do snu. Słodkich snów! - życzył mi.
 Położyłam się, jednak nie mogłam zasnąć, bo była zimna noc, a mi towarzyszyły dreszcze. Po chwili poczułam jak Rals przykrywa mnie liśćmi.
 - Dzięki. - wyszeptałam z wdzięcznością.
 - Do usług. - zaśmiał się.
Po czym zasnęłam.

 <Rals?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz