-Za co?-zapytałem zaskoczony tonem jej głosu
-Nooo,że ja..-nie umiała dobrać odpowiednich słów
-Widzisz nie masz za co przepraszać-uświadomiłem jej
-No,ale przecież... To mogło być dla ciebie niezręczne!-próbowała dalej
-Niezręczne?-zakpiłem-Niby dlaczego? Bo mnie lekko dotknęłaś? Hehe,spokojnie Carmen.
Nie mam nic ci za złe.
-Dzięki Rals-uśmiechnęła się wzruszająco-Naprawdę wielkie dzięki!
I przytuliła mnie. Przyznam,że absolutnie się tego nie spodziewałem.
Przez zaskoczenie nie odepchnąłem jej. Zresztą nie zrobił bym tego nigdy!
Trzeba myśleć teraźniejszością-słyszałem głos w głowie-Nad teraźniejszością zapanujesz.
Przeszłości nie da się ujarzmić.
Nagle zorientowałem się,że Carmen dalej mnie tuli. Zalany falą uczuć,również ją objąłem.
-Carmen?
Ten głos sprawił,że odsunęliśmy się od siebie. Carmen wyglądała na szczęśliwą.
Trzeba przyznać,że mnie też zrobiło się ciepło na sercu. Samanthy nie zobaczę nigdy!
Kocham ją,ale tylko duszą. A do Carmen czuję,że ...kocham ją... duszą i ciałem.
Ale kto to jest? Ten kto stoi przed nami?
<Carmen?>
No no no ....
OdpowiedzUsuńCoraz ładniej !!!
Co tam u Ciebie ???
Pozdrowionka dla wszystkich !!!