-Możemy zostać kolegami-zgodziłem się.
Elizabeth uśmiechnęła się słodko,więc ja szybko odwróciłem wzrok,bo
bałem się,że jeszcze mnie zaczaruje swą urodą.
-To może pójdziemy do ciebie?-zaproponowałem
-Do mnie!-przestraszyła się-Nie, u mnie jest okropny bałagan.-próbowała się wykręcić od czegoś-Lepiej do ciebie!
-U mnie jest jeszcze gorszy!-zaśmiałem się-Oj no weź,chodź! Jak masz jakąś tajemnicę,napewno nie powiem,prędzej zapomnę.
Wilczyca roześmiała się cicho,ale po kilku minutach namawiania ustąpiła.
Ruszyliśmy do jej jaskini. Droga prowadziła przez las,w którym było pełno drzew liściastych.
-Ładne masz podwórku-stwierdziłem
Znów się roześmiała i powiedziała:
-Lubię tu przesiadywać,kiedy myślę. Mam takie fajne miejsce,ze stawem i opadniętym drzewem.
-Nooo, tam musi być dopiero romantycznie-przyznałem
-Może jest..-mruknęła-No cóż,to moja grota. Tylko nikomu nie mów,co się tam znajduje.
Przyrzekłem,że nie pisnę ani słówka. Lizzie uśmiechnęła się i weszliśmy.
<Lizzie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz