-Nie płacz!-powiedziałem
Starałem się by mój głos brzmiał kojąco. Chciałem by Eli uspokoiła się nieco. Wtedy moglibyśmy porozmawiać i wymyślić co możemy w tej sprawie zrobić.
Elizabeth spojrzała się na mnie swoimi brązowymi oczami i chlipnęła:
-Przepraszam. Te emocje...
-Rozumiem-odparłem i podszedłem do niej
Uśmiechnęła się słabo. Zauważyłem, że był to wymuszany uśmiech.
-Nie zmuszaj się.-powiedziałem
Lekko speszona wilczyca zarumieniła się.
-Muszę z tobą porozmawiać-zacząłem-Chodzi...-przełknąłem ślinę-Chodzi o to co się między nami wydarzyło. Przykro mi, ale musimy to zakończyć. To zbyt wielkie niebezpieczeństwo
dla mnie i dla ciebie też. Elizabeth musisz mnie zrozumieć, choć spróbuj! Wiem, że to nie łatwe,
ale... No cóż... Przynajmniej musisz spróbować.
-Rozumiem-odpowiedziała cicho-Tylko, że ja mam gorzej niż ty!
-Słucham?-powiedziałem zdziwiony jej okrzykiem
-Tak mam gorzej!-zawołała-Ty masz partnerkę, świetnych przyjaciół, spodziewasz się dzieci, jednym słowem szczęście. A ja? Jestem wilczycą, która nie może się pozbierać po odejściu z dawnej watahy. Tam miałam to samo co ty! Ty też musisz mnie zrozumieć! Potrzebuję kogoś kto mi pomoże!-rzuciła i ponownie zawładnęły ją emocje
Wtedy wpadł mi do głowy znakomity pomysł. Pomyślałem o Zeke, który jest mniej więcej w wieku Lizzie i również nie ma partnerki. Od kiedy odeszła Diamond nie może pozbierać się i chce tylko spokoju. Elizabeth potrzebuje kogoś kto ją pokocha i Zeke też.
-Elizabeth nie płacz, bo znalazłem rozwiązanie twojego problemu!-zawołałem uradowany.
Opowiedziałem jej o Zeke i ona zgodziła się jutro do niego pójść.
Następnego dnia w południe spotkaliśmy się przy Skale i ruszyliśmy do groty Zeke.
<Elizabeth jak tam było? Chodzisz z nim? Napisz;p!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz