Kiedy weszliśmy do groty naszych dzieciaków jeszcze nie było.
-Martwię się-przyznałam
Jasper spojrzał się na mnie rozbawiony i powiedział:
-Nie bój się! Są już dorośli. Poradzą sobie.
Lecz słowa Jaspera wcale nie dodawały mi otuchy. Uśmiechnęłam się jednak, by
nie martwił się, że coś mnie boli. Bałam się o nie. Na dodatek jeszcze kilka godzin temu byli
małe i nie potrafiące sobie poradzić na otwartym terenie...
-Valixy!-głos Jaspera przerwał moje rozmyślenia-Nie bój się o nich i chodź spać!
Drażniło go wyraźnie, że siedzę i przeszkadzał mu w spaniu. Dobrze znałam Jaspera. Aby
zasnąć potrzebował ciszy i spokoju. Kiedy on śpi, inni którzy są w jaskini też muszą.
Taki był mój Jasper.
-Ty kochany mój samolubie!-zawołałam i roześmiałam się
Jasper uśmiechnął się i powiedział:
-Choć tu ty marudo!
Po chwili smacznie spaliśmy. Kiedy obudziłam się łóżka naszych dzieci były puste!
-Jasper!-zerwałam się-Nie ma ich!
-Kogo nie ma?-wymruczał sennie
-Ishtar, Carmen, Naith'a i Starka!-zawołałam przestraszona
-Jak to?-teraz i on wstał poddenerowany
<Jasper?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz