Cieszyłem się ogromnie,że Elizabeth spędzała czas ze mną. Na dodatek tylko ze mną!
Po paru minutach zabawy,stwierdziłem (nie ukrywam,bardzo mnie to zdziwiło),że ja ją
uważam za zwykłą koleżankę! Za koleżankę. Zdałem sobie sprawę,że nie czuję do niej nic
konkretnego. Pewnie dlatego,że ona kochała Shido i była nim oślepiona.
-Już mi się nie chcę-mruknąłem
-Dlaczego?-zapytała zdziwiona nagłą zmianą
Westchnąłem i powiedziałem:
-Nie mogę ci tego powiedzieć. To,by cię za bardzo zraniło.
Elizabeth wyszła z wody i spojrzała się na mnie z troską.
-A cóż to za tajemnica?
-Nie dla twoich uszy-mruknąłem,po czym otrzepałem się i powiedziałem:
-Przepraszam,ale muszę iść. Fajnie się z tobą...hmmm...bawiło. Na razie!
-Naith!-krzyknęła za mną Elizabeth
Odwróciłem się szybko i zobaczyłem wilczycę w ogóle nie podobną do tej wilczycy.
Jej oczy były smutne i powoli zaczęły toczyć się z nich łzy. Stała z podkulonym ogonem,a jej futro straciło cały blask. Widocznie coś ją przygnębiło.
-Co?-zapytałem,udając niewzruszonego
-Jaaa...-zaczęła niepewnie
-Nooo-ponaglałem ją
<Elizabeth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz