Zawahałam się. "Nie rób tego!" krzyczał mój zdrowy rozsądek. "Odkręć to!"
Ale jak się powiedziało A trzeba dodać B.
-No, bo chodzi o to, że... Wiesz, bo...-plątał mi się język. Wzięłam głęboki oddech.
-Chcesz mi tu miłość wyznać czy co?-zażartował. Spojrzałam nań wilgotnymi oczami. Uśmiech zamarł mu na twarzy.-Leia?
Bardzo wolno pokiwałam głową. Rexion zamarł zszokowany.
-Leia, ale... Leia-wyszeptał.
-Przepraszam, przepraszam!-załkałam.-To było silniejsze ode mnie!
Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Stałam na wprost niego przerażona tym co zrobiłam.
"Wszystko zniszczyłaś."
Na tę myśl wycelowałam nos w niebo-nawet nie zauważyłam, że padało-i
donośnie zawyłam. Kiedy przestałam ostatni raz spojrzałam na mojego
przyjaciela, po czym odwróciłam się od niego i zaczęłam biec po
rozmokłej ścieżce.
-Poczekaj! Leia stój!-zawołał. Zaklął i zaczął za mną biec.-Leia! Proszę zatrzymaj się!
Biegłam naprzód, ale troszeczkę zwolniłam. W zaroślach zatrzymałam się i
spojrzałam w jego stronę. Widziałam, że nadal mnie goni. Wiedziałam, że
mnie zauważy. Pozostawało poczekać.
<Rexion????>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz