poniedziałek, 31 grudnia 2012
Od Carmen c.d. opowiadania Rexiona
- Dobra, ja już muszę iść. - powiedział, gdy wyszliśmy z lasu.
- Ok, ja też. Rodzice pewnie się już niecierpliwią... Jestem dorosła, a i tak traktują mnie jak szczeniaka. - westchnęłam - A bym zapomniała. Pozdrów Leię!
- Skąd wiesz, że do niej idę? - spytał zdziwiony.
- A gdzie możesz się tak spieszyć? - zaśmiałam się.
- Lepiej uważaj. - także się zaśmiał i dał mi sójkę w bok - To do zobaczenia! - powiedział i pobiegł przed siebie.
Cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak Rexion, bo miałam z kim pogadać, a tak to nie mam z kim... oczywiście oprócz rodziców, ale to nie to samo. Ishtar ma chłopaka, Naith zaczął biegać za jakąś wilczycą, a Stark codziennie gdzieś znikał pewnie też za jakąś wilczycą, moje rodzeństwo zaczęło własne życie, etap, a ja??? Szkoda gadać... Nagle w coś walnęłam, że aż upadłam. Gdy spojrzałam w górę zobaczyłam potężnego wilka. To był... Rals? Tak, chyba tak się nazywał... Nie znałam go dobrze, nigdy z nim nie rozmawiałam. Tak szczerze, to trochę mnie przerażał... Spędzał czas w samotności, do nikogo się nie odzywał...
- Przepraszam. - wymamrotałam.
- Spoko. Po prostu trochę uważaj. - mruknął obojętnie.
Wstałam i już miałam odejść, gdy się mnie spytał:
- Jak masz na imię?
Zdziwiona, że się do mnie samowolnie odezwał, odpowiedziałam:
- Ca... Carmen. - wyjąkałam.
<Rals?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz