-Otóż...-zaczął Sun,ale Moon uderzyła go,jak stwierdziła leciutko, i powiedziała:
-Leio,biała wilczyco prawdy, musisz zrozumieć sytuację Rexiona.
-Jaką sytuację?-zapytała Leia
-Za dużo pytań na jedną noc.-mruknęła Moon-Chodzi o to,że powinnaś darować sobie ucieczki i innego tego typu rzeczy-dodała,patrząc na nią poważnie-Nie załamywać się,jak Rexion odmówi ci czegoś. Musisz być twarda i go zrozumieć. To pierwszy krok,aby podporządkować sobie faceta-spojrzała na Suna z rozbawieniem-Mam nadzieję,że rozumiesz.
-Oczywiście!-powiedziała odważnie Leia
Byłem pod wrażeniem jej odwagi i ogólnej postawy wobec bogów.
-Świetnie! A teraz czas na ciebie Rexion.
-Teraz ja!-przerwał jej Moon zacierając łapy-Ja też chcę.
Moon i Leia roześmiały się,ale ja patrzyłem na nie jak na wariatki. Nie zrozumiałem,
dlaczego się śmieją.
-Dobrze,już dobrze,ty mój duży dzidziusiu.-zażartowała Moon
-Więc Rexion,wilku i tam bla...bla bla... Musisz traktować Leię poważniej.
Pomagać jej i wspierać,a nie cały czas odmawiać.
Stałem i patrzyłem na boga zdezorientowany.
-Ty też musisz ją zrozumieć!-dodał
-Uwierzcie nam,pasujecie do siebie.Rexion nie wstydź się,powiedz jej to co ci leży na sercu.
Spojrzałem się na Leię,która wbiła we mnie wyczekująco ślepia.
-Kocham cię-wyszeptałem-Ale na związek,gotowy nie jestem.
<Leia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz