Byłam sama w naszej jaskini. Dzieciaki dorosły, Dark umówił się z kolegami,a ja zostałam sama.
Miałam oczywiście zaplanowane sprzątanie groty, ale przy takim zimnie w ogóle nie wchodziło to w grę. Leżałam w najdalszej części groty i... nic nie robiłam.
-Fiore!-usłyszałam głos-Jesteś?
Był to taki lalusiowaty, ale męski głos. Z pewnością należał do mojego brata Swizz'a.
-Jestem!-zawołałam i podbiegłam do niego-Co ty tu robisz?
-Uff... Dobrze, że jesteś coś się stało z mamą! Nie wiadomo co jej jest.
-A lekarze?!
-Oni też nie wiedzą! I to jest najgorsze. Mówią, że może nam pomóc tylko ojciec Damona! Ale nie wiadomo, gdzie on jest. Damon mówi, że daleko od końców terenów watahy.
-Pobiegł po niego?-dopytywałam się
-Oczywiście! Ale to nic! Chodź do matki! Ona cię potrzebuje!
-Jasne!-powiedziałam i pobiegliśmy w stronę groty matki
Kiedy dotarliśmy na jej groty stali tam już Elena,ojciec, Kyche oraz Dark.
<Swizz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz