Szliśmy. Puszcza był dość przerażająca, al ja i Blood świetnie się bawiliśmy
Prześmiśmy puszcze i zobacyzliśmy piękną kraine..
-Blood.. Chciałbym być Alfą, ale tu raczej nie mam możliwości. Może moglibyśmy.....
<Blood dokończ zdanie>
piątek, 31 sierpnia 2012
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-Ech,dzięki-mruknęłam
Uśmiechnął się.
-Niezły jesteś-przyznałam
-Idziemy coś zjeść?-zapytał kłapiąc zębami.
-Chętnie-odparłam i wstalismy.
Pobiegliśmy w stronę Ciemnej Puszczy,bo chcieliśmy zobaczyć jak tam jest.
<Ayer?>
Uśmiechnął się.
-Niezły jesteś-przyznałam
-Idziemy coś zjeść?-zapytał kłapiąc zębami.
-Chętnie-odparłam i wstalismy.
Pobiegliśmy w stronę Ciemnej Puszczy,bo chcieliśmy zobaczyć jak tam jest.
<Ayer?>
Od Belli c.d. opowiadania Dragona
Nasze maluchy skakały ze szczęścia całą drogę do jaskini.
- Ale się cieszę, że poznam inne szczeniaki. - powiedział Andy.
- Ja też, ja też! - zachichotała Alice.
Na szczęście Andy i Alice, zawsze się ze sobą dogadywali, czasami zdarzało się im pokłócić, ale szybko się godzili.
- A my przynajmniej będziemy mieli czas dla siebie. - powiedziałam na ucho Dragonowi.
- Nareszcie. - zaśmiał się pod nosem.
- Czemu się śmiejesz tato? - spytała Alice.
- Yyy... po prostu cieszę się waszym szczęściem. - wykręcił się z prawdy.
Następnego dnia rankiem, poczułam, że ktoś mnie lekko szturcha.
- Mamo, mamo! - krzyczała Alice - Czas wstawać! Ktoś musi nas zaprowadzić do pani Lilianny.
- Yhmyyy... - nie miałam siły powiedzieć więcej, byłam taka śpiąca.
- Mamo, no! - zawołał Andy - Inni nie bedą czekać na nas. No proszę wstawaj!
- No właśnie wstawaj. - zaśmiał się Dragon śpiącym głosem.
- Taki jesteś mądry? No to zobaczymy. - powiedziałam - Dzieci, wasz kochany tatuś z chęcią zaprowadzi was!
- Juhu! - krzyknęły maluchy - Wstawaj, tato!
- Co?! - powiedział zdziwiony Dragon.
Tym razem to ja się śmiałam, nareszcie będę miała trochę czasu pospać.
- No dobra wygrałaś kochanie. - powiedział mi do ucha - Ale jutro to ty ich zaprowadzisz. - i pocałował mnie w policzek.
- Hmmm... - powiedziałam zasypiając.
< Andy, dokończysz? >
- Ale się cieszę, że poznam inne szczeniaki. - powiedział Andy.
- Ja też, ja też! - zachichotała Alice.
Na szczęście Andy i Alice, zawsze się ze sobą dogadywali, czasami zdarzało się im pokłócić, ale szybko się godzili.
- A my przynajmniej będziemy mieli czas dla siebie. - powiedziałam na ucho Dragonowi.
- Nareszcie. - zaśmiał się pod nosem.
- Czemu się śmiejesz tato? - spytała Alice.
- Yyy... po prostu cieszę się waszym szczęściem. - wykręcił się z prawdy.
Następnego dnia rankiem, poczułam, że ktoś mnie lekko szturcha.
- Mamo, mamo! - krzyczała Alice - Czas wstawać! Ktoś musi nas zaprowadzić do pani Lilianny.
- Yhmyyy... - nie miałam siły powiedzieć więcej, byłam taka śpiąca.
- Mamo, no! - zawołał Andy - Inni nie bedą czekać na nas. No proszę wstawaj!
- No właśnie wstawaj. - zaśmiał się Dragon śpiącym głosem.
- Taki jesteś mądry? No to zobaczymy. - powiedziałam - Dzieci, wasz kochany tatuś z chęcią zaprowadzi was!
- Juhu! - krzyknęły maluchy - Wstawaj, tato!
- Co?! - powiedział zdziwiony Dragon.
Tym razem to ja się śmiałam, nareszcie będę miała trochę czasu pospać.
- No dobra wygrałaś kochanie. - powiedział mi do ucha - Ale jutro to ty ich zaprowadzisz. - i pocałował mnie w policzek.
- Hmmm... - powiedziałam zasypiając.
< Andy, dokończysz? >
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
- No to już wiemy. - odpowiedzieli chórem jej bracia.
Był to drugi mój pocałunek z Valixy, trwał on dłużej i był przyjemniejszy niż pierwszy. Byłem w skowronkach. Gdy skończyliśmy się całować, Valixy promiennie się do mnie uśmiechnęła. Chciałbym być w tej chwili z nią sam na sam. No ale nie wygonię przecież jej braci - pomyślałem.
- No dobra koniec tych czułości! - powiedział Zeke.
- Dobra, nie bać taki zazdrosny. - zaśmiałem się.
- Zazdrosny? Ja? I to o siostrę?! Chyba żartujesz... - prychnął.
- Wyluzuj Zeke. - przerwał mu Nertin - Gramy dalej, kto teraz zadaje pytania?
- Ja! - krzyknął Jaxom.
Tym razem Valixy chciała z nami zadawać pytania. Usiadła blisko mnie. Objęliśmy się delikatnie, tak by jej bracia nie zauważyli.
Siedzieliśmy tak przez nie całą godzinę, pod koniec mi i Valixy znudziło się trochę zadawanie pytań. Nie zwracaliśmy uwagi na to co mówią jej bracia, tylko wpatrywaliśmy się czule w siebie. Gdy nagle przerwał nam Jaxom:
- Dobra, mnie się już to znudziło, idziemy gdzieś?
- Mam pomysł! - powiedział Zeke - Chodźmy na nasze takie prawdziwe polowanie!
- Ok, chodźmy. - zgodził się z nim Nertin - A wy idziecie? - zwrócił się do nas.
- Wiesz ja nie jestem głodny. - powiedziałem szczerze.
- I ja też nie. - powiedziała Valixy - Idźcie sami, my tu jeszcze chwilę zostaniemy i po patrzymy na gwiazdy. - mrugnęła do mnie.
- Jak tam sobie chcecie. - powiedział Zeke i poszedł z braćmi w stronę lasu.
Nareszcie sami - pomyślałem.
- Co tak się uśmiechasz? - spytała zaciekawiona.
- A tak sobie. - powiedziałem tajemniczo.
Położyłem się na trawie, a chwilę później Valixy położyła się koło mnie. Objąłem ją czule i pocałowałem w policzek.
- Wiesz, jak pierwszy raz cię zobaczyłem, poczułem takie dziwne ciepło w sercu. - wyznałem jej - I od tamtej pory nie było dnia, żebym o tobie nie myślał.
- Uwierz mi, że ja podobnie. - uśmiechnęła się do mnie.
Tym razem to ja ją pocałowałem w usta. Jeden raz i drugi... gdy nagle przyszła mi pewna myśl do głowy, ale nie wiedziałem, czy Valixy będzie uważała, że wszystko dzieje się za szybko. Jednak zdecydowałem się spytać:
- Chcesz być... moją partnerką życiową? - powiedziałem czule.
<Valixy?>
Był to drugi mój pocałunek z Valixy, trwał on dłużej i był przyjemniejszy niż pierwszy. Byłem w skowronkach. Gdy skończyliśmy się całować, Valixy promiennie się do mnie uśmiechnęła. Chciałbym być w tej chwili z nią sam na sam. No ale nie wygonię przecież jej braci - pomyślałem.
- No dobra koniec tych czułości! - powiedział Zeke.
- Dobra, nie bać taki zazdrosny. - zaśmiałem się.
- Zazdrosny? Ja? I to o siostrę?! Chyba żartujesz... - prychnął.
- Wyluzuj Zeke. - przerwał mu Nertin - Gramy dalej, kto teraz zadaje pytania?
- Ja! - krzyknął Jaxom.
Tym razem Valixy chciała z nami zadawać pytania. Usiadła blisko mnie. Objęliśmy się delikatnie, tak by jej bracia nie zauważyli.
Siedzieliśmy tak przez nie całą godzinę, pod koniec mi i Valixy znudziło się trochę zadawanie pytań. Nie zwracaliśmy uwagi na to co mówią jej bracia, tylko wpatrywaliśmy się czule w siebie. Gdy nagle przerwał nam Jaxom:
- Dobra, mnie się już to znudziło, idziemy gdzieś?
- Mam pomysł! - powiedział Zeke - Chodźmy na nasze takie prawdziwe polowanie!
- Ok, chodźmy. - zgodził się z nim Nertin - A wy idziecie? - zwrócił się do nas.
- Wiesz ja nie jestem głodny. - powiedziałem szczerze.
- I ja też nie. - powiedziała Valixy - Idźcie sami, my tu jeszcze chwilę zostaniemy i po patrzymy na gwiazdy. - mrugnęła do mnie.
- Jak tam sobie chcecie. - powiedział Zeke i poszedł z braćmi w stronę lasu.
Nareszcie sami - pomyślałem.
- Co tak się uśmiechasz? - spytała zaciekawiona.
- A tak sobie. - powiedziałem tajemniczo.
Położyłem się na trawie, a chwilę później Valixy położyła się koło mnie. Objąłem ją czule i pocałowałem w policzek.
- Wiesz, jak pierwszy raz cię zobaczyłem, poczułem takie dziwne ciepło w sercu. - wyznałem jej - I od tamtej pory nie było dnia, żebym o tobie nie myślał.
- Uwierz mi, że ja podobnie. - uśmiechnęła się do mnie.
Tym razem to ja ją pocałowałem w usta. Jeden raz i drugi... gdy nagle przyszła mi pewna myśl do głowy, ale nie wiedziałem, czy Valixy będzie uważała, że wszystko dzieje się za szybko. Jednak zdecydowałem się spytać:
- Chcesz być... moją partnerką życiową? - powiedziałem czule.
<Valixy?>
Krótka historia jak Aleks zdobyła Towarzysza
Aleks poszła nad jezioro
zmiany a tam był koń przez przypadek napił się wody i zmienił się w super
konia a potem podszedł za Aleks do jaskini. .
i tak Aleks zdobyła towarzysza
.
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-Zrobiłaś to żebym się zaknął
-Nie?
-Hmm..-zerknąłem na nią spod łba..
-No co?
-Nic.
-aha
-No tak
-No nie?
-No taak?
-Przestań!
-Ty przestań
-To ty chciałeś kłótni
-Nie, ja pytałem tylko jak było..
-Tak już napewno
-Pocałuj mnie!
-Kiedy?
-Tu i teraz
- Misz masz!
I pocałowałem ją tak długo jak tylko potrafiłem.
<Blood?>
-Nie?
-Hmm..-zerknąłem na nią spod łba..
-No co?
-Nic.
-aha
-No tak
-No nie?
-No taak?
-Przestań!
-Ty przestań
-To ty chciałeś kłótni
-Nie, ja pytałem tylko jak było..
-Tak już napewno
-Pocałuj mnie!
-Kiedy?
-Tu i teraz
- Misz masz!
I pocałowałem ją tak długo jak tylko potrafiłem.
<Blood?>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
Nie zniosłam dłuższej kłótni z nim. Kocham jego.
Tylko jego! Nikogo innego,a tamte coś do była wina Mack'a.
Głupek!
-Noo-mruknął Ayer.
Westchnęłam i pocałowałam go w same usta.
Nie wiem jak długo to robiłam.Straciłam poczucie czasu.
Zdaje się,że on też był z tego zadowolony,bo powiedział:
<Ayer>
Tylko jego! Nikogo innego,a tamte coś do była wina Mack'a.
Głupek!
-Noo-mruknął Ayer.
Westchnęłam i pocałowałam go w same usta.
Nie wiem jak długo to robiłam.Straciłam poczucie czasu.
Zdaje się,że on też był z tego zadowolony,bo powiedział:
<Ayer>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-Czuję się wprost w niebowzięty. Moja dziewczyna całowala sie z innym, ale coś mi się wydaje,że chyba brali prochy? Hmm... hahahahahhah
-Idiota-warknęła Blood
-To może i ja się z kimś pocałuje hmm..?
-Ani mi się wasz!
- ahahaha toć żartuje..
- No to powiedz teraz kto lepiej całuje..? hm..
<Blood>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-Ty głupku!-powiedziałam i walnęłam go.
Spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Co?
-Nie kocham Mack'a!-krzyknęłam
-Oh przepraszam,że ci nie wierzę!
-Dla ciebie mogłabym się nawet zabić tu i teraz.
-Blood nie mów tak.
-Czyli jednak chcesz,żebym to zrobiła?
<Ayer>
Spojrzał się na mnie zdziwiony.
-Co?
-Nie kocham Mack'a!-krzyknęłam
-Oh przepraszam,że ci nie wierzę!
-Dla ciebie mogłabym się nawet zabić tu i teraz.
-Blood nie mów tak.
-Czyli jednak chcesz,żebym to zrobiła?
<Ayer>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-Aha. Dobrze wiedzieć, że moja najdroższa całowała się z innym.
-Ale Ayer.Przecież Ci tłumaczyłam..
-Wszytsko rozumiem..Jak było?
<Blood?>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-Fu!-powiedział-Z kim byłaś?
Spojrzałam się na niego udając głupią.Westchnęłam.
-Pobiegłam na plaże,a tam był Mack.
-Ooo!o-O Czyli ja już się nie liczę?
-Nie!Powiedziałam mu o co chodzi,a on mnie...-mruknęłam nie chcąc kończyć.
-Noo.Dawaj-odparł
-Bo wiesz od Samsona,że Mack się w mnie zabujał nie?
-No.Ale on chodzi z moją siostrą.
-Wiem-oznajmiłam-Przytulił mnie i pocałował. Chciałam go walnąć w ten głupi ryj,ale znasz mnie,że jak zacznę się bić mogę zabić.
-Fakt.
<Ayer>
Spojrzałam się na niego udając głupią.Westchnęłam.
-Pobiegłam na plaże,a tam był Mack.
-Ooo!o-O Czyli ja już się nie liczę?
-Nie!Powiedziałam mu o co chodzi,a on mnie...-mruknęłam nie chcąc kończyć.
-Noo.Dawaj-odparł
-Bo wiesz od Samsona,że Mack się w mnie zabujał nie?
-No.Ale on chodzi z moją siostrą.
-Wiem-oznajmiłam-Przytulił mnie i pocałował. Chciałam go walnąć w ten głupi ryj,ale znasz mnie,że jak zacznę się bić mogę zabić.
-Fakt.
<Ayer>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-Gdzie są małe?-zapytała
- Z babcią tzn. moją mamą-odpowiedziałem
- Dzieciaki sie uspokoiły.
-To dobrze
Przytuliłem ją. Nagle poczułem jakiś zapach innego wilka z jej sierści.
<Blood>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
Szłam leśną ścieżką,gdy poczułam zapach...Ayer'a!!! Poszłam za nim i zobaczyłam go. Darł się:
-Blood skarbie!
Zrobię mu niespodziankę-pomyślałam
Poczekałam,aż podejdzie trochę do krzaka,gdzie się ukrywałam i wyskoczyłam.
Trzepnął mnie energicznie łapą ze strachu.
-Auu!-zawyłam
-O holender nic ci nie jest?-zapytał nie chciałem
-Idioto!-powiedziałam ze śmiechem-Nic!
Pocałował mnie i powiedział:
<Ayer>
-Blood skarbie!
Zrobię mu niespodziankę-pomyślałam
Poczekałam,aż podejdzie trochę do krzaka,gdzie się ukrywałam i wyskoczyłam.
Trzepnął mnie energicznie łapą ze strachu.
-Auu!-zawyłam
-O holender nic ci nie jest?-zapytał nie chciałem
-Idioto!-powiedziałam ze śmiechem-Nic!
Pocałował mnie i powiedział:
<Ayer>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
Dzieciaki zjadły. Nadal były spokojne. Miałem nadzieje, ze Whiteout wyzdrowieje. Nagle przyszła Awer'a
-Witaj mamo.
-Cześć synu
-Co się stało?
-Nic takiego.. Zajmiesz się małymi?
-Jasne
Wszystkie maluchy krzynęły równocześnie 'Babcia' ja w tym samym momencie poszedłem. Miałem nadzieje, że Blood nie zrobiła niczego głupiego.
<Blood>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
Biegłam,aż na plażę i znów stałam się wilkiem. Westchnęłam.Spojrzałam się na słońce.
Musiało być po południu.Ayer na pewno zabrał już dzieci na obiad.
Usiadłam i spuściłam głowę. Byłam zżyta z moją rodziną. Jak coś komuś się stało byłam załamana.
Usłyszałam kroki i zobaczyłam Mack'a.
-Hej Blood,co jest?-zapytał i przysiadł się.
-Ech,Whiteout złamał staw skokowy i nie będzie mógł chodzić przez 3 tygodnie!
-O kurde-powiedział-Smutno ci? A gdzie Ayer?
-Tak i nie wiem-mruknęłam.
Potrzebowałam ciepła. Jakby Ayer tu był. Nagle poczułam ciepło i zauważyłam,że Mack mnie przytulił i pocałował.
Słyszałam kiedyś od Samsona,że podobam się Mack'u.
-Dzięki Mack,już mi lepiej-odepchnęłam go urażona
-Przepraszam
-Nie ma za co-warknęłam-Muszę iść.
-Poczekaj!
-Co?-syknęłam
Uśmiechnął się.
-Jednak jest w tobie coś dobrego.
-Ja jestem czystym złem-powiedziałam,ponieważ zawsze tak uważałam.
Matka i ojciec tak też mówili.
-Cześć!-powiedziałam
<Ayer?>
Musiało być po południu.Ayer na pewno zabrał już dzieci na obiad.
Usiadłam i spuściłam głowę. Byłam zżyta z moją rodziną. Jak coś komuś się stało byłam załamana.
Usłyszałam kroki i zobaczyłam Mack'a.
-Hej Blood,co jest?-zapytał i przysiadł się.
-Ech,Whiteout złamał staw skokowy i nie będzie mógł chodzić przez 3 tygodnie!
-O kurde-powiedział-Smutno ci? A gdzie Ayer?
-Tak i nie wiem-mruknęłam.
Potrzebowałam ciepła. Jakby Ayer tu był. Nagle poczułam ciepło i zauważyłam,że Mack mnie przytulił i pocałował.
Słyszałam kiedyś od Samsona,że podobam się Mack'u.
-Dzięki Mack,już mi lepiej-odepchnęłam go urażona
-Przepraszam
-Nie ma za co-warknęłam-Muszę iść.
-Poczekaj!
-Co?-syknęłam
Uśmiechnął się.
-Jednak jest w tobie coś dobrego.
-Ja jestem czystym złem-powiedziałam,ponieważ zawsze tak uważałam.
Matka i ojciec tak też mówili.
-Cześć!-powiedziałam
<Ayer?>
Od Ayer'a c.d opowiadania Bloodspill
Bloodspil uciekła. Nie zrozumiałem jej. Przecież nie mogła przewidzieć wypadku. Wtem pojawiła się Różyczka.
-Witaj. To już koniec szkoły na dzisiaj.
-Witaj. Dobrze zabiore je.
Wracaliśmy do domu przez las. Szczeniaki były cicho. Szły blisko mnie. Miałem nadzieje, że Blood wróci.
<Blood>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
Blue Eye zawołała Diego i Płomienia,aby przeniósł Whiteouta do ich jaskini.
Odprowadziliśmy ich,a Ayer powiedział:
-Trzymaj się.
-Pa!-wyksztusił
-Mogłam się tego spodziewać-mruknęłam cicho
-Co?Nie mogłaś tego przewidzieć.
-Ale mogłam pójść do kogoś,by to zrobił.
Zablokował mi drogę i przytulił mnie.
Odepchnęłam go i warknęłam:
-Przestań,mam inne zmartwienia-zmieniłam się w konia i pobiegłam w swoją stronę,zostawiając Ayer'a w jakimś transie.
<Ayer?>
Odprowadziliśmy ich,a Ayer powiedział:
-Trzymaj się.
-Pa!-wyksztusił
-Mogłam się tego spodziewać-mruknęłam cicho
-Co?Nie mogłaś tego przewidzieć.
-Ale mogłam pójść do kogoś,by to zrobił.
Zablokował mi drogę i przytulił mnie.
Odepchnęłam go i warknęłam:
-Przestań,mam inne zmartwienia-zmieniłam się w konia i pobiegłam w swoją stronę,zostawiając Ayer'a w jakimś transie.
<Ayer?>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-Reicher czyś ty do reszty zgłupiał?-zapytałem go ze złością
-Tato...
-Nawet nie próbuj się tłumaczyć.
-ale..
-Przez Ciebie Twój brat cierpi!
Byłem strasznie zdenerwowany.Blue Eye zrobiła twarde usztywnienie. Blood podniosła Whiteout'a za kark i zaniosła do jaskini.
-Masz wrócić do grupy i jeżeli jeszcze raz usłysze coś co złego zrobiłem lub jak się zachowałeś ostro tego pożałujesz synu!
<Blood>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-Nic ci nie jest?-spytałam Whiteouta.
Stęknął i odparł:
-Tylko boli.
-Gdzie cię boli?-zapytała Blue Eye
Pokazał pyszczkiem staw skokowy.
-Ojej-powiedziała Blue Eye oglądając miejsce.
-Co jest?-zapytał zdenerwowany Ayer.
-To poważne złamanie. Nie będzie mógł chodzić przez ok.3 tygodnie.
-Holender-powiedział Ayer-Reicher choć tu!
Przyszedł i spuścił głowę.
-Zobacz co zrobiłeś!-krzyknął Ayer-No zobacz!
-Różyczko czy mogłabyś zostawić nas samych,czyli mnie,Ayer'a,Blue Eye i tych dwóch-pokazałam na Whiteouta i Reicher'a.
-Dobrze,na razie-powiedziała Różyczka i zniknęła z pozostałymi.
<Ayer...?>
Stęknął i odparł:
-Tylko boli.
-Gdzie cię boli?-zapytała Blue Eye
Pokazał pyszczkiem staw skokowy.
-Ojej-powiedziała Blue Eye oglądając miejsce.
-Co jest?-zapytał zdenerwowany Ayer.
-To poważne złamanie. Nie będzie mógł chodzić przez ok.3 tygodnie.
-Holender-powiedział Ayer-Reicher choć tu!
Przyszedł i spuścił głowę.
-Zobacz co zrobiłeś!-krzyknął Ayer-No zobacz!
-Różyczko czy mogłabyś zostawić nas samych,czyli mnie,Ayer'a,Blue Eye i tych dwóch-pokazałam na Whiteouta i Reicher'a.
-Dobrze,na razie-powiedziała Różyczka i zniknęła z pozostałymi.
<Ayer...?>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
Szybko wziąłem Diamond na plecy i pobiegliśmy na plac. Zobaczyłem Whiteout'a. widać było, ze go boli Wziołem go za kark i delikatie podniosłem na miejse gdzie nie ma piachu. Szybko przybiegła Blue Eye z Bloodspill.
<Blood?>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Whiteouta
Myślałam,że to będzie spokojny dzień. Leżałam z Ayer'em przed naszą jaskinią. Słońce ogrzewało,a leciutki wiatr poruszał moją grzywą. Wtuliłam się w niego. Zamknęłam oczy. Nagle usłszałam,że ktoś woła:
-Mamo tato!
-Co jest?-podniesiliśmy się zdenerwowani.
Zauważyliśmy,że w naszą stronę biegnie Diamond
-Whiteout ma skręconą kostkę.Reicher go popchnął!
-Kurde-mruknęłam-Ayer biegnij do niego,ja skoczę po lekarza!
-A ja?-zapytała Diamond
-Idź z tatą!-zawołałam i pobiegłam.
W grocie lekarzy była tylko Blue Eye.Opowiedziałam jej o wszytskim.
Wzięła kawałek kory z elastycznego drzewa,jakieś zioła i pobiegłyśmy w stronę placu zabaw.
<Ayer>
-Mamo tato!
-Co jest?-podniesiliśmy się zdenerwowani.
Zauważyliśmy,że w naszą stronę biegnie Diamond
-Whiteout ma skręconą kostkę.Reicher go popchnął!
-Kurde-mruknęłam-Ayer biegnij do niego,ja skoczę po lekarza!
-A ja?-zapytała Diamond
-Idź z tatą!-zawołałam i pobiegłam.
W grocie lekarzy była tylko Blue Eye.Opowiedziałam jej o wszytskim.
Wzięła kawałek kory z elastycznego drzewa,jakieś zioła i pobiegłyśmy w stronę placu zabaw.
<Ayer>
Od Whiteout c.d. opowiadania Fearg'a
Przeprosili go. Szliśmy w parach. Ja z Faerg'iem,a Diomond z Reicherem.Szliśmy przez las. Był bardzo ładny. Wszędzie zielono. I zobaczyliśmy plac zabaw. Były tam huśtawki, zjeżdzalania. Wszytsko super! Zaczeliśmy biec. Każdy chciał mieć huśtawkę.Nagle sie o coś potknąłem i zturlałęm się. Zobaczyłem tylko jak na huśtawkach siedzi Reicher i Faerg. To Reicher mnie popchnął. Nagle poczułem okropny ból. Moja przednia lewa łapa strasznie bolała.
-Nic ci nie jest?-zapytała Różyczka
-Bardzoo... boooli mnie kostka.
Jakaś inna wilczyca poleciała po moją mame, ale nie wiedziałem kto to.
<Mamo?>
Od Fearg'a c.d. opowiadania Whiteout
Uśmiechnął się. Spojrzałem się na Diamond i Reicher'a. To były twarde sztuki,ale miały swój słaby punkt.
Pierwszy podszedł do mnie Reicher i powiedział:
-Przepraszam młody znaczy Fearg-poprawił się szybko-Tak mi się jakoś wymsknęło.
-Ok,spox-powiedziałem
Wszyscy czekali teraz na interwencję ze strony Diamond. Ale ona nie podchodziła.
-No weź Diamond-powiedział Whiteout
Westchnęła i podeszła do mnie. Patrzyła mi się prosto w oczy i przytuliła mnie.
Ale jak siostra.
-Dzięki Diamond-powiedziałem z mieszaniną wzruszenia i zdziwienia
-No nieźle młoda-powiedział Reicher i przybił jej piątkę.
-Jestem samicą-odparła z udawaną słodkością-Przepraszam wszystkich-krzyknęła
Widziałam,że Różyczka się uśmiecha.
<Whiteout...?>
Pierwszy podszedł do mnie Reicher i powiedział:
-Przepraszam młody znaczy Fearg-poprawił się szybko-Tak mi się jakoś wymsknęło.
-Ok,spox-powiedziałem
Wszyscy czekali teraz na interwencję ze strony Diamond. Ale ona nie podchodziła.
-No weź Diamond-powiedział Whiteout
Westchnęła i podeszła do mnie. Patrzyła mi się prosto w oczy i przytuliła mnie.
Ale jak siostra.
-Dzięki Diamond-powiedziałem z mieszaniną wzruszenia i zdziwienia
-No nieźle młoda-powiedział Reicher i przybił jej piątkę.
-Jestem samicą-odparła z udawaną słodkością-Przepraszam wszystkich-krzyknęła
Widziałam,że Różyczka się uśmiecha.
<Whiteout...?>
Od Whiteout c.d. opowiadania Fearg'a
-No i co narobiliście.!!!Banda idiotów!-wydarłem się.-To jest wasz brat, a nie jakaś zabawka do nękania!!!
Widziałem jak się skólili. Musiałem znależć Faerg'a to był mój przyjaciel, a najważniejsze,że był moim bratem.Użyłem swojego nadwilczego słuchu i go znalazłem. Siedział sam za skałą na brzegu.
-Nie przejmuj się nimi to banda idiotów.- chciałem go jakoś pocieszyć. Już zza rogu widziałem Różyczkę i resztę czyli 'bandę idiotów'
-Takk. Tylko, że ciebie nie nękają,a mnie tak.
-Ich życie jest po prostu zbyt nudne więc chcą zająć się Twoim.Pamiętaj jestem Twoim przyjacielem. U mnie masz wsparcie.
<Faerg>
Od Fearg'a c.d. opowiadania Reicher'a
-Właśnie!-krzyknąłem
Poczułem jak wszyscy patrzą się na mnie. Miałem ich w dupie! Spojrzałem się na Różyczkę.
Czekała na rozwój sytuacji.
-Na kogo się tak gapisz?-zapytałem
-Na takiego idiotę co się paczy na mnie!-wrzasnęła i zrobiła żółwika z Reicher'em.
-Pani na pewno powię wszystko mamie i tacie!-zauważyłem i znów spojrzałem się na Różyczkę.
Uśmiechała się do mnie z wdzięcznością.
-Słuchaj młody...-zaczęła Diamond,ale jej przeszkodziłem.
-Ja jestem starszy!
-Dobra.Słuchaj dziadku-powiedziała i wybuchnęła śmiechem.
-Niezłe Diamond-stwierdził Reicher-A słyszeliście jak Fearg się posikał dziś w nocy?
Było mi wstyd. Słyszałem śmiechy. Uciekłem. Nie wiem,gdzie.
Słyszałem tylko wołanie Różyczki i,że Whiteout skarcił Diamond i Reicher'a.
<Whiteout>
Poczułem jak wszyscy patrzą się na mnie. Miałem ich w dupie! Spojrzałem się na Różyczkę.
Czekała na rozwój sytuacji.
-Na kogo się tak gapisz?-zapytałem
-Na takiego idiotę co się paczy na mnie!-wrzasnęła i zrobiła żółwika z Reicher'em.
-Pani na pewno powię wszystko mamie i tacie!-zauważyłem i znów spojrzałem się na Różyczkę.
Uśmiechała się do mnie z wdzięcznością.
-Słuchaj młody...-zaczęła Diamond,ale jej przeszkodziłem.
-Ja jestem starszy!
-Dobra.Słuchaj dziadku-powiedziała i wybuchnęła śmiechem.
-Niezłe Diamond-stwierdził Reicher-A słyszeliście jak Fearg się posikał dziś w nocy?
Było mi wstyd. Słyszałem śmiechy. Uciekłem. Nie wiem,gdzie.
Słyszałem tylko wołanie Różyczki i,że Whiteout skarcił Diamond i Reicher'a.
<Whiteout>
Od Reicher'a c.d. opowiadania Diamond
-Zaraz się zrzygam!- krzynąłem i przybilem piąteczkę Diamond.
-Fuuuu..-krzyknął Whiteout. Tylko Faerghal jadł.
-Ty jesteś w stanie zjeść wszystko..-powiedziałem
-No co, to nie jest takie złe- odpowiedział Faerg
-Tylko się w nocy nie zrzygaj.!-zaśmiała się Diamond i przybiła mi piąteczkę.
-Już nie przesadzajcie.!- powiedział Whiteout.
-A ty po jego stronie.?-zaśmiałem się- HA! HA!
-Nie chodzi o to, my jesteśmy rodzeństwem.Powinnyśmy współpracować. Co nie Faerg?
<Faerg?>
Od Diamond c.d. opowiadania Bloodspill
-Proszę pani!-zawołałam-Idziemy na śniadanie.
-Tak-odparła Różyczka
-A co będzie?-zapytałam
-Najprawdopodobniej królik.
-Tylko?-byłam zdziwiona
-Tak!-burknęła nauczycielka
Jakaś dziwna ta nauczycielka-pomyślałam-Tylko by rządziła.
-A później co robimy?-zapytał się Reicher
-Idziemy na plac zabaw,macie zajęcia,a później idziecie na plażę z Lilianną.
-Aha!-powiedział Reicher
-Dobrze cicho!-powiedziała pani
-A czemu mamy być cicho?-zapytał Reicher.
-Po to mamy pyski,żeby mówić nie?
Reicher przyznał mi rację,ale ci idioci (moi pozostali bracia) nawet nie pokiwali głowami na znak,że się zgadzają.
-Diamond Reicher cisza!-krzyknęła pani
-Dobra spoko-odparłam i wyczułam,że Lilianna się denerwuję.
Uśmiechnęłam się. Lubiłam wnerwiać innych.
Doszliśmy wreszcie do tej części lasu,gdzie mieliśmy jeść.
-Ble!-powiedział Reicher,gdy posmakował królika.
-Co ble?-zapytała Różyczka
-Jakiś nieświeży-powiedział Reicher
-Właśnie-powiedziałam i przybiliśmy sobie piątkę.
Różyczka westchnęła.
<Reicher...?>
-Tak-odparła Różyczka
-A co będzie?-zapytałam
-Najprawdopodobniej królik.
-Tylko?-byłam zdziwiona
-Tak!-burknęła nauczycielka
Jakaś dziwna ta nauczycielka-pomyślałam-Tylko by rządziła.
-A później co robimy?-zapytał się Reicher
-Idziemy na plac zabaw,macie zajęcia,a później idziecie na plażę z Lilianną.
-Aha!-powiedział Reicher
-Dobrze cicho!-powiedziała pani
-A czemu mamy być cicho?-zapytał Reicher.
-Po to mamy pyski,żeby mówić nie?
Reicher przyznał mi rację,ale ci idioci (moi pozostali bracia) nawet nie pokiwali głowami na znak,że się zgadzają.
-Diamond Reicher cisza!-krzyknęła pani
-Dobra spoko-odparłam i wyczułam,że Lilianna się denerwuję.
Uśmiechnęłam się. Lubiłam wnerwiać innych.
Doszliśmy wreszcie do tej części lasu,gdzie mieliśmy jeść.
-Ble!-powiedział Reicher,gdy posmakował królika.
-Co ble?-zapytała Różyczka
-Jakiś nieświeży-powiedział Reicher
-Właśnie-powiedziałam i przybiliśmy sobie piątkę.
Różyczka westchnęła.
<Reicher...?>
Od Blood c.d. opowiadania Ayer'a
-Auuu!-darła się Diamond.
-Cicho!-powiedziałam-Za kark mogę.
-Ale to boli!-warknęła
-Trudno-mruknęłam-Idziemy!
-A śniadanie?-zapytał oburzony Reicher.
-Śniadanie zjesz w szkole-odparłam-Idziemy!!
Mieliśmy się spotkać przy skale narady, z tam tąd zabierała ich Różyczka.
-Witaj!-przywitałam ją.
-Hej Blood,hej Ayer i cześć maluchy!-powiedziała radośnie
-Cześć!-odparły maluchy.
Westchnęłam.
-Uważaj na nie,szczególnie na Diamond i Reicher'a. Są nieprzewidywalni.
Uśmiechnęła się.
-Na pewno damy sobie radę,prawda?
-O tak proszę pani-powiedziała Diamond i uśmiechnęła się do Reicher'a.
-Ani mi się warzcie!-syknął Ayer-Niech wam do pały nie przyjdźcie!
-Macie być grzeczni!-warknęłam
Pożegnaliśmy się z nimi i poszliśmy w swoją stronę.
<Diamnod...?>
-Cicho!-powiedziałam-Za kark mogę.
-Ale to boli!-warknęła
-Trudno-mruknęłam-Idziemy!
-A śniadanie?-zapytał oburzony Reicher.
-Śniadanie zjesz w szkole-odparłam-Idziemy!!
Mieliśmy się spotkać przy skale narady, z tam tąd zabierała ich Różyczka.
-Witaj!-przywitałam ją.
-Hej Blood,hej Ayer i cześć maluchy!-powiedziała radośnie
-Cześć!-odparły maluchy.
Westchnęłam.
-Uważaj na nie,szczególnie na Diamond i Reicher'a. Są nieprzewidywalni.
Uśmiechnęła się.
-Na pewno damy sobie radę,prawda?
-O tak proszę pani-powiedziała Diamond i uśmiechnęła się do Reicher'a.
-Ani mi się warzcie!-syknął Ayer-Niech wam do pały nie przyjdźcie!
-Macie być grzeczni!-warknęłam
Pożegnaliśmy się z nimi i poszliśmy w swoją stronę.
<Diamnod...?>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Blood
Wkońcu miałem się gdzie położyć. Więc przytuliłem się do Blood. Bolała mnie głowa, gdyz ta 2 darła się jak oszalała. Słońce pojawiło się nad choryzontem i trzebabyło wstawać. Wyszedłem pierwszy i upolowałem całej rodzice tłustego jelenia i jedne karibu. Blood wstała następna. Zjedliśmy śniadanie i trzeba było budzić maluchy.
-Pobudka!- krzyknęła Blood
-Mamo jeszcze nieee....-odezwała się Diamond.Reszta szczeniaków udawała, że nie słuszy, więc ja i Blood zaczęliśmy je delikatnie podnosić za karki i stawiać na nogi.
<Blood>
Od Luny
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Coraz więcej wilków zakochiwało się we mnie,nie w Layli,tylko we mnie.
Z początku myślałam,że będzie inaczej,że to w Layli.
Pewnego dnia szłam przez las w poszukiwaniu jakiegoś smacznego kąska,gdy natknęłam się na Jaxoma.
-Witaj!-przywitał mnie serdecznie
-Hej.-odparłam nieśmiało.
-Co taka delikatna i miła wilczyca robi tu w najbardziej niebezpiecznej części lasu?-zapytał.
-Słuchaj młody-zaczęłam ostro,ale zaraz mi się przypomniało,że to nieładnie,więc powiedziałam:
-Ups,przeprasza.
Roześmiał się. Spojrzałam się na niego.
-O co ci chodzi?-zapytałam
Przestał się śmiać. Wpatrywałam się w niego twardo,ale krótko,bo nie umiałam obrażać innych.
Westchnął.
-No widzisz...Bo podobasz mi się.
Zdziwiło mnie to.
-Ja?-zapytałam
-A widzisz tu jakąś inną Lunę-spojrzał się na mnie-Może pójdziemy razem na polowanie?
-Całkiem fajny pomysł-przyznałam i poszłam za nim.
Przez całą drogę rozmawialiśmy o życiu,czy ma sens czy też nie.
Muszę przyznać,że Jaxom był całkiem miły.
Weszliśmy na stromą górę.
-Wow-powiedziałam-Wysoko tu!
Spojrzałam się na dół i nagle straciłam przyczepność.Łapy oderwały mi się od ziemi. Krzyczałam. Poczułam,że to już koniec Luny. Zamknęłam oczy. Nagle jakaś siła podciągnęła mnie do góry.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam,że Jaxom mnie uratował. Oczy miałam załzawione. Potrzebowałam ciepła.
Przytulił mnie. Zanim zasnęłam w jego ramionach zdąrzyłam wybełkotać tylko:
-Dzięki
Z początku myślałam,że będzie inaczej,że to w Layli.
Pewnego dnia szłam przez las w poszukiwaniu jakiegoś smacznego kąska,gdy natknęłam się na Jaxoma.
-Witaj!-przywitał mnie serdecznie
-Hej.-odparłam nieśmiało.
-Co taka delikatna i miła wilczyca robi tu w najbardziej niebezpiecznej części lasu?-zapytał.
-Słuchaj młody-zaczęłam ostro,ale zaraz mi się przypomniało,że to nieładnie,więc powiedziałam:
-Ups,przeprasza.
Roześmiał się. Spojrzałam się na niego.
-O co ci chodzi?-zapytałam
Przestał się śmiać. Wpatrywałam się w niego twardo,ale krótko,bo nie umiałam obrażać innych.
Westchnął.
-No widzisz...Bo podobasz mi się.
Zdziwiło mnie to.
-Ja?-zapytałam
-A widzisz tu jakąś inną Lunę-spojrzał się na mnie-Może pójdziemy razem na polowanie?
-Całkiem fajny pomysł-przyznałam i poszłam za nim.
Przez całą drogę rozmawialiśmy o życiu,czy ma sens czy też nie.
Muszę przyznać,że Jaxom był całkiem miły.
Weszliśmy na stromą górę.
-Wow-powiedziałam-Wysoko tu!
Spojrzałam się na dół i nagle straciłam przyczepność.Łapy oderwały mi się od ziemi. Krzyczałam. Poczułam,że to już koniec Luny. Zamknęłam oczy. Nagle jakaś siła podciągnęła mnie do góry.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam,że Jaxom mnie uratował. Oczy miałam załzawione. Potrzebowałam ciepła.
Przytulił mnie. Zanim zasnęłam w jego ramionach zdąrzyłam wybełkotać tylko:
-Dzięki
Od Swiftkill
Byłam z Urru bardzo szczęśliwa. Jego brat Lucyfer,jak mówił Urru,przyjaźni się z diabłem. Jego rodzice byli bardzo mili i serdeczni.Od razu ich polubiłam. Dwa dni po opuszczeniu mojej watahy powiedziałam do Urru:
-Bardzo fajną masz rodzinę.
Uśmiechnął się i pocałował mnie i czoło.
-Dzięki,a widziałaś mojego towarzysza?
-Nie pokazywałeś mi go.-stwierdziłam.
-Wiem.-odparł i zawołał:Blacki!
Usłyszałam tupot kopyt i po chwili do Urra przybiegła czarna jak noc klacz.
Urru pogłaskał ją i wskoczył na grzbiet.
-Jest śliczna-przyznałam
-A jaka mądra-dodał-Blacki obrót.
Klacz obróciła się wokół własnej osi i zarżała radośnie.
Roześmiałam się,a Urru spytał:
-Chcesz się przejechać?
-Chętnie-odparłam
Wskoczyłam na grzbiet i po chwili cwałowaliśmy przez sosnowy las.
Czułam się świetnie.
-A ty masz towarzysza?-zapytał mnie Urru
-Nie mam-powiedziałam smutno
-A chcesz mieć?-zapytał tajemniczo
-No nie wiem czy moja matka i ojciec by się zgodzili. Kiedy wychodziłam założyłam się z Bloodspill,że jak wrócę za tydzień tylko z tobą.
-Prr!-powiedział Urru,a klacz się zatrzymała.
Poklepał ją i zeskoczyliśmy.
-Tam są fajne konie-powiedział Urru.
Popatrzałam w stronę,którę wskazywał i zobaczyłam piękne rumaki.
-Nie mogę przegrać zakładu.-powiedziałam
-Trudno-mruknął-Jak zmienisz zdanie zgłoś się do mnie.
Pocałował mnie,wskoczyliśmy na konia i pojechaliśmy dalej.
-Bardzo fajną masz rodzinę.
Uśmiechnął się i pocałował mnie i czoło.
-Dzięki,a widziałaś mojego towarzysza?
-Nie pokazywałeś mi go.-stwierdziłam.
-Wiem.-odparł i zawołał:Blacki!
Usłyszałam tupot kopyt i po chwili do Urra przybiegła czarna jak noc klacz.
Urru pogłaskał ją i wskoczył na grzbiet.
-Jest śliczna-przyznałam
-A jaka mądra-dodał-Blacki obrót.
Klacz obróciła się wokół własnej osi i zarżała radośnie.
Roześmiałam się,a Urru spytał:
-Chcesz się przejechać?
-Chętnie-odparłam
Wskoczyłam na grzbiet i po chwili cwałowaliśmy przez sosnowy las.
Czułam się świetnie.
-A ty masz towarzysza?-zapytał mnie Urru
-Nie mam-powiedziałam smutno
-A chcesz mieć?-zapytał tajemniczo
-No nie wiem czy moja matka i ojciec by się zgodzili. Kiedy wychodziłam założyłam się z Bloodspill,że jak wrócę za tydzień tylko z tobą.
-Prr!-powiedział Urru,a klacz się zatrzymała.
Poklepał ją i zeskoczyliśmy.
-Tam są fajne konie-powiedział Urru.
Popatrzałam w stronę,którę wskazywał i zobaczyłam piękne rumaki.
-Nie mogę przegrać zakładu.-powiedziałam
-Trudno-mruknął-Jak zmienisz zdanie zgłoś się do mnie.
Pocałował mnie,wskoczyliśmy na konia i pojechaliśmy dalej.
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
Ayer poszedł,ja natomiast zajęłam się Fearghalem i Whiteout'em.
-Ni ci nie jest?-zapytałam Feargh'a.
-Nic-rzucił obojętnie.
-Nie rozumiem,że jesteś zły,ale to się zdarza.Oni też kiedyś się posikają.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-No,a teraz idź się załatw na dwór,jakby coś-poradziłam i wyszedł.
Zajęłam się więc Whiteout.
-Śpij ok.-poradziłam-Jutro macie szkołę-dodałam
-Mam iść do jakieś zasmarkanej szkoły?-zapytał
-Tak,ale proszę bądź grzeczny-poprosiłam i zasnął.
Przyznam mu rację ja też nie lubiłam szkoły.
Fearg już wrócił i poszedł spać. Ja też postanowiłam się położyć.
Nie pospałam długo,ponieważ usłyszałam Diamond i Reicher'a jak się darli.
-Ciii!-to był głos Ayer'a-Zróbcie sobie łóżka i śpijcie jutro macie szkołę.
-H&M-mruknął Reicher
-Co?-zapytała Diamond
-Spać-sapnął Ayer.
Dzieciaki szybko zrobiły sobie łóżka i zasnęły.
<Ayer>
-Ni ci nie jest?-zapytałam Feargh'a.
-Nic-rzucił obojętnie.
-Nie rozumiem,że jesteś zły,ale to się zdarza.Oni też kiedyś się posikają.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-No,a teraz idź się załatw na dwór,jakby coś-poradziłam i wyszedł.
Zajęłam się więc Whiteout.
-Śpij ok.-poradziłam-Jutro macie szkołę-dodałam
-Mam iść do jakieś zasmarkanej szkoły?-zapytał
-Tak,ale proszę bądź grzeczny-poprosiłam i zasnął.
Przyznam mu rację ja też nie lubiłam szkoły.
Fearg już wrócił i poszedł spać. Ja też postanowiłam się położyć.
Nie pospałam długo,ponieważ usłyszałam Diamond i Reicher'a jak się darli.
-Ciii!-to był głos Ayer'a-Zróbcie sobie łóżka i śpijcie jutro macie szkołę.
-H&M-mruknął Reicher
-Co?-zapytała Diamond
-Spać-sapnął Ayer.
Dzieciaki szybko zrobiły sobie łóżka i zasnęły.
<Ayer>
czwartek, 30 sierpnia 2012
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
Doszliśmy na łąkę. Nie mogłam oderwać od niej wzroku. W ciemności jaskrawe płatki niektórych kwiatów świeciły się. Nad nimi latały świetliki i biedronki. Zauważyłam,że Nertin,Zeke i Jaxom rozkoszowali się tym widokiem. Jasper też był oszołomiony tym co zobaczył.
-I co?-przerwałam tą chwilę milczenia-Podoba wam się łąka w nocy?
-Bardzo-odparł Jasper-Zagramy na pytania?-zapytał
-Chętnie-odparli chórem bracia.
-Ja nie-odparłam
-Czemu?-zapytał Zeke
-Idę do kwiatów.
-Ty zawsze z tymi kwiatkami-mruknął Jaxom
-Ja je lubię-powiedziałam
-Dobrze niech idzie-powiedział Nertin
-Jak coś zawołamy ciebie-zapewnił mnie Jasper
Uśmiechnęłam się. Nie chciałam iść daleko,bo chciałam słyszeć jakie sobie zadają pytania.
Pierwszy zapytał Zeke:
-Kto wam się podoba z watahy,z wilczyc oczywiście.
Heh-pomyślałam-Zeke zawsze musiał wszystko wiedzieć.
-Mi się podoba Luna-odezwał się Jaxom
-Luna!-zaśmiał się Nertin-Ona jest cicha i taka nieśmiała.
-Ja takie lubię-mruknął obrażony Jaxom
-A ty?-zapytał się Zeke Jasper'a
-Dobrze wiesz kto.-powiedział-Twoja siostra.
Roześmiali się,ale nic nie powiedzieli.
-A wam?-zapytał Jasper
-Diamond-odpowiedzieli i spojrzeli się na siebie.
Oj-pomyślałam-Będą się o nią bić jak dorośnie.
-Będziemy się o nią bić-powiedział Nertin
-Ja wygram-stwierdził Zeke
-Nie bo ja.
-A Valixy kto się podoba?-przerwał im przekomarzankę Jaxom
-Valixy!-krzyknął Jasper.
Wyszłam z krzaków powoli i podeszłam do Jaspera i pocałowałam go.
Na co on i chłopcy:
<Jasper?>
-I co?-przerwałam tą chwilę milczenia-Podoba wam się łąka w nocy?
-Bardzo-odparł Jasper-Zagramy na pytania?-zapytał
-Chętnie-odparli chórem bracia.
-Ja nie-odparłam
-Czemu?-zapytał Zeke
-Idę do kwiatów.
-Ty zawsze z tymi kwiatkami-mruknął Jaxom
-Ja je lubię-powiedziałam
-Dobrze niech idzie-powiedział Nertin
-Jak coś zawołamy ciebie-zapewnił mnie Jasper
Uśmiechnęłam się. Nie chciałam iść daleko,bo chciałam słyszeć jakie sobie zadają pytania.
Pierwszy zapytał Zeke:
-Kto wam się podoba z watahy,z wilczyc oczywiście.
Heh-pomyślałam-Zeke zawsze musiał wszystko wiedzieć.
-Mi się podoba Luna-odezwał się Jaxom
-Luna!-zaśmiał się Nertin-Ona jest cicha i taka nieśmiała.
-Ja takie lubię-mruknął obrażony Jaxom
-A ty?-zapytał się Zeke Jasper'a
-Dobrze wiesz kto.-powiedział-Twoja siostra.
Roześmiali się,ale nic nie powiedzieli.
-A wam?-zapytał Jasper
-Diamond-odpowiedzieli i spojrzeli się na siebie.
Oj-pomyślałam-Będą się o nią bić jak dorośnie.
-Będziemy się o nią bić-powiedział Nertin
-Ja wygram-stwierdził Zeke
-Nie bo ja.
-A Valixy kto się podoba?-przerwał im przekomarzankę Jaxom
-Valixy!-krzyknął Jasper.
Wyszłam z krzaków powoli i podeszłam do Jaspera i pocałowałam go.
Na co on i chłopcy:
<Jasper?>
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
Gdy wypchnęło mnie z wody, czułam się jakoś tak dziwnie... Chciałem spojrzeć w taflę wody, żeby zobaczyć jak wyglądam, jednak mój wzrok padł na Valixy. O Wilczy Bogowie! - pomyślałem. Opadła mi szczęka, była taka piękna! Nie mogłem przestać na nią patrzeć. Nigdy nie widziałem takiej pięknej wilczycy. Podeszłm do niej.
- Jej, jesteś... przepiękna! - powiedziałem z podnieceniem.
Zarumieniła się.
- Dzięki. A ty przystojny. - zaśmiała się, uwielbiałem jej śmiech - Wiesz....
Chciała coś powiedzieć, gdy nagle przerwał jej Zeke.
- Siostra, zobacz jaki jestem przystojny! - krzyknął uradowany.
- Nie przechwalaj się tak. - warknął Nertin - Bo są tu wilki przystojniejsze niż ty.
- Na przykład kto? - zapytał ciekawy Zeke.
- Na przykład ja! - powiedział Nertin.
- Ta, napewno! - zaśmiał się z pogardą Zeke.
- Jak dzieci. - mruknął pod nosem Jaxom.
- Ej, chłopaki! - krzyknęła Valixy - Jak byście nie zauważyli, to staliście się dorośli. Więc nie zachowujcie się jak szczeniaki!
Jej bracia przerwali tę wymianę zdań i skierowali się w stronę rodziców, by pochwalić się swoim wyglądem.
- To co? - spytałem tajemniczo - Idziemy może na łakę, świętować?
- A z chęcią. - mrugnęła do mnie.
Poszliśmy w stronę łąki.
< Valixy c.d.? :) >
Dziecko Renesme i Jacoba Dorosło!
Jasper wskoczył wczoraj do Jeziora Przemiany jako szczeniaki,a wyskoczył:
Dzieci Anayi i Blade'a Dorośli!!
Wczoraj wskoczyli do Jeziora Przemiany i tak wyglądają jako dorośli:
Nertin
Valixy
Zeke
Jaxom
Nertin
Valixy
Zeke
Jaxom
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
-Jej idziemy-powiedziałam podeksytowana.
Jeszcze tylko 10 minut i będę dorosła.
Samiec Alf podchodzi do nas i pyta:
-Czy boicie się?
-Nie-odpowiadamy wszyscy
Damon spojrzał się na każdego z nas uważnie i uśmiechnął się.
-Przed Wami nowa część życia! Jesteście gotowi?
Kiwnęliśmy głowami jak roboty. Znów się uśmiechnął.
Damon zszedł ze skały,na którą chwilę później weszła Elena.
-Wskakuj Nertin,Zeke,Valixy,Jaxom i Jasper.
Wskoczyliśmy.Woda była ciepła. Poczułam dziwną energię.
Nagle coś wypchnęło mnie i uderzyłam o kamienną posadzkę.Otrzepałam się.
-Wow Valixy-usłyszałam chłopaków.
Spojrzałam się na nich. Siła,energia,odwaga i męskość,aż z nich kipiała.
Spojrzałam się na Jaspera i o mało nie zemdlałam.
<Jasper?>
Jeszcze tylko 10 minut i będę dorosła.
Samiec Alf podchodzi do nas i pyta:
-Czy boicie się?
-Nie-odpowiadamy wszyscy
Damon spojrzał się na każdego z nas uważnie i uśmiechnął się.
-Przed Wami nowa część życia! Jesteście gotowi?
Kiwnęliśmy głowami jak roboty. Znów się uśmiechnął.
Damon zszedł ze skały,na którą chwilę później weszła Elena.
-Wskakuj Nertin,Zeke,Valixy,Jaxom i Jasper.
Wskoczyliśmy.Woda była ciepła. Poczułam dziwną energię.
Nagle coś wypchnęło mnie i uderzyłam o kamienną posadzkę.Otrzepałam się.
-Wow Valixy-usłyszałam chłopaków.
Spojrzałam się na nich. Siła,energia,odwaga i męskość,aż z nich kipiała.
Spojrzałam się na Jaspera i o mało nie zemdlałam.
<Jasper?>
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
Niestety
musieliśmy się z Valixy rozdzielić, by wrócić do naszych jaskiń. Nie
chciałem się z nią żegnać no, ale niestety musiałem powiadomić rodziców i
przygotować się do rytuału.
Rodzice przyjęli moją wiadomość ze spokojem, jednak widziałem, że mama to z chęcią by się rozpłakała. Już przechodzili to raz, tylko, że z Claire, moją siostrą. Ta pogratulowała mi wyboru i życzyła powodzenia. Przez całą noc nie mogłem zasnąć, jutro stanę się dorosłym wilkiem! Ciekawiło mnie jak będzie wyglądać Valixy, napewno pięknie. Tak! Dzisiaj mam stać się dorosły. Byłem trochę niewyspany, po nieprzespanej nocy, ale trzymałem się na nogach, a to było najważniejsze. Rodzice przekazywali mi różne wskazówki, jak mam się zachowywać pod czas Rytuału Przejścia. Byłem taki podekscytowany! Nareszcie wyszliśmy z groty i skierowaliśmy się w stronę źródła Zmiany. Czekały tam już wszystkie wilki z watahy, łącznie z parą Alf. Jednak nie było Valixy i jej braci. Czekałem lekko poddenerwowany. Może się rozmyślili? Na szczęście chwilę później przyszli. Valixy skierowała się w moją stronę. - Boisz się? - spytała. - Może trochę. - odpowiedziałem. - Ja też. - powiedziała uśmiechając się. < Valixy? > |
|
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-Diamond i Reicher macie się uspokoić, albo będziecie mieć kare-wrknąłem. Ale oni nadal swoje.
-Obsraniec!-krzyknął Reicher
-Hahah! Dobre Reicher..-odpowiedziała Diamond
-O nie! Tak nie będzie. Już ruszajcie się idziemy do lasu.!-krzyknąłem
-Ja wezmę Faerghala i Whiteout nad jezioro niech się pokąpią i umyją.
-Ale my też chcemy iść !!-zaczęli piszczeć Raicher i Diamond i robili słodkie oczka.
-Będziecie mieli karę.. i lepiej oszczędzajcie te oczka..
-No ale tato..
-Nie gadaj tylko chodź mi tu natychmiast.
Poszliśmy do lasu. Szczeniaki szły za mną. Mimo kary humor im dopisywał.
-No a teraz wasza kara. W związku z tym że jesteście nie grzeczni każdy z was będzie spał osobno. A teraz zbieracie odopwiednie materiały na łóżko. Jak to któś kiedyś powiedział 'Jak sobie pościelisz tak się wyspisz' Więc do roboty. Macie 2 godziny na znalezienie tego co szukacie.
-Tato to nie fair !!!
-Cicho siedź Reicher i lepiej rób to co powinieneś, bo czas ci ucieka..
<Blood>
-Obsraniec!-krzyknął Reicher
-Hahah! Dobre Reicher..-odpowiedziała Diamond
-O nie! Tak nie będzie. Już ruszajcie się idziemy do lasu.!-krzyknąłem
-Ja wezmę Faerghala i Whiteout nad jezioro niech się pokąpią i umyją.
-Ale my też chcemy iść !!-zaczęli piszczeć Raicher i Diamond i robili słodkie oczka.
-Będziecie mieli karę.. i lepiej oszczędzajcie te oczka..
-No ale tato..
-Nie gadaj tylko chodź mi tu natychmiast.
Poszliśmy do lasu. Szczeniaki szły za mną. Mimo kary humor im dopisywał.
-No a teraz wasza kara. W związku z tym że jesteście nie grzeczni każdy z was będzie spał osobno. A teraz zbieracie odopwiednie materiały na łóżko. Jak to któś kiedyś powiedział 'Jak sobie pościelisz tak się wyspisz' Więc do roboty. Macie 2 godziny na znalezienie tego co szukacie.
-Tato to nie fair !!!
-Cicho siedź Reicher i lepiej rób to co powinieneś, bo czas ci ucieka..
<Blood>
Od Dragona
Od narodzin naszych maluchów minęło już półtorej miesiąca. Bella opiekowała się Andy'm i Alice..., ja polowałem... i tak w kółko. Wczoraj zaprowadziliśmy dzieciaki do szkoły. Andy od razu zaprzyjaźnił się z swoimi rówieśnikami. Alice również znalazła wspólny język z dziewczynkami. Cieszyło mnie to. Bella została z dziećmi a ja poszedłem porozmawiać z Lilianą. Liliana była opiekunką szczeniąt. Uczyła maluchy dużo różnych i potrzebnych rzeczy. Wszedłem do pomieszczenia i rozejrzałem się w koło. Liliana stała w rogu.... Podszedłem więc do niej i przywitałem się.
- Witaj Liliano!
- O witaj Dragonie!. - Odpowiedziała.
- Chcielibyśmy z bellom porozmawiać o naszych pociechach -Powiedziałem.
- Ah, dobrze zaraz do was dołączę. - Odparła
Wyszedłem z pomieszczenia i dołączyłem do mojej trójki.
- Tato? czy ta pani z którą rozmawiałeś będzie naszą nauczycielką?? - Pisnęła Alice.
- Tak, Kochanie. - Opowiedziałem z uśmiechem. - Pani Liliana będzie was uczyła wielu różnych ciekawych rzeczy. - mówiłem dalej
Staliśmy tak jeszcze chwilę aż z sąsiedniego pomieszczenia, wyszła Liliana.
- Przepraszam że musieliście na mnie tyle czekać - Powiedziała do nas
- Nie ma sprawy - Odpowiedziałem w raz z Bellom.
- W takim razie, o czym chcieliście ze mną rozmawiać? - zapytała.
- Chcielibyśmy zapytać czy dzieciaki mogły by przychodzić na zajęcia.. - zacząłem
- Aha, tak.... A jak się nazywacie?? - zapytała zwracając się do Alice i Andy'ego.
- Ja jestem Alice - Zapiszczała Alice.
Widać było że jest trochę wystraszona.
- A ty młodzieńcze, jak się nazywasz? - Zwróciła się do Andy'ego.
- Ja jestem Andy. A ty jak się nazywasz? - Powiedział pewnie.
- Andy!!! - skarciła go Bella. - Nie wolno się tak zwracać do starszych.
- Przepraszam mamo.... - Powiedział speszony
- Nie, nie nic się nie stało.. - Powiedziała Liliana z uśmiechem. - Ja jestem Liliana, i będę was uczyła fajnych rzeczy, takich jak polowanie. - Odpowiedziała.
- W takim razie mogą jutro przyjść?? - zapytałem
- Tak oczywiście. - Odpowiedziała z uśmiechem
- Dzieci! pożegnajcie się z Panią Lilianą! - Powiedziała Bella.
- Do widzenia Pani Liliano!! - opowiedziały chórkiem.
Wyruszyliśmy do jaskini.....
<Bello c.d??? ;)>
Od Blood c.d. opowiadania Ayer'a
Obudziłam się i zobaczyłam,że Whiteout przytula się do taty. Uśmiechnęłam się.
Wszędzie było ciemno i cicho. Położyłam się i spróbowałam zasnąć,gdy usłyszałam śmiech.
-Haha!Siusiu-majtek!
Stwierdziłam,że to wołała Diamond,ale do kogo.
-To nie chcący-usłyszłam głos Fearg'a.
-Haha!!Niezłe Diamond!-to był głos Reicher'a.
Ta dwójka (Diamond i Reicher) doprowadzali mnie do szału. Może się też bili i kłócili,ale to oni zawsze prowokowali pozostałych.
-Co jest?-zapytałam sennie.
-Bo Fearg się zasrał!-wrzasnęła Diamond i zaczęła się śmiać.
-Diamond przestań hałasować i naśmiewać się z brata-warknął Ayer
-Nic ci nie jest Fearg?-zapytałam
-Mokro!-powiedział
-Skoro się zesikałeś to jest ci mokro-zakpił Reicher
-Ty też kiedyś się zesikasz-warknął Fearg
<Ayer>
Wszędzie było ciemno i cicho. Położyłam się i spróbowałam zasnąć,gdy usłyszałam śmiech.
-Haha!Siusiu-majtek!
Stwierdziłam,że to wołała Diamond,ale do kogo.
-To nie chcący-usłyszłam głos Fearg'a.
-Haha!!Niezłe Diamond!-to był głos Reicher'a.
Ta dwójka (Diamond i Reicher) doprowadzali mnie do szału. Może się też bili i kłócili,ale to oni zawsze prowokowali pozostałych.
-Co jest?-zapytałam sennie.
-Bo Fearg się zasrał!-wrzasnęła Diamond i zaczęła się śmiać.
-Diamond przestań hałasować i naśmiewać się z brata-warknął Ayer
-Nic ci nie jest Fearg?-zapytałam
-Mokro!-powiedział
-Skoro się zesikałeś to jest ci mokro-zakpił Reicher
-Ty też kiedyś się zesikasz-warknął Fearg
<Ayer>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
Blood zasnęła. A ja nawet nie miałem się gdzie położyć. Z każdej strony była otoczona wilkami. Położyłem się więc na drugim posłaniu naprzeciwko łóżka Blood. Zanąłem. Było dość późno chyab 3 w nocy. Otworzyłem ocy gdyż usłyszałem szelest. Nademną stał Whiteout
-Tato, mogę z Tobą spać?Miałem koszmar..
-Tak, jasne. - i przytulłem go do siebie.
<Blood>
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
-Przecież jutro jest Pełnia!
Spojrzał się na mnie zdziwiony i uradowany.
-Fakt-przyznał
-Dzieci,proszę o spokój-powiedziała Lilianna-To ostatnie spotkanie Jaspera,Valixy,Nertina,Jaxoma i Zeke z nami. Jutro nie będzie ich na zajęciach,ponieważ będą się przygotowywały się do Rytuału Przejścia.
-Właśnie-powiedział Jaxom-Jestem yu jednym z najstarszych więc się mnie słuchajcie!
-Ha,ha!-warknął Andy-Na pewno.
-Najstarsza to tu jestem ja!-powiedziała Lilianna-Idziemy do waszych grot.
-Jajciu!-szepnęłam do Jaspera-Już się nie mogę doczekać jutro.
-Szczerze mówiąc ja też-dodał Jasper tajemniczo.
Zainteresował mnie ten ton. Jasper mówił mi zazwyczaj wszystko.
Nie pomijał żadnych szczegółów.
-Jak myślisz?-zapytałam-Jak będziesz wyglądał?
-Będę silny,męski i przystojny-powiedział zuchwale
Zachichotałam.
Nieźle Jasperku,nieźle-pomyślałam
-A ty?
-Moja mama mówi,że nieważne jak wyglądasz na zewnątrz,tylko wewnątrz.
-Czyli,że wątroba?-zakpił
-Nie głuptasie-zachichotałam i walnęłam go lekko w głowę.
<Jasper>
Spojrzał się na mnie zdziwiony i uradowany.
-Fakt-przyznał
-Dzieci,proszę o spokój-powiedziała Lilianna-To ostatnie spotkanie Jaspera,Valixy,Nertina,Jaxoma i Zeke z nami. Jutro nie będzie ich na zajęciach,ponieważ będą się przygotowywały się do Rytuału Przejścia.
-Właśnie-powiedział Jaxom-Jestem yu jednym z najstarszych więc się mnie słuchajcie!
-Ha,ha!-warknął Andy-Na pewno.
-Najstarsza to tu jestem ja!-powiedziała Lilianna-Idziemy do waszych grot.
-Jajciu!-szepnęłam do Jaspera-Już się nie mogę doczekać jutro.
-Szczerze mówiąc ja też-dodał Jasper tajemniczo.
Zainteresował mnie ten ton. Jasper mówił mi zazwyczaj wszystko.
Nie pomijał żadnych szczegółów.
-Jak myślisz?-zapytałam-Jak będziesz wyglądał?
-Będę silny,męski i przystojny-powiedział zuchwale
Zachichotałam.
Nieźle Jasperku,nieźle-pomyślałam
-A ty?
-Moja mama mówi,że nieważne jak wyglądasz na zewnątrz,tylko wewnątrz.
-Czyli,że wątroba?-zakpił
-Nie głuptasie-zachichotałam i walnęłam go lekko w głowę.
<Jasper>
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
Zamurowało mnie. Była to najprzyjemniejsza chwila w moim życiu. Gdy odzyskałem mowę, powiedziałem:
- Jej... Nie wiedziałem, że czujesz to samo... - wydukałem nieśmiało.
- Ehm... a jednak. - zarumieniła się.
- Wiesz, twoja mama ma rację, że nie powinniśmy wstydzić się tego co czujemy do drugiej osoby... bardzo mi się podobasz. - powiedziałem nie pewien jej reakcji.
Chwilę się nie odzywała, gdy zauważyła, że patrzę na nią wyczekująco.
- Tak ma rację. - uśmiechnęła się do mnie - Ty też mi się podobasz.
W tej chwili stałem się najszczęśliwszym wilkiem na świecie. Przytuliłęm się do niej.
- Proszę, nie zwracaj uwagi na moich braci. - odezwała się po chwili - Zobaczysz my też będziemy się z nich śmiać, gdy oni się w kimś zakochają, ciekawe czy im będzie miło. - zaśmiał się.
Nie mogłem się powstrzymać, żeby też się nie zaśmiać. Już przestałem się gniewać, na jej braci. No dobra, jakoś zniosę ich żarciki, przecież byli moimi kolegami.
- Ok, no to co idziemy na zjeżdżalnię? - spytałem uśmiechając się do niej.
Niestety nie dano jej odpowiedzieć, gdyż Lilianna zawołała:
- Zbiórka!
- To co idziemy znowu w parze? - zapytałem się jej.
- Pewnie. Tylko musimy zachowywać się cicho, bo Lilianna nas kolejny raz rozdzieli. - zaśmiała się.
Gdy wszyscy zebraliśmy się, przeszła mnie po głowie pewna myśl.
- Ehhh... - westchnąłęm - Szkoda, że nie jesteśmy dorośli, moglibyśmy być partnerami... - marzyłem.
Na co Valixy odpowiedziała:
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-Heh.Masz rację-stwierdziłam.
Gdy zeszliśmy na plażę zawołałam:
-Cześć maluchy!
Wszystkie dzieciaki podbiegły do nas i udając bezbronne maluchy przytuliły się do nas.
Zaśmiałam się.
-Dzień dobry!-przywitał Ayer wszystkich zgromadzonych.
-Ayer co powiedziała babia?-zapytała Awera.
Spojrzałam się na niego.
-Dobrze-mruknął
Mama uśmiechnęła się i powiedziała:
-I co jak popołudnie?
Uśmiechnęłam się do Ayer'a.Odwzajemnił to.
-Miłe-odparłam-Dzięki mamo za opiekę nad dziećmi. Idziemy!-zaowłałam
Gdy weszliśmy do groty,poczekałam z Ayer'em,aż maluchy zasną.
Pocałowałam go i powiedziałam:
-Dobranoc!
Zanim jeszcze zamknęłam oczy zauważyłam jego zdziwione spojrzenie.
Zawsze wieczorem rozmawialiśmy dość długo o naszym życiu,ale nie dziś.
<Ayer?>
Gdy zeszliśmy na plażę zawołałam:
-Cześć maluchy!
Wszystkie dzieciaki podbiegły do nas i udając bezbronne maluchy przytuliły się do nas.
Zaśmiałam się.
-Dzień dobry!-przywitał Ayer wszystkich zgromadzonych.
-Ayer co powiedziała babia?-zapytała Awera.
Spojrzałam się na niego.
-Dobrze-mruknął
Mama uśmiechnęła się i powiedziała:
-I co jak popołudnie?
Uśmiechnęłam się do Ayer'a.Odwzajemnił to.
-Miłe-odparłam-Dzięki mamo za opiekę nad dziećmi. Idziemy!-zaowłałam
Gdy weszliśmy do groty,poczekałam z Ayer'em,aż maluchy zasną.
Pocałowałam go i powiedziałam:
-Dobranoc!
Zanim jeszcze zamknęłam oczy zauważyłam jego zdziwione spojrzenie.
Zawsze wieczorem rozmawialiśmy dość długo o naszym życiu,ale nie dziś.
<Ayer?>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-Chodźmy wczesniejszą drogą-powiedziałem.
-Dobra.
Zanim odeszliśmy usłyszeliśmy tylko słowa Whiteout i Diamond jak prowadzili rozwomę o wilczych gejach z braćmi.
-Hahah!-zaśmiałem się- Niezłe wilki z nich będą.
<Blood c.d.>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
Podniosłam się.
-Masz rację,ale chodźmy na około-dodałam
-Dobra-mruknął
Szliśmy przez plażę ,gdy Ayer powiedział:
-Stój!
-Co jest?
-Tam są nasze maluchy i twoi rodzice. O kurde podchodzą do nich moi.
-No i?
-Do watahy mojej matki nie dojdzie się przez jezioro i nie wróci.
-Powiemy,że zeszliśmy-odparłam
Pokręcił głową.
-To nic nie da. A może?-powiedział i poszliśmy w ich stronę.
<Ayer>
-Masz rację,ale chodźmy na około-dodałam
-Dobra-mruknął
Szliśmy przez plażę ,gdy Ayer powiedział:
-Stój!
-Co jest?
-Tam są nasze maluchy i twoi rodzice. O kurde podchodzą do nich moi.
-No i?
-Do watahy mojej matki nie dojdzie się przez jezioro i nie wróci.
-Powiemy,że zeszliśmy-odparłam
Pokręcił głową.
-To nic nie da. A może?-powiedział i poszliśmy w ich stronę.
<Ayer>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Blood
Byliśmy już na dole. Blood leżała na mnie. Delikatnie wyjąłem jej zza ucha liścia i czule i namietnie pocałowałem. Potem szepnąłem jej do ucha "Kocham Cię". Czułem że jest szczęśliwa.
-Chyba pora już wracać. Powinniśmy zapisac nasze wilczątka do szkoły prawda?-zapytałem
<Blood.?>
Od Eleny c.d. opowiadania Reichera
-Wrr!-warknęłam ostrzegawczo. Fearg i Whiteout przestali się śmiać i spojrzeli na mnie współczująco.
Natomiast Diamond i Reicher dalej się śmiali.
Czysty charakter Blood-pomyślałam
-Damon!-krzyknęłam-Pomóż mi.
Obudził się jakby spał nie wiadomo ile,a mój głos zbudził go do życia.
-Już idę skarbie-mruknął i podał mi łapę-Fuu! Brudna!-powiedział i puścił.
Fearg i Whiteout próbowali coś wymyśleć.
-A może ją podniesiesz za pomocą zaklęcia?-zaproponowali Fearg i Whiteout
-Dobry pomysł-przyznał Damon i spojrzał się na Diamond i Reicher'a,którzy dalej się śmiali i udanego dowcipu.
Damon wypowiedział coś,nie wiem co i powiedział do mnie:
-Choć nad jezioro,wykąpiesz się.
-Ok
Spojrzałam się na Diamond i Reicher i warknęłam ostro:
-Jak wam nie wstyd!
-No nie jest nam wstyd-powiedział Reicher
-Właśnie-poparła go Diamond
-Idziemy nad jezioro-Damon wkroczył do akcji-Ruszajcie tyłki i idziemy!
Posłuchali się,ale jeszcze się chichrali.
Cały charakter Blood-pomyślałam znowu
Natomiast Diamond i Reicher dalej się śmiali.
Czysty charakter Blood-pomyślałam
-Damon!-krzyknęłam-Pomóż mi.
Obudził się jakby spał nie wiadomo ile,a mój głos zbudził go do życia.
-Już idę skarbie-mruknął i podał mi łapę-Fuu! Brudna!-powiedział i puścił.
Fearg i Whiteout próbowali coś wymyśleć.
-A może ją podniesiesz za pomocą zaklęcia?-zaproponowali Fearg i Whiteout
-Dobry pomysł-przyznał Damon i spojrzał się na Diamond i Reicher'a,którzy dalej się śmiali i udanego dowcipu.
Damon wypowiedział coś,nie wiem co i powiedział do mnie:
-Choć nad jezioro,wykąpiesz się.
-Ok
Spojrzałam się na Diamond i Reicher i warknęłam ostro:
-Jak wam nie wstyd!
-No nie jest nam wstyd-powiedział Reicher
-Właśnie-poparła go Diamond
-Idziemy nad jezioro-Damon wkroczył do akcji-Ruszajcie tyłki i idziemy!
Posłuchali się,ale jeszcze się chichrali.
Cały charakter Blood-pomyślałam znowu
Od Reicher'a
Blaaa,blaa, blaa. Dziadek i babcia byli nudni.. o i to jak bardzo. Chciałem jakoś urozmaicić nasz spacerek.. Zebrałem do siebie Diamond, Faerghal'a i Whiteout'a.
-Słuchajcie mam taki plan....-wszyscy słuchali mnie z radością i wkońcu przestali ziewać. Akurat był przystanek..i zaczeła się akcja.
-Oh,jak mnie boli łapa,babciu!-krzyczała Diamond leżąc na boku.
Elena szybko do niej podbiegła. Wtedy Whiteout wskoczył na jej grzbiet i zeskoczył. Miało to na celu szybsze ugrzeżnięcie w błocie. Ziemia pod Eleną zaczęła się zapadać. A ja zmieniłem się w małego smoczka i zionąłem ogniem nad głową babci. Wtedy Fareghal zamienił go w brokatowy czerwony pył i Elena wyglądała jak lalka barbie.
-Świetnie wyglądasz babciu-zacząłem się śmiać wraz z rodzeństwem. Nawet Damon wydał się rozbawiony żartem.
<Babciu ? :)>
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-Byłeś taki maciupki-dogryzałam mu
-Przestań!
-Pamiętam jak uczyłam cię polować,bawiliśmy się w berka-mówiłam
To dogryzanie Ayer'owi sprawiło mi ogromną przyjemność. Zwykle robiłam tak Swift,ale kiedy jej nie było pozostawał Ayer.
-Już trzeci raz na mnie jechałeś-przypomniałam mu
-Trzeci?-spytał
-Wtedy jak byłeś na plaży,gdy byliśmy w lesie i przed chwilą-roześmiałam się
-Ha,ha!-powiedział-Z resztą sama mi to proponowałaś,pamiętasz?
-Nie
-Ale ty kłamiesz-powiedział i rzucił się na mnie.
-A Ayer-śmiałam się.
Zaczęliśmy się turlać z górki.
Było super!! Poczułam się wolna.
<Ayer c.d.>
-Przestań!
-Pamiętam jak uczyłam cię polować,bawiliśmy się w berka-mówiłam
To dogryzanie Ayer'owi sprawiło mi ogromną przyjemność. Zwykle robiłam tak Swift,ale kiedy jej nie było pozostawał Ayer.
-Już trzeci raz na mnie jechałeś-przypomniałam mu
-Trzeci?-spytał
-Wtedy jak byłeś na plaży,gdy byliśmy w lesie i przed chwilą-roześmiałam się
-Ha,ha!-powiedział-Z resztą sama mi to proponowałaś,pamiętasz?
-Nie
-Ale ty kłamiesz-powiedział i rzucił się na mnie.
-A Ayer-śmiałam się.
Zaczęliśmy się turlać z górki.
Było super!! Poczułam się wolna.
<Ayer c.d.>
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
-Co jest?-zapytałam radośnie
Spojrzał na mnie i westchnął.
-Ej Jasper co jest?-próbowałam się dowiedzieć za wszelką cenę.
-No bo twoi bracia...-zaczął i uciął
-Oni tak zawsze-próbowałam go pocieszyć-Zawsze muszą wszędzie wtrącić swoje 4 grosze.
Uśmiechnął się z wdzięcznością.
-Wiesz co lubię cię-mruknął-Nawet bardziej niż lubię.
Poczułam,że się rumienię. Odwróciłam głowę.
-Co jest?-zapytał Jasper
-Ech nic-mruknęłam-Idziemy na zjeżdżalnię?-zaproponowałam
-Nie...-mruknął-Nie mam ochoty-powiedział
Podążyłam ze jego wzrokiem i zauważyłam,że na zjeżdżalni bawią się Jake,Nertin i Zeke. Jaxom rozmawiał z Lilianną.
-Mama mi mówiła,że nie powinniśmy wstydzić się tego co czujemy do innych-próbowałam podnieść go na duchu-Mówi też,że musimy okazywać to drugiej osobie.-dodałam
I wtedy,nie wiem jak ja to zrobiłam. Pocałowałam go. Pocałowałam. Jakaś dziwna siła wyjęła mi język z paszczy i liznęła go.
Odwrócił się i powiedział:
<Jasper:)>
Spojrzał na mnie i westchnął.
-Ej Jasper co jest?-próbowałam się dowiedzieć za wszelką cenę.
-No bo twoi bracia...-zaczął i uciął
-Oni tak zawsze-próbowałam go pocieszyć-Zawsze muszą wszędzie wtrącić swoje 4 grosze.
Uśmiechnął się z wdzięcznością.
-Wiesz co lubię cię-mruknął-Nawet bardziej niż lubię.
Poczułam,że się rumienię. Odwróciłam głowę.
-Co jest?-zapytał Jasper
-Ech nic-mruknęłam-Idziemy na zjeżdżalnię?-zaproponowałam
-Nie...-mruknął-Nie mam ochoty-powiedział
Podążyłam ze jego wzrokiem i zauważyłam,że na zjeżdżalni bawią się Jake,Nertin i Zeke. Jaxom rozmawiał z Lilianną.
-Mama mi mówiła,że nie powinniśmy wstydzić się tego co czujemy do innych-próbowałam podnieść go na duchu-Mówi też,że musimy okazywać to drugiej osobie.-dodałam
I wtedy,nie wiem jak ja to zrobiłam. Pocałowałam go. Pocałowałam. Jakaś dziwna siła wyjęła mi język z paszczy i liznęła go.
Odwrócił się i powiedział:
<Jasper:)>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
Uciekliśmy.
-Ciekawe jak im mija polowanie-zagadałem
-Na pewno dzieci się nudzą tymi zasadami polowań.
-Fakt ja tez jej nie lubiłem.
-Może powinniśmy poprosić Lilianne o wzięcie ich do szkoły.?
-Ta już sobie wyobrażam Reicher i szkoła, albo Faerg (Faergal)
-Warto spróbować. Słyszałam, że kilku wilczkom podoba się nasza Diamond.
-Ach te dziecinne zauroczenia..
-Pamiętam Ciebie..
-Nie przypominaj!
-Byłeś takim białym kłebkiem a zalecałeś się do mnie..
-I widzisz co z tego wyszło.
-Reicher,Raeghal,Diamond i Whiteot
-No właśnie
<Blood>
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
- Może pobawimy się razem? - spytałem, szczęśliwy, że znowu możemy pogadać.
- Pewnie. - powiedziała uradowana.
- Chodź na huśtawki. - zaproponowałem.
Poszliśmy w stronę drzew, z których zwisały liany, a do nich były przywiązane kawałki drewna, to były nasze huśtawki.
- Ty wejdź, a ja cię będę popychać. - zachęciłem ją, gestem łapy.
- Ok. - uśmiechnęła się do mnie.
Gdy weszła, zacząłęm ją lekko popychać. Po chwili spytałem ją:
- O czym tak szeptałaś z Kiiuyko?
- A.... o... niczym, tak sobie rozmawiałyśmy. - zająkała się.
Nagle podbiegł do nas Zeke z Nertinem.
- Co wy tak ciągle spędzacie ze sobą czas? - spytał ciekawsko Zeke.
- A co bawić się nie można? - odpowiedziała mu Valixy.
- Tylko się bawicie... - zaśmiał się Zeke z Nertinem - A skąd masz tego kwiatka?
- Yyy... Jasper mi dał. - powiedziała niepewnie.
- Ooo... I co Jasper kochasz się w mojej siostrze? - zapytał śmiejąc się.
- Nie... Znaczy... A nawet jeśli, to co?! Może i mi się podoba. To nie twoja sprawa... - powiedziałem wściekle i pobiegłem w inną stronę placu zabaw.
Chciałem być sam. Usiadłem zły na mchu. Chwilę później usłyszałem kroki za sobą. To była Valixy.
< Valixy? ;) >
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-Pięknie tu!-powiedziałam
-Masz rację-rzucił Ayer.
Położyliśmy się na miękkim mchu. Wtuliłam się w Ayer'a.
Leżeliśmy tam długo,rozkoszując się chwilą spokoju. Milczenie przerwał Ayer.
-Patrz kto jest na dole-powiedział z lekkim strachem.
Podniosłam się i zobaczyłam.
Stała tam moja mama,tata i nasze dzieci.
-Co robimy?-udałam głupią.
-Nie udawaj głupiej!-warknął-Uciekamy!
-Dobrze,ale mój ojciec wyczuje,że tu byliśmy.
-Powiem mu,że szliśmy tędy,bo jest bliżej-odparł
-Ale będzie słuchać tupot naszych łap jak będziemy zbiegać.-dodałam
-Fakt-przyznał i zamyślił się.
-Wiem!-wybuchnęłam
-Ciszej-poprosił-No...
-Zmienię się w konia,a ty wskoczysz mi na grzbiet.-powiedziałam
-Spoko-powiedział i zmieniłam się.
Wskoczył na mnie i zbiegliśmy. Zdążyłam tylko usłyszeć słowa matki:
-Idziemy na polowanie,tam gdzieś są sarny albo inne.
<Ayer :*>
-Masz rację-rzucił Ayer.
Położyliśmy się na miękkim mchu. Wtuliłam się w Ayer'a.
Leżeliśmy tam długo,rozkoszując się chwilą spokoju. Milczenie przerwał Ayer.
-Patrz kto jest na dole-powiedział z lekkim strachem.
Podniosłam się i zobaczyłam.
Stała tam moja mama,tata i nasze dzieci.
-Co robimy?-udałam głupią.
-Nie udawaj głupiej!-warknął-Uciekamy!
-Dobrze,ale mój ojciec wyczuje,że tu byliśmy.
-Powiem mu,że szliśmy tędy,bo jest bliżej-odparł
-Ale będzie słuchać tupot naszych łap jak będziemy zbiegać.-dodałam
-Fakt-przyznał i zamyślił się.
-Wiem!-wybuchnęłam
-Ciszej-poprosił-No...
-Zmienię się w konia,a ty wskoczysz mi na grzbiet.-powiedziałam
-Spoko-powiedział i zmieniłam się.
Wskoczył na mnie i zbiegliśmy. Zdążyłam tylko usłyszeć słowa matki:
-Idziemy na polowanie,tam gdzieś są sarny albo inne.
<Ayer :*>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-A więc, my już idziemy. Czeka nas długa podróż.- powiedziałem.
-Tak lepiej już idźcie. Szczęśliwej drogi!-krzyknęła Elena.
Odeszkliśmy już daleko.
-Dobrze to wymyśliłeś. -pochwaliła mnie Blood
-Wiem. Starałem się być przekonywujący- zaśmiałem się.
-To gdzie idziemy?
-Do naszego ulubionego miejsca. Jest już wiosna więc powinno być tam pięknie.-powiedziałem
Wsypinaliśmy się na naszą górę. Zobaczyliśmy piękną jaskinię wyściełaną trawą,mchem i kwiatami. Dalej był staw z liliami wodnymi. Latały tam motyle, a widok był onieśmielający.
<Blood .c.d>
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
-I co ja mam zrobić z tym kwiatkiem?-mruknęłam
-Nie podoba ci się-zapytał Jasper ze smutkiem
-Jest piękny,dzięki,tylko nie wiem,gdzie mam go włożyć-zamyśliłam się
-Daj mi go-powiedział Jasper
Podałam mu żonkila,a on zawiązał na łodydze mały supełek i włożył mi na ucho.
Uśmiechnęłam się.
Roześmiał się.
-Jasper z czego się śmiejesz?-zapytała Lilianna ostro-Powiedz mi to o czym mówiłam.
Jasper milczał.Było mi go strasznie żal. Nie wiem czemu. Po prostu było.
-Proszę pani-powiedziałam cicho-To ja zagaduje Jaspera.
Nie wiem czy to było kłamstwo czy nie.
-Więc musicie być rozdzieleni. Mika idź do Jaspera,a ty Valixy dołącz do Kiiuyko. Diamond poinformuj kolegę i koleżankę o czym przed chwilą mówiłam.
-Pani mówiła co będziemy robić jutro.-odparła słodko
-A więc?
-Pójdziemy na łąkę i nazbieramy kwiatów,zrobimy z nich wiązanki i położymy na jeziorze,żeby popłynęły,żeby bogowie wiedzieli,że czas lata-dodała
-Dobrze-mruknęła Lilianna.
-Podoba ci się Jasper.-szepnęła do mnie Kiiuyko-Prawda?
-Może-odparłam.
Doszliśmy do placu zabaw. Lubiłam się bawić na placu. Nagle podszedł do mnie Jasper i zapytał:
<Jasper c.d.^^>
-Nie podoba ci się-zapytał Jasper ze smutkiem
-Jest piękny,dzięki,tylko nie wiem,gdzie mam go włożyć-zamyśliłam się
-Daj mi go-powiedział Jasper
Podałam mu żonkila,a on zawiązał na łodydze mały supełek i włożył mi na ucho.
Uśmiechnęłam się.
Roześmiał się.
-Jasper z czego się śmiejesz?-zapytała Lilianna ostro-Powiedz mi to o czym mówiłam.
Jasper milczał.Było mi go strasznie żal. Nie wiem czemu. Po prostu było.
-Proszę pani-powiedziałam cicho-To ja zagaduje Jaspera.
Nie wiem czy to było kłamstwo czy nie.
-Więc musicie być rozdzieleni. Mika idź do Jaspera,a ty Valixy dołącz do Kiiuyko. Diamond poinformuj kolegę i koleżankę o czym przed chwilą mówiłam.
-Pani mówiła co będziemy robić jutro.-odparła słodko
-A więc?
-Pójdziemy na łąkę i nazbieramy kwiatów,zrobimy z nich wiązanki i położymy na jeziorze,żeby popłynęły,żeby bogowie wiedzieli,że czas lata-dodała
-Dobrze-mruknęła Lilianna.
-Podoba ci się Jasper.-szepnęła do mnie Kiiuyko-Prawda?
-Może-odparłam.
Doszliśmy do placu zabaw. Lubiłam się bawić na placu. Nagle podszedł do mnie Jasper i zapytał:
<Jasper c.d.^^>
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
Po plaży poszliśmy do lasu. Lilianna opowiadała o czymś, ale jej nie słuchałem. Szłem w parze z Valixy.
- Sprytne to było. - mruknęła pod nosem.
Najwidoczniej też nie słuchała co mówi Lilianna.
- Ale co? - spytałem zdziwiony.
- No to, że niby nie słyszałeś, że mamy wychodzić z wody. - zaśmiała się.
- A to. Chciałem wypróbować moce Lilianny. - odpowiedziałem cicho, żeby nas nie usłyszała - Ale była zabawa...
- Jasper i Valixy? - spytała Lilianna - Czy ja wam nie przeszkadzam? Byście trochę posłuchali co mówię. - skarciła nas.
- Przepraszamy. - powiedziałem razem z Valixy.
Kilka następnych minut szliśmy nic nie mówiąc. Gdy nagle zobaczyłem w oddali rosnące żonkile.
- Poczekaj, zaraz wracam. - powiedziałem do Valixy.
- Gdzie ty idziesz? - spytała - Nie wolno oddalać się od grupy.
Ale jej już nie usłyszałem, pobiegłem w stronę żonkili. Zerwałęm jednego i szybko wróciłem do grupy niezauważony.
- Proszę to dla ciebie. - powiedziałem do Valixy dając jej kwiatka - Wiem, że lubisz kwiaty. Jeśli to nie jest twój uluiony gatunek to możesz go zmienić na jakiś inny. - uśmiechnąłem się do niej.
- Nie, jest przepiękny. - powiedziała odwzajemniając mój uśmiech - Dziękuję!
Mówiąc to przytuliła mnie, ale szybko wróciła do poprzedniej pozycji. Zarumieniłem się. Tak uśmiechając się szliśmy dalej za grupą.
< Valixy, c.d.? :) >
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-I jak tam ze szczeniakami??-zapytała mama
-Ech,jak to z dziećmi-odparł Ayer i roześmialiśmy się.
-A gdzie jest Swiftkill?-zapytałam-Mam do niej pewną sprawę.
-Poszła z Urru na tereny jego watahy.-odpowiedział tata
-Heh,ciekawe czy wróci tylko z nim-zakpiłam
-Słucham?-zapytała matka-Czy sugerujesz,że Swift będzie miała małe?
-Nie-odparłam ze śmiechem
Tata westchnął.
-Zawsze byłaś taka wredna jak byłaś mała,ale w wieku dorosłym myślałem,że się zmienisz.
-Moje złe cechy nigdy nie wygasną-wyjaśniłam mu
Znów westchnął.
-Mam małe pytanie-powiedział Ayer-Chciałbym z Blood pojechać do watahy,gdzie urodziła się moja matka.
Chciałbym jej pokazać teściów-dodał sprytnie.
Nieźle Ayer'ku,nieźle-pomyślałam
-I potrzebujemy kogoś do opieki-odparł
-Jasne,chętnie się zajmę-powiedziała mama
-Dzięki-mruknęłam i rzuciłam im słodkie spojrzenie. Muszę przyznać,że ja i Ayer tworzyliśmy niezły duet aktorski.
-Dzieci idziemy!-zawołał Ayer
<Ayer c.d:*>
-Ech,jak to z dziećmi-odparł Ayer i roześmialiśmy się.
-A gdzie jest Swiftkill?-zapytałam-Mam do niej pewną sprawę.
-Poszła z Urru na tereny jego watahy.-odpowiedział tata
-Heh,ciekawe czy wróci tylko z nim-zakpiłam
-Słucham?-zapytała matka-Czy sugerujesz,że Swift będzie miała małe?
-Nie-odparłam ze śmiechem
Tata westchnął.
-Zawsze byłaś taka wredna jak byłaś mała,ale w wieku dorosłym myślałem,że się zmienisz.
-Moje złe cechy nigdy nie wygasną-wyjaśniłam mu
Znów westchnął.
-Mam małe pytanie-powiedział Ayer-Chciałbym z Blood pojechać do watahy,gdzie urodziła się moja matka.
Chciałbym jej pokazać teściów-dodał sprytnie.
Nieźle Ayer'ku,nieźle-pomyślałam
-I potrzebujemy kogoś do opieki-odparł
-Jasne,chętnie się zajmę-powiedziała mama
-Dzięki-mruknęłam i rzuciłam im słodkie spojrzenie. Muszę przyznać,że ja i Ayer tworzyliśmy niezły duet aktorski.
-Dzieci idziemy!-zawołał Ayer
<Ayer c.d:*>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
Szliśmy dalej. Dzieciaki były dość uparte i zawzięte, że patrzyły na siebie z wyższością. Tylko Whiteout był na tyle poważny by nie wciskać się w żaden konflikt. Doszliśmy. Nad jeziorem był również Damon i Elena.
-Witajcie!-krzyknął samiec Alfa
-Watamy z bandą ciekawskich troche upartych i zawziętych maluchów-powiedziałem
-Mamo możemy już iść się bawić.?-usłyszałem jednogłośny chórek.
-Tak możecie- powiedziala Blood
<Blood?>
Od Bloodspill c.d opowiadania Ayera
Byłam taka szczęśliwa,że mam małe i,że ja i Ayer jesteśmy ich rodzicami! To takie wspaniałe uczucie.
Kilka dni po narodzinach wybraliśmy się na spacer,aby pokazać dzieciom nasze terytorium.
Reicher z racji tego,że najstarszy z rodzeństwa powiedział:
-Skoro jestem najstarszy,najsilniejszy i najmądrzejszy z was trojga powinniście się mnie...
-Powaliło cię!-krzyknęła Diamond.-Takich wariatów jak ty z pewnością nie będę słuchać-dodała
-Posłuchamy ich.-szepnęłam do Ayer'a. Pokiwał głową.
-Właśnie,że będziesz się mnie słuchać!-darł się Reicher
Diamond pokręciła głową,co jeszcze bardziej rozwścieczyło Reicher'a.
-Zamknij tą mordę!-wydarł się Reicher
-Diamond ma rację-mruknął Whiteout-Nie musimy się ciebie słuchać.
-Nawet jeśli jesteś najstarszy-dodał Fearghal
-To nie-powiedział z oburzeniem Reicher-Mam nadzieję,że przeżyjecie beze mnie-dodał z chytrością
-Idioto!-krzyknęła Diamond i rzuciła się na niego
-Ayer zrób coś!-krzyknęłam przerażona.
Natychmiast zareagował. Odciągnął Diamond i Reicher'a i powiedział:
-Dość! Przestańcie się kłócić!
Cała czwórka chciała protestować,ale Ayer się nie dał.
Twarda sztuka. -pomyślałam z uznaniem i powiedziałam:
-Jeżeli nie przestaniecie nie pójdziemy nad jezioro-warknęłam ostrzegawczo.
-Przepraszamy-wydukali niechętnie i ruszyliśmy.
<Ayer...?>
Kilka dni po narodzinach wybraliśmy się na spacer,aby pokazać dzieciom nasze terytorium.
Reicher z racji tego,że najstarszy z rodzeństwa powiedział:
-Skoro jestem najstarszy,najsilniejszy i najmądrzejszy z was trojga powinniście się mnie...
-Powaliło cię!-krzyknęła Diamond.-Takich wariatów jak ty z pewnością nie będę słuchać-dodała
-Posłuchamy ich.-szepnęłam do Ayer'a. Pokiwał głową.
-Właśnie,że będziesz się mnie słuchać!-darł się Reicher
Diamond pokręciła głową,co jeszcze bardziej rozwścieczyło Reicher'a.
-Zamknij tą mordę!-wydarł się Reicher
-Diamond ma rację-mruknął Whiteout-Nie musimy się ciebie słuchać.
-Nawet jeśli jesteś najstarszy-dodał Fearghal
-To nie-powiedział z oburzeniem Reicher-Mam nadzieję,że przeżyjecie beze mnie-dodał z chytrością
-Idioto!-krzyknęła Diamond i rzuciła się na niego
-Ayer zrób coś!-krzyknęłam przerażona.
Natychmiast zareagował. Odciągnął Diamond i Reicher'a i powiedział:
-Dość! Przestańcie się kłócić!
Cała czwórka chciała protestować,ale Ayer się nie dał.
Twarda sztuka. -pomyślałam z uznaniem i powiedziałam:
-Jeżeli nie przestaniecie nie pójdziemy nad jezioro-warknęłam ostrzegawczo.
-Przepraszamy-wydukali niechętnie i ruszyliśmy.
<Ayer...?>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
Bloodspill urodziła. Pierwszy narodził się Reicher. Był bardzo podobny do matki. Położył łepek na mamie i usnął. Następny był Fearghal. Gdy się tylko urodził zaczął bawić się swoimi uszami. Rozśmieszył mnie tym. Potem ujrzałem ostatnią dwójkę. Wkońcu,któreś były do mnie podobne. Była to Diamond i Whiteout. Dwa białe kłębki pomieszane z czarno-czerwonymi i czarnymi szczeniakami. To koniec. Blood była zmęczona, małe chyba też,bo szybciutko zamknęły oczka. Wszyscy wyszli i ja również. Udałem się na polowanie na jelenie.
<Blood>
Bloodspill i Ayer Rodzicami!!!
Bloodspill i Ayer zostali rodzicami 4 wspaniałych wilczków!!
Oto one:
Diamond
Fearghal
Whiteout
Reicher
Oto one:
Diamond
Fearghal
Whiteout
Reicher
środa, 29 sierpnia 2012
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
Przestałam się chlapać i milczałam.
Nie widziałam co mu odpowiedzieć.
Patrzał się tak wyczekująco,ale nic nie mówił. Czekał cierpliwie.
-Nie widziałam jak zareagujesz.-mruknęłam w końcu
-Oh Blood-powiedział i przytulił mnie-Ja bym się cieszył. Nie zjem cię przecież-roześmiał się
-Wiem-odparłam
-A kiedy się urodzą?-zapytał-Najprawdopodobniej za tydzień albo za 10 dni. Byłam rano,jak ciebie nie było u Blue Eye i wszystko mi powiedziała.
-Ja dalej nie mogę wyjść ze zdziwienia,że Damon mnie lubi i,że będziemy mieli,aż 4 dzieci-powiedział z wyraźnym zaskoczenia.
Roześmiałam się.
-No cóż-mruknęłam-Życie może się zmienić w ciągu jednego uderzenia serca.
Uśmiechnął się i poszliśmy do jaskini.
Przez cały tydzień brzuch mój rósł i rósł. Dzieci były coraz większe i coraz mocniej kopały.
Ayer polował 3 razy dziennie,żeby wykarmić swoją,moją i paszcze dzieci.
Po 8 dniach poczułam ogromny skurcz i powiedziałam do Ayer'a z wysiłkiem:
-Idź po lekarza
Zrozumiał co się dzieje i przybiegł z Blue Eye.
-Rodzisz.-powiedziała i zawyła,żeby moja mama,tata,Swift i Urru przyszli. Zjawili się w kilka sekund.
-Ktoś jeszcze ma tu przyjść?-zapytałam z oburzeniem
-Nie-odpowiedziała mama
-Auuu!!-zawyłam i poczułam ulgę
-Jacie Blood!-zawoła mama
Znów ból i ulga i tak jeszcze 2 razy. Wreszcie znalazłam w sobie siły i podniosłam się.
-Ja nie wierzę-powiedziałam i przytuliłam maluchy do siebie.
<Ayer...?>
Nie widziałam co mu odpowiedzieć.
Patrzał się tak wyczekująco,ale nic nie mówił. Czekał cierpliwie.
-Nie widziałam jak zareagujesz.-mruknęłam w końcu
-Oh Blood-powiedział i przytulił mnie-Ja bym się cieszył. Nie zjem cię przecież-roześmiał się
-Wiem-odparłam
-A kiedy się urodzą?-zapytał-Najprawdopodobniej za tydzień albo za 10 dni. Byłam rano,jak ciebie nie było u Blue Eye i wszystko mi powiedziała.
-Ja dalej nie mogę wyjść ze zdziwienia,że Damon mnie lubi i,że będziemy mieli,aż 4 dzieci-powiedział z wyraźnym zaskoczenia.
Roześmiałam się.
-No cóż-mruknęłam-Życie może się zmienić w ciągu jednego uderzenia serca.
Uśmiechnął się i poszliśmy do jaskini.
Przez cały tydzień brzuch mój rósł i rósł. Dzieci były coraz większe i coraz mocniej kopały.
Ayer polował 3 razy dziennie,żeby wykarmić swoją,moją i paszcze dzieci.
Po 8 dniach poczułam ogromny skurcz i powiedziałam do Ayer'a z wysiłkiem:
-Idź po lekarza
Zrozumiał co się dzieje i przybiegł z Blue Eye.
-Rodzisz.-powiedziała i zawyła,żeby moja mama,tata,Swift i Urru przyszli. Zjawili się w kilka sekund.
-Ktoś jeszcze ma tu przyjść?-zapytałam z oburzeniem
-Nie-odpowiedziała mama
-Auuu!!-zawyłam i poczułam ulgę
-Jacie Blood!-zawoła mama
Znów ból i ulga i tak jeszcze 2 razy. Wreszcie znalazłam w sobie siły i podniosłam się.
-Ja nie wierzę-powiedziałam i przytuliłam maluchy do siebie.
<Ayer...?>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Damona
Bardzo się cieszyłem, że Blood będzie miała młode. I to jeszcze ze mną. Wróciłem z polowania i prędko do niej pobiegłem. Siedziała na brzegu stawu. Obok niej była skała. Wziąłem rozbieg i skoczyłem. Roześmiała się.
-Jak poszło polowanie?-zapytała
-Słabo, Damon na mnie warknął, a jelenia brak jak igły w stogu siana.
-Naprawde?
-Nie?-odpowiedziałem z żartem
-Oh, idioto!-uśmiechnęła się.
Przytuliła się do mnie, a ja zaciągnąlem ją na środek stawu. Pluskaliśmy się jak małe dzieci, chalpiąc na wszystkie strony..
-Czemu mi nie powiedziałaś, że będziemy mieli bandę charakternych małych wilczków?
<Blood skarbie>
Od Damona c.d. opowiadania Ayer'a
-Wiedziałem,że ci się uda-odparłem z radością
-Słucham??-zapytał zdziwiony.
Nie zaskoczyło mnie to ani trochę. Wiedziałem,że to już czas,żeby to mu powiedzieć.
-Odkąd jesteś z Bloodspill kocham cię jak własnego syna,którego nigdy nie miałem. Może nie traktuje,ale od kiedy Blood....
Przerwałem. Wpatrywał się we mnie oczekująco.
-Jest szczenna zauważyłem to dopiero wtedy,jak ona cię kocha!Przepraszam-odparłem
Wypuścił z pyska jelenia.
-Czyli zostanę ojcem?
-Tak-mruknąłem-Nawet nie wiesz jaka to radość dla mnie.
-Wiem-odpowiedział poważnie
-Ale to nie ty napadłeś na chłopaka swojej córki,prawda?-zapytałem-Przepraszam. Za wszystsko przepraszam.
-Nawet już o tym zapomniałem-uśmiechnął się-Ale Blood mówiła,że muszę być Betą,żeby mieć z nią szczeniaki.
-Chciała cię zbić z tropu,żebyś tego nie zauważył. Na początek chciała,żebym ja się z tobą pogodził.
-O rany!-krzyknął-A ja uwierzyłem.
-I oto chodziło. Blood jest bardzo sprytna. Na początku miała być samcem,ale okazało się,że nie.
-Rozumiem
Wiedziałem,że to dla niego ciężki orzech.
-A to polowanie to po co?-zapytał
-Chciałem zobaczyć jak polujesz i czy dasz radę polować dla całej szóstki.
-Jest ich aż cztery-wydusił\
-Tak
-Musimy wracać do Blood-powiedział
<Ayer...?>
-Słucham??-zapytał zdziwiony.
Nie zaskoczyło mnie to ani trochę. Wiedziałem,że to już czas,żeby to mu powiedzieć.
-Odkąd jesteś z Bloodspill kocham cię jak własnego syna,którego nigdy nie miałem. Może nie traktuje,ale od kiedy Blood....
Przerwałem. Wpatrywał się we mnie oczekująco.
-Jest szczenna zauważyłem to dopiero wtedy,jak ona cię kocha!Przepraszam-odparłem
Wypuścił z pyska jelenia.
-Czyli zostanę ojcem?
-Tak-mruknąłem-Nawet nie wiesz jaka to radość dla mnie.
-Wiem-odpowiedział poważnie
-Ale to nie ty napadłeś na chłopaka swojej córki,prawda?-zapytałem-Przepraszam. Za wszystsko przepraszam.
-Nawet już o tym zapomniałem-uśmiechnął się-Ale Blood mówiła,że muszę być Betą,żeby mieć z nią szczeniaki.
-Chciała cię zbić z tropu,żebyś tego nie zauważył. Na początek chciała,żebym ja się z tobą pogodził.
-O rany!-krzyknął-A ja uwierzyłem.
-I oto chodziło. Blood jest bardzo sprytna. Na początku miała być samcem,ale okazało się,że nie.
-Rozumiem
Wiedziałem,że to dla niego ciężki orzech.
-A to polowanie to po co?-zapytał
-Chciałem zobaczyć jak polujesz i czy dasz radę polować dla całej szóstki.
-Jest ich aż cztery-wydusił\
-Tak
-Musimy wracać do Blood-powiedział
<Ayer...?>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
O świcie jak to Damon chciał zjawiłem się pod jego jaskinią. Zdziwiłem się, że wczoraj nazwał mnie malutkim-przecież byłem jego wielkości.
-Witaj.-powiedzialem.
-Nie mamy czasu na pogadanki. Idziesz ze mną do Czarnej Puszczy.-odparł.
Puszcza ta była za skalistym wąwozem. Szybko przez niego przeszliśmy. Puszcza mi jakoś dziwnie pasowała, czułem się w niej wspaniale. Nagle usłyszałem tupot kopyt na 11. Pogiebłem szybko i ujrzałem białego jelenia... Niedowiary. Szczena mi opadła. Rzuciłem się na zdobycz, ale nie wiedziałem czy ją zabić. Po chwili usłyszałem Damona krzyczał "Ayer!". Patrzył na mnie z niedowierzeniem, że mi się udało. Jelonek był uśpiony i miał wielkie poroże. Zrobiłem delikatne nacięcie w jego skórze i wpuściłem tam jad.
-No i jak?-zapytałem.
<Damon?>
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
Następnego dnia razem z Lilianną całą grupą na plażę.
-Patrzcie dzieci-powiedziała Lilianna-To jest woda,pokrywa 3/4 kuli ziemskiej.
-To czemu nazywa się ją ziemią?-zapytał Zeke
-Dobre pytanie-odparła-Wydaje mi się,że dlatego,że żyją na niej różne żywe istoty.
-Proszę pani-zapytał Jasper-Możemy iść się kąpać?
-Dobrze idźcie,ale uważajcie na siebie-powiedziała Lilianna
-Idziesz Valixy?-zapytał Japser
-No skoro tak ładnie prosisz.-mruknęłam i wbiegłam za nim do wody.
Po długiej chlapaninie Lilianna zawołała:
-Dzieci ustawcie się w pary!
Wszyscy wybiegli z wody oprócz Jaspera.
-Jasper wychodzimy!-krzyknęła Lilianna
Jasper nie zwracał na nią uwagi! Chyba nie słyszał.
-JASPER!!-wydarł się Jaxom
-Jaxom-skarciła go Lilianna-Nie krzycz!
-Przepraszam
-Jasper!!-wołała,ale bez skutku-Jasper!
Spojrzałam mu się w oczy. Najwyraźniej na coś czekał.
-Proszę pani on chcę,żeby pani zrobił dużą falę-powiedziałam
-Dobry pomysł-przyznała i zrobiła dużo falę,która przyniosła Jaspera na brzeg.
-Przepraszam,ale nie słyszałem-powiedział zanim Lilianna na niego naskoczyła z wyrzutami.
Sprytnie-pomyślałam
-Dobrze ustaw się w parę z Valixy i idziemy-rzuciła
<Jasper>
-Patrzcie dzieci-powiedziała Lilianna-To jest woda,pokrywa 3/4 kuli ziemskiej.
-To czemu nazywa się ją ziemią?-zapytał Zeke
-Dobre pytanie-odparła-Wydaje mi się,że dlatego,że żyją na niej różne żywe istoty.
-Proszę pani-zapytał Jasper-Możemy iść się kąpać?
-Dobrze idźcie,ale uważajcie na siebie-powiedziała Lilianna
-Idziesz Valixy?-zapytał Japser
-No skoro tak ładnie prosisz.-mruknęłam i wbiegłam za nim do wody.
Po długiej chlapaninie Lilianna zawołała:
-Dzieci ustawcie się w pary!
Wszyscy wybiegli z wody oprócz Jaspera.
-Jasper wychodzimy!-krzyknęła Lilianna
Jasper nie zwracał na nią uwagi! Chyba nie słyszał.
-JASPER!!-wydarł się Jaxom
-Jaxom-skarciła go Lilianna-Nie krzycz!
-Przepraszam
-Jasper!!-wołała,ale bez skutku-Jasper!
Spojrzałam mu się w oczy. Najwyraźniej na coś czekał.
-Proszę pani on chcę,żeby pani zrobił dużą falę-powiedziałam
-Dobry pomysł-przyznała i zrobiła dużo falę,która przyniosła Jaspera na brzeg.
-Przepraszam,ale nie słyszałem-powiedział zanim Lilianna na niego naskoczyła z wyrzutami.
Sprytnie-pomyślałam
-Dobrze ustaw się w parę z Valixy i idziemy-rzuciła
<Jasper>
Od Mack'a c.d. opowiadania Mellody
-Hej!-przywitałem ją.
-Co ci jest?-spytała niespokojnie
Westchnąłem.
-Mam dziś kiepski dzień.
To jeden z takich dni,że nic mi nie wychodzi. Polowanie na starsze nawet osobniki dziś mi nie wyszło.
Gdy poszedłem na spacer zaczęło padać,a gdy chciałem się wykąpać zaczęło się błyskać.
Powiedziałem o tym Mellody.
-A teraz na dodatek wbiłem coś sobie w łapę-dodałem ze złością-Boli!!
-Pokaż łapę-poprosiła
-Czemu?-zapytałem
-Może spróbuje wyciągnąć
Uniosłem prawą przednią łapę na wysokość jej oczy.
-Hmmm...-mruknęła-To ostry patyk.Boli?
-Bardzo!-powiedziałem prawie krzykiem
-Spróbuję wyciągnąć-powiedziała-Trochę zaboli-dodała i pociągneła.
-Aaaa!-wrzasnąłem i po chwili nic mnie nie bolało
-Dzięki-mruknąłem
-Co ci jest?-spytała niespokojnie
Westchnąłem.
-Mam dziś kiepski dzień.
To jeden z takich dni,że nic mi nie wychodzi. Polowanie na starsze nawet osobniki dziś mi nie wyszło.
Gdy poszedłem na spacer zaczęło padać,a gdy chciałem się wykąpać zaczęło się błyskać.
Powiedziałem o tym Mellody.
-A teraz na dodatek wbiłem coś sobie w łapę-dodałem ze złością-Boli!!
-Pokaż łapę-poprosiła
-Czemu?-zapytałem
-Może spróbuje wyciągnąć
Uniosłem prawą przednią łapę na wysokość jej oczy.
-Hmmm...-mruknęła-To ostry patyk.Boli?
-Bardzo!-powiedziałem prawie krzykiem
-Spróbuję wyciągnąć-powiedziała-Trochę zaboli-dodała i pociągneła.
-Aaaa!-wrzasnąłem i po chwili nic mnie nie bolało
-Dzięki-mruknąłem
wtorek, 28 sierpnia 2012
Od Bloodspill c.d. opowiadania Ayer'a
-Jest jeden sposób-powiedziałam po chwili
-Jaki?-zapytał z nadzieją
-Ale musisz wykazać się w nim odwagą,cierpliwością,siłą,wytrzymałością i mądrością-dodałam
-Mam te cechu charakteru-odpowiedział poważnie
-Wiem-mruknęłam i przytuliłam się do niego
-A więc jaki to sposób?-zapytał ponownie
-Idziesz z moim ojcem na polowanie-mruknęłam
-To łatwe-odparł pewny siebie-W pobliżu jego jaskini pasie się dużo jeleni.
-Ale mój ojciec nie poluje na jelenie,sarny czy łosie. On codziennie wyrusza do Czarnej Puszczy,aby znaleźć stado białych jeleni.
-Ha!Ha!-roześmiał się ironicznie-One nie istnieją.
-Według mojego taty,tak i skoro on tak uważa to ja też-dodałam,bo zdawało mi się,że on nas podsłuchuje.
-Skąd to wie?-zapytał Ayer
-Na ścianach jego jaskini są namalowane drzewa Czarnej Puszczy i biegnące między nimi stado białych jeleni.
-Jesteś gotowy?-usłyszałam.
Odwróciłam się. Za mną stał mój ojciec,Damon.
-Tak Damonie,jestem gotów-warknął Ayer
-Doskonale-syknął tata i pokazał kły-O świcie bądź przy mojej grocie. Jak uda ci się schwytać białego jelenia to zostaniesz Betą-dodał-A i jeszcze ja nie będę polował,tylko patrzał jak ty to robisz.
-Tchórzysz?-zapytał Ayer
-Nie!-ryknął tata-Ja poluje sam,nie z małymi wilczkami!-zaśmiał się przenikliwie
<Ayer...>
-Jaki?-zapytał z nadzieją
-Ale musisz wykazać się w nim odwagą,cierpliwością,siłą,wytrzymałością i mądrością-dodałam
-Mam te cechu charakteru-odpowiedział poważnie
-Wiem-mruknęłam i przytuliłam się do niego
-A więc jaki to sposób?-zapytał ponownie
-Idziesz z moim ojcem na polowanie-mruknęłam
-To łatwe-odparł pewny siebie-W pobliżu jego jaskini pasie się dużo jeleni.
-Ale mój ojciec nie poluje na jelenie,sarny czy łosie. On codziennie wyrusza do Czarnej Puszczy,aby znaleźć stado białych jeleni.
-Ha!Ha!-roześmiał się ironicznie-One nie istnieją.
-Według mojego taty,tak i skoro on tak uważa to ja też-dodałam,bo zdawało mi się,że on nas podsłuchuje.
-Skąd to wie?-zapytał Ayer
-Na ścianach jego jaskini są namalowane drzewa Czarnej Puszczy i biegnące między nimi stado białych jeleni.
-Jesteś gotowy?-usłyszałam.
Odwróciłam się. Za mną stał mój ojciec,Damon.
-Tak Damonie,jestem gotów-warknął Ayer
-Doskonale-syknął tata i pokazał kły-O świcie bądź przy mojej grocie. Jak uda ci się schwytać białego jelenia to zostaniesz Betą-dodał-A i jeszcze ja nie będę polował,tylko patrzał jak ty to robisz.
-Tchórzysz?-zapytał Ayer
-Nie!-ryknął tata-Ja poluje sam,nie z małymi wilczkami!-zaśmiał się przenikliwie
<Ayer...>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
Mogłem zostać w watasze, ale nie czułem się tu zbyt dobrze. Blood bardzo się uradowała, ale ja nadal nie mogłem być jej oficjalnym chłopakiem [wilkiem]. Musiałem zostać albo Alfa lub Beta, ale patrząc na stosunek Damona względem mnie nie jest zbyt dobry.
-Pamiętasz tą rozmowę, kiedy chciałaś mieć ze mną młode?-zapytałem
-Tak,pamiętam. Było by cudownie.-odpowiedziala Blood
-Ale jest problem..
-Tak wiem, musisz być przynajmniej Alfa lub Beta..
-Ale w naszej watasze raczej nie mam szans...-zasmuciłem się..
A Bloodspill chyba wpadła w głębokie zamyślenie.
<Blood c.d.>
Od Mellody
Z Mack'iem było cudownie. Myślałam, że on będzie myślał o Blood, ale nie!Jestem z tego szczęśliwa, że mam kogoś, no chyba takiego jedynego, wyjątkowego. Czuję się przy nim świetnie. Właśnie zaraz mam się z nim spotkać. Poszłam więc na umuwioną polane. Siedziałam tak sama, gdy nagle Mack wskoczył centralnie na mnie i mnie czule pocałował.
-Witaj kochanie! -powiedziałam czule :)
<Mack?>
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
- Ja chcę zostać zabójcą - zaczął Zeke.
- Ja też. - dodał Nertin.
Widziałem, że Valixy też chciała odpowiedzieć, ale ciągle jej przerywano.
- A ja zostanę wojownikiem. - pochwalił się Jaxom.
- A ty? - spytałem się Valixy.
- Mi się wydaję, że chciałabym zostać szpiegiem. A ty kim chcesz być? - dodała po chwili.
- Ja jeszcze nie wiem...
- Zostań zabójcą! - zaproponowali mi Zeke i Nertin.
- Nie, wojownikiem! - krzyknął Jaxom.
- Niech sam wybierze. - przerwała im Valixy - Ma jeszcze na to trochę czasu.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się do niej - Wiesz co może i zostanę szpiegiem? Byśmy mogli razem szpiegować...
- Fajny pomysł. - odparła.
- A może zabawmy się, że jesteśmy dorośli i mamy stanowiska! - zaproponował Zeke.
Wszyscy się z nim zgodziliśmy. Ja i Valixy szpiegowaliśmy pewnego wilka, następnie Jaxom z nim walczył po czym z nim wygrał, a na samym końcu Zeke i Nertin skazali go na karę śmierci.
- Jasper! - usłyszałem mamę i tatę - Musimy już iść, późno się robi. Pożegnaj się ładnie.
Smutno mi było, bo tak świetnie się bawiliśmy.
- Do widzenia! - powiedziałem rodzicą Valixy - Cześć wam! A Valixy pobawimy się jeszcze kiedyś? - spytałem z nadzieją.
- Pewnie. - oznajmiła uśmiechając się do mnie.
Wiedziałem, że będę tęsknić, bo bardzo ją polubiłem. Pomachałem jej na pożegnanie.
< Valixy? >
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
-O są tam!-zawołałam i podbiegłam i czerwonych maków.
Zawsze kochałam kwiaty! Były piękne i ślicznie pachniały.
-No to pokaż jak z nimi rozmawiasz-zaproponował Jasper
Zaczęłam mówić specjalnie,po "kwiatowemu". Powiedziałam im,aby zamieniły się w róże.
-I co im powiedziałaś?-zapytał Jasper
-Powiedziałam,by się zmieniły w róże-odparłam-Spójrz!
Tulipany schowały swój kwiat i po chwili zobaczyliśmy,że zamiast tulipanów przed nami rosną róże.
-Wow!Fajnie!-powiedział Jasper- Nie wiedziałem,że kwiaty mogą zmienić gatunek.
-Trzeba umieć z nimi rozmawiać!-zaśmiałam się
-No tak,ale ty masz taką moc-przyznał-A co jeszcze umiesz?
-Mam tak piękny głos,gdy śpiewam,że robisz wszystko co pomyślę.
-Pokaż!-postawił mi wyzwanie
-Ok-odparłam odważnie
Zaczęłam śpiewać:
-Jasper leć po Zeke,Jaxoma i Nertina!
Posłuchał mnie wołając:
-To ty mi to każesz?
-Tak!-zaśpiewałam
Zrobił to co mu kazałam.
Przestałam śpiewać.
-Wow!Super moc!
-A nasze widziałeś?-zapytał zazdrośnie Jaxom
-Nie-mruknął Jasper
-To patrz!-wrzasnął Jaxom i najpierw urosnął i był taki jak drzewa, a później wywołał burzę. Następnie zamienił dzień z nocą i na odwrót.
-Super!-pochwalił go Jasper-A wy?-zwrócił się do Zeke i Nertina
-Ja-zaczął Zeke,ale Nertin mu przerwał.
-Ja umiem wytwarzać pioruny,burze i błyskawice!-pokazał to nam-I stać się niewidzialny-po chwili go nie było.
-Auu!-zawołam-Nertin! Nie musisz mnie bić!
-Sorry-mruknął i znów go widziałam
-Ja umiem latać-odparł Zeke-Jestem odporny na ból i władam żywiołem ognia-dodał
-Ale nie masz skrzydeł-zdziwił się Jasper
-Taka moc-dodał Zeke
-A kim chcecie być jak dorośniecie?-zapytał Jasper
<Jasper..>
Zawsze kochałam kwiaty! Były piękne i ślicznie pachniały.
-No to pokaż jak z nimi rozmawiasz-zaproponował Jasper
Zaczęłam mówić specjalnie,po "kwiatowemu". Powiedziałam im,aby zamieniły się w róże.
-I co im powiedziałaś?-zapytał Jasper
-Powiedziałam,by się zmieniły w róże-odparłam-Spójrz!
Tulipany schowały swój kwiat i po chwili zobaczyliśmy,że zamiast tulipanów przed nami rosną róże.
-Wow!Fajnie!-powiedział Jasper- Nie wiedziałem,że kwiaty mogą zmienić gatunek.
-Trzeba umieć z nimi rozmawiać!-zaśmiałam się
-No tak,ale ty masz taką moc-przyznał-A co jeszcze umiesz?
-Mam tak piękny głos,gdy śpiewam,że robisz wszystko co pomyślę.
-Pokaż!-postawił mi wyzwanie
-Ok-odparłam odważnie
Zaczęłam śpiewać:
-Jasper leć po Zeke,Jaxoma i Nertina!
Posłuchał mnie wołając:
-To ty mi to każesz?
-Tak!-zaśpiewałam
Zrobił to co mu kazałam.
Przestałam śpiewać.
-Wow!Super moc!
-A nasze widziałeś?-zapytał zazdrośnie Jaxom
-Nie-mruknął Jasper
-To patrz!-wrzasnął Jaxom i najpierw urosnął i był taki jak drzewa, a później wywołał burzę. Następnie zamienił dzień z nocą i na odwrót.
-Super!-pochwalił go Jasper-A wy?-zwrócił się do Zeke i Nertina
-Ja-zaczął Zeke,ale Nertin mu przerwał.
-Ja umiem wytwarzać pioruny,burze i błyskawice!-pokazał to nam-I stać się niewidzialny-po chwili go nie było.
-Auu!-zawołam-Nertin! Nie musisz mnie bić!
-Sorry-mruknął i znów go widziałam
-Ja umiem latać-odparł Zeke-Jestem odporny na ból i władam żywiołem ognia-dodał
-Ale nie masz skrzydeł-zdziwił się Jasper
-Taka moc-dodał Zeke
-A kim chcecie być jak dorośniecie?-zapytał Jasper
<Jasper..>
Od Belli c.d. opowiadania Dragona
Nadszedł
zmrok, ułożyliśmy się do snu. Maluchy od razu zasnęły, Dragon jeszcze
chwilę leżał i ze mną rozmawiał, co minutę pytał się czy na pewno czuję
się dobrze. Uspokojałam go, że wszystko jest w porządku. Nie długo
później też zasnął. Ja nie mogłam... myślałam o tym jak będzie wyglądać
nasza przyszłość. Byłam taka szczęśliwa, że los podarował mi mojego
ukochanego i moje słodziutkie maluchy. Nie potrzebowałam niczego innego
do szczęścia. Nagle poczułam się senna, ułożyłam się na mchu obok mojej
gromatki i po kilku sekundach zalała mnie fala snu. Był to piękny sen,
ja i Dragon siedzieliśmy nad jeziorem przytuleni do siebie oglądaliśmy
zachód słońca, a nasze dzieci bawiły się w wodzie u brzegu. Byliśmy
szczęśliwy i to było dla mnie najważniejsze.
Następnego dnia poszliśmy do pary Alfa. W ich jaskini zastaliśmy tylko Damona. - Bądź pozdrowiony. - powiedziałam z Dragonem - O to nasze maluchy, czy mógłbyś nam powiedzieć jakie mają moce? - Mamo. - szepnęła mi do ucha Alice - Ja się trochę boję. Najwidoczniej Damon to usłyszał, bo się zaśmiał. - Nie masz czego się bać, nic ci złego nie zrobię. - wyjaśnił - Podejdźcie do mnie. Popchnęłam leciutko Alice i Andy'ego, by podeszli do Damona. - No to zacznijmy od tej młodej damy. Alice, podaj mi łapę. Posłusznie podniosła łapę i podała ją. Damon wziął ją w swoją. - Hmmm... Masz oryginalne moce. - oznajmił po chwili - A mianowicie nadwilczą szybkość, umiesz oślepić przeciwnika, a dzięki dotknięciu umiesz poznać kogoś myśli, charakter i jego plany. - Ekstra! - krzyknęła Alice - Dziękuję. - A teraz ty młodzieńcu. - podzszedł do Andy'ego - Andy, podaj mi łapę. On także podał posłusznie łapę. - Ty też masz niezwykłe moce. Zmienianie przeciwników w głaz, wędrowanie w czasie, rozmawianie z drzewami i hipnoza poprzez wycie. - Super! - zawołał Andy. - Dziękujemy. - powiedziałam. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. - No to mamy cały czas dla siebie. - oznajmił Dragon - To co idziemy nad jezioro? Wszyscy się zgodziliśmy. |
|
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
Po locie przedstawiłem Valixy własne moce. Na początek zacząłem się teleportować.
- Ale to fajne. - zaśmiała się. - Jesteś przede mną, a za chwilę za mną! To przydatne w berku! - No. - przyznałem jej rację - Ok, jak się teraz czujesz? Znaczy jaka jesteś, radosna? - Yyy... no tak. A co? - spytała zdziwiona. - No to zaraz, będziesz smutna. - oznajmiłem jej tajemniczo. Popatrzyła na mnie niepewnie. Zacząłem wyobrażać ją sobie smutną. - Ej... - powiedziała łamiącym się głosem - Zachciało mi się płakać ze smutko. Wiesz wolę być jednak radosna. - popatrzyła na mnie z łzami w oczach. - Ok, już się robi. Tym razem wyobraziłem sobie ją taką jaką była przed chwilą. - I co teraz lepiej? - spytałem. - O tak. Co jeszcze potrafisz? - spytała ciekawskim wzrokiem. - Boisz się piorunów? - Pewnie, że nie. - powiedziała odważnie. - Zaraz się przekonamy. - zaśmiałem się. Nagle w oddali usłyszaliśmy głośny grzmot. Valixy i jej bracia podskoczyli przestraszeni. - O jej! To twoja sprawka? - popatrzyła się na mnie kolejny raz ze zdziwieniem. - Tak... - Jasper! - krzyknęła mama - Nie baw się piorunami. - Dobrze, mamo! - westchnąłem - A ty jakie masz moce, oprócz bezszelestnego stąpania? - Chodź, musimy znaleźć jakieś kwiaty. - zaproponowała z uśmiechem na buzi. Zdziwiło mnie to, ale i tak poszłem za nią. < Valixy? : ) > |
|
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Od Dragona c.d. opowaidania Belli
Dni mijały, nieubłaganie. Razem z bellom obliczyłem że za ok. 5 dni
będzie poród. 2 dni przed obliczonym terminem zostawiłem belle samą w
jaskini a sam poszedłem na polowanie... upolowałem łosia gdy nagle z
oddali usłyszałem słabe wycie. Te wycie wydawało mi się dziwnie
znajome...
- ale nie! bella została w jaskini i na pewno teraz śpi. - Pomyślałem i wyrzuciłem z siebie ponure myśli.
Szedłem dalej tropem za karibu gdy znów usłyszałem te wycie. Te było znacznie wyraźniejsze! Od razu domyśliłem się że to Bella. Porzuciłem zwierzynę i biegłem co sił w łapach w stronę odgłosu wycia. Gdy dobiegłem na łąkę, rozejrzałem się wokół. Opodal jeziora coś przykuło moją uwagę.
- Tak to bella!! - Pomyślałem i popędziłem w tamtą stronę.
Gdy dobiegłem na miejsce, potwierdziły się moje najgorsze przypuszczenia. To była bella!! I do tego rodziła.!!
szybko, ale delikatnie położyłem ją na grzbiecie i ruszyłem w stronę jaskini. Gdy dotarłem na miejsce odłożyłem moją ukochaną na łożu z grubej warstwy mchu, a sam ruszyłem po napój, łagodzący bule, oraz skurcze który wręczyła nam Blue Eye. Wszedłem do naszej spiżarni odszukałem leku i popędziłem do belli. Gdy dotarłem do belli, moim oczom ukazały się 2 przecudne maluchy!! Bella właśnie wylizywała ostatniego. Była bardzo zmęczona, ale szczęśliwa. Chciała coś powiedzieć ale najwidoczniej miała za mało siły. Przypomniałem sobie o leku trzymanym w łapie... Podałem go belli by złagodzić ból.
- Wypij to kochanie - Powiedziałem i pocałowałem ją.
Bella skinęła głową i wypiła lek. Położyłem się tuż przy mojej rodzinie.
szczeniaki były takie kochane. Samczyk miał malutkie niebieskie skrzydełka i biało-niebieską sierść, natomiast samiczka była cała biała.. Były prze cudowne.!! Leżeliśmy tak w milczeniu ok. 2 godzin aż bella nie odzyskała sił.
- Są przecudowne - szepnęła i pocałowała mnie w usta
- Tak... - Odpowiedziałem z zachwytem
- Jak je nazwiemy?? - Zapytała bella
- Zastanawiałem się i wydaje mi się że małemu pasuje imię Andy... - Powiedziałem - Co o tym sądzisz??
- Faktycznie, imię Andy bardzo mu pasuje... - Odpowiedziała bella.
- Pozostaje nam tylko Mała - Powiedziałem z zastanowieniem.
- Może Alice?? - Zaproponowała Bella.
- Brzmi cudownie!! - Powiedziałem
- W takim razie będą Alice oraz Andy - Powiedziała z uśmiechem.
I tak mijały dni,tygodnie. Bella karmiła maluchy i opiekowała się nimi. Oprowadzała je po naszych terenach... Ja natomiast polowałem. cieszyłem się bardzo że stworzyłem tak wspaniałą rodzinę z moją najcudowniejszą Bellom. Leżeliśmy tak ze szczeniakami na tarasie rozmyślając nad wszystkim... Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos belli.
- Ciekawe jakie mają moce?!.. - Powiedziała z radością.
- Też się zastanawiam - oznajmiłem.
- A może jutro wpadniemy z wizytą do pary alfa?? Damon na pewno powie nam jakie mają moce!!. - Zaproponowała bella.
- Dobry pomysł! - powiedziałem i przytuliłem do siebie całą trójkę...
Najsłodsza bello dokończysz?
- ale nie! bella została w jaskini i na pewno teraz śpi. - Pomyślałem i wyrzuciłem z siebie ponure myśli.
Szedłem dalej tropem za karibu gdy znów usłyszałem te wycie. Te było znacznie wyraźniejsze! Od razu domyśliłem się że to Bella. Porzuciłem zwierzynę i biegłem co sił w łapach w stronę odgłosu wycia. Gdy dobiegłem na łąkę, rozejrzałem się wokół. Opodal jeziora coś przykuło moją uwagę.
- Tak to bella!! - Pomyślałem i popędziłem w tamtą stronę.
Gdy dobiegłem na miejsce, potwierdziły się moje najgorsze przypuszczenia. To była bella!! I do tego rodziła.!!
szybko, ale delikatnie położyłem ją na grzbiecie i ruszyłem w stronę jaskini. Gdy dotarłem na miejsce odłożyłem moją ukochaną na łożu z grubej warstwy mchu, a sam ruszyłem po napój, łagodzący bule, oraz skurcze który wręczyła nam Blue Eye. Wszedłem do naszej spiżarni odszukałem leku i popędziłem do belli. Gdy dotarłem do belli, moim oczom ukazały się 2 przecudne maluchy!! Bella właśnie wylizywała ostatniego. Była bardzo zmęczona, ale szczęśliwa. Chciała coś powiedzieć ale najwidoczniej miała za mało siły. Przypomniałem sobie o leku trzymanym w łapie... Podałem go belli by złagodzić ból.
- Wypij to kochanie - Powiedziałem i pocałowałem ją.
Bella skinęła głową i wypiła lek. Położyłem się tuż przy mojej rodzinie.
szczeniaki były takie kochane. Samczyk miał malutkie niebieskie skrzydełka i biało-niebieską sierść, natomiast samiczka była cała biała.. Były prze cudowne.!! Leżeliśmy tak w milczeniu ok. 2 godzin aż bella nie odzyskała sił.
- Są przecudowne - szepnęła i pocałowała mnie w usta
- Tak... - Odpowiedziałem z zachwytem
- Jak je nazwiemy?? - Zapytała bella
- Zastanawiałem się i wydaje mi się że małemu pasuje imię Andy... - Powiedziałem - Co o tym sądzisz??
- Faktycznie, imię Andy bardzo mu pasuje... - Odpowiedziała bella.
- Pozostaje nam tylko Mała - Powiedziałem z zastanowieniem.
- Może Alice?? - Zaproponowała Bella.
- Brzmi cudownie!! - Powiedziałem
- W takim razie będą Alice oraz Andy - Powiedziała z uśmiechem.
I tak mijały dni,tygodnie. Bella karmiła maluchy i opiekowała się nimi. Oprowadzała je po naszych terenach... Ja natomiast polowałem. cieszyłem się bardzo że stworzyłem tak wspaniałą rodzinę z moją najcudowniejszą Bellom. Leżeliśmy tak ze szczeniakami na tarasie rozmyślając nad wszystkim... Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos belli.
- Ciekawe jakie mają moce?!.. - Powiedziała z radością.
- Też się zastanawiam - oznajmiłem.
- A może jutro wpadniemy z wizytą do pary alfa?? Damon na pewno powie nam jakie mają moce!!. - Zaproponowała bella.
- Dobry pomysł! - powiedziałem i przytuliłem do siebie całą trójkę...
Najsłodsza bello dokończysz?
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
Przez cały czas,gdy bawiliśmy się w berka z chłopakami się śmiałam.
Po zabawie Jasper zaproponował mi lot na plażę.
Byłam zachwycona tym pomysłem,od razu przyjęłam propozycje.
Jasper uniósł się,chwycił mnie i polecieliśmy.
-Super!Juhu!-krzyczałam
Moja mama i mama Jaspera uśmiechnęły się,a moja zawołała:
-Fajnie ci tam w górze?
-Tak!
-Anaya weźmiesz ją?-zapytał Jasper-Trudniej mi jest lądować!
-Synku-skariła go Renesme-Nie mów do Anayi po imieniu.
-Nie spokojnie-odparła mama-Sama mu tak kazałam,ale ty Jasper jak chcesz super latać musisz nauczyć się lądować z kimś innym.
-Dobrze,spróbuję-powiedział
-Możesz mnie puścić-podsunęłam mu pomysł.
-Zwariowałaś?
-Nie,puść mnie!-zaczęłam się kręcić i w końcu mnie puścił.
Leciałam na dół,było fajnie. W końcu wylądowałam cicho na brzegu.
Jasper podelciał do mnie i zapytał się:
-Zwariowałś?Nic ci nie jest?
-Nie i nie-odparłam-Takie mam moce.
-Aha-zdumiał się-To jest bardzo przydatne.
-W istocie-powiedziałam
<Jasper..?>
Po zabawie Jasper zaproponował mi lot na plażę.
Byłam zachwycona tym pomysłem,od razu przyjęłam propozycje.
Jasper uniósł się,chwycił mnie i polecieliśmy.
-Super!Juhu!-krzyczałam
Moja mama i mama Jaspera uśmiechnęły się,a moja zawołała:
-Fajnie ci tam w górze?
-Tak!
-Anaya weźmiesz ją?-zapytał Jasper-Trudniej mi jest lądować!
-Synku-skariła go Renesme-Nie mów do Anayi po imieniu.
-Nie spokojnie-odparła mama-Sama mu tak kazałam,ale ty Jasper jak chcesz super latać musisz nauczyć się lądować z kimś innym.
-Dobrze,spróbuję-powiedział
-Możesz mnie puścić-podsunęłam mu pomysł.
-Zwariowałaś?
-Nie,puść mnie!-zaczęłam się kręcić i w końcu mnie puścił.
Leciałam na dół,było fajnie. W końcu wylądowałam cicho na brzegu.
Jasper podelciał do mnie i zapytał się:
-Zwariowałś?Nic ci nie jest?
-Nie i nie-odparłam-Takie mam moce.
-Aha-zdumiał się-To jest bardzo przydatne.
-W istocie-powiedziałam
<Jasper..?>
Od Damona c.d. opowiadania Riley'a
Byłem z Eleną w grocie,leżeliśmy i podziwialiśmy widoki,ponieważ z naszej groty widać cały teren watahy,wszystkie groty itp.
Przytuliłem Elenę.Pocałowałe mnie lekko w policzek.
-Tak się cieszę,że jestem z Tobą i w ogóle-wyznała szczerze
-A ja się cieszę,że jesteś moją żoną i mamy razem watahę-mruknąłem
-Ja też-odpowiedziała i pocałowałem ją
-Damon...Elena...jesteście?-usłyszałem
Odwróciłem się. Za nami stali Riley i Claire,trzymali się za łapy.
-Witajcie!-przywitała ich Elena-Co was do nas sprowadza?
-Bo my chcemy się pobrać-wyksztusił Riley
-Słucham?-warknąłem-Od kiedy razem chodźcie?
-Od miesiąca-odparła Claire
-Czemu nam nie powiedzieliście?-zapytałem groźnie
-Damon spokojnie-uspokoiła mnie Elena.Ona zawsze wiedziała,jak to zrobić-Nie pamiętasz jak było znami?
Wróciłem pamięcią do tamtych czasów.Było bardzo podobnie.
-Dobra-odparłem-Jesteście mężem i żoną.
Riley pocałował Claire i wybiegli z jaskini.
Przytuliłem Elenę.Pocałowałe mnie lekko w policzek.
-Tak się cieszę,że jestem z Tobą i w ogóle-wyznała szczerze
-A ja się cieszę,że jesteś moją żoną i mamy razem watahę-mruknąłem
-Ja też-odpowiedziała i pocałowałem ją
-Damon...Elena...jesteście?-usłyszałem
Odwróciłem się. Za nami stali Riley i Claire,trzymali się za łapy.
-Witajcie!-przywitała ich Elena-Co was do nas sprowadza?
-Bo my chcemy się pobrać-wyksztusił Riley
-Słucham?-warknąłem-Od kiedy razem chodźcie?
-Od miesiąca-odparła Claire
-Czemu nam nie powiedzieliście?-zapytałem groźnie
-Damon spokojnie-uspokoiła mnie Elena.Ona zawsze wiedziała,jak to zrobić-Nie pamiętasz jak było znami?
Wróciłem pamięcią do tamtych czasów.Było bardzo podobnie.
-Dobra-odparłem-Jesteście mężem i żoną.
Riley pocałował Claire i wybiegli z jaskini.
Od Riley'a
Minął ponad miesiąc od tego jak jestem z Claire. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie, niestety w ukryciu...
- Claire, kochanie. Czy nie powinniśmy już powiedzieć twoim rodzicom, że jesteśmy razem? Powiem szczerze, że mam już trochę dosyć ukrywania się. - poprosiłem ją. Leżeliśmy na łące i tuliliśmy się do siebie. - Hmmm... chyba masz rację, zresztą sumienie już mnie gryzie, że nic im nie powiedziałam. - powiedziała smutno - No dobrze, chodźmy. Szliśmy przytuleni do siebie w stronę jej jaskini. Byłem trochę zdenerwowany, bo nie wiedziałem jak jej rodzice zareagują. Byłem prawie pewien, że jej ojciec, Jacob, będzie nawet zadowolony, bo chyba mnie lubił. Gorzej było z jej mamą, dobrze jej nie znałem. Moje myśli przerwała Claire. - No dobrze, jesteśmy już na miejscu. Gotowy? - spytała uśmiechając się do mnie. - Chyba, tak... - powiedziałem niepewnie. Przed wejściem pocałowaliśmy się w usta. Jeden pocałunek i drugi... - Ekhem... Nagle spostrzegliśmy mamę i tatę Claire. - No to już wiecie... - powiedziała Claire lekko speszona - Mamo, tato o to mój chłopak, Riley. Podałem im łapę na przywitanie. - Powiem szczerze - zaczęła Renesme - że mnie zadziwiliście... Nie wiem czemu, Claire nie powiedziałaś nam wcześniej... - Oj daj spokój Rene! - powiedział Jacob - Dzieci macie moje błogosławieństwo. - zaśmiał się - Przypomnij sobie kochana Rene, jak my byliśmy młodzi... Z nami było tak samo. Jacob, był super! Zazdrościłem Claire takiego ojca. - Oh, masz rację. A dobra, dam sobie spokój z tymi kazaniami. - powiedziałam Renesme z uśmiechem na buzi - Najważniejsze, że jesteście szczęśliwy. - Mamo, tato dziękuję wam! - krzyknęła uradowana Claire. - Jakie macie plany? - spytał Jacob. - No właśnie. - powiedziałem tajemniczo, uklęknąłem - Kochana Claire, czy chcesz zostać moją żoną? Widziałem w oczach mojej ukochanej zdziwienie, lech chwilę później była uradowana. - Tak, oczywiście! - rzuciła mi się na szyję. - No to dzieci wam gratulujemy. - powiedzieli rodzice Claire, a przyszli moi teściowie - Ale teraz czas powiadomić parę Alf. - To co idziemy? - spytałem przyszłej mojej żony. - Tak! - pocałowała mnie w policzek. Pobiegliśmy jak najprędzej do pary Alf. < Elena lub Damon, c.d.? > |
|
Od Swizz'a c.d. opowiadania Sashy
-Witaj!-zagadnąłem-Jestem Swizz.
-A ja Sasha.-zarumieniła się
-Jesteś nowa w watasze?
-Tak
-Może cię oprowadzić po najczęściej odwiedzanych przeze mnie zakątkach?-zapytałem.
Chciałem wywrzeć na nowej wilczycy,jak najlepsze wrażenie.
Z racji tego,że była tu nowa,postanowiłem zaprzyjaźnić się z nią.
-Świetny pomysł!-ucieszyła się
-Będzie mi miło-odparłem
Zaprowadziłem ją najpierw nad Wodospad Prawdy i wytłumaczyłem,jak on działa.
-Fajny trick!-rzuciła
-To nie trick!-oburzyłem się-To najprawdziwsza moc!
-Aha,przepraszam-powiedziała cicho
Uśmiechnęła się tak słodko i spojrzała się na mnie tak uroczo,że aż się zarumieniłem. Chciałem zgubić jej spojrzenie,ale mi się nie udało.
Poczułem jak pragnienie poderwania Anayi znika we mnie i pojawia się nowe.
Rozkochanie w sobie Sashy.
-Choć,pokażę ci jezioro-oświadczyłem-Zaraz będzie zachód słońca i tam wtedy będzie romantycznie.
-Brzmi nieźle-powiedziała
<Sasha c.d.>
-A ja Sasha.-zarumieniła się
-Jesteś nowa w watasze?
-Tak
-Może cię oprowadzić po najczęściej odwiedzanych przeze mnie zakątkach?-zapytałem.
Chciałem wywrzeć na nowej wilczycy,jak najlepsze wrażenie.
Z racji tego,że była tu nowa,postanowiłem zaprzyjaźnić się z nią.
-Świetny pomysł!-ucieszyła się
-Będzie mi miło-odparłem
Zaprowadziłem ją najpierw nad Wodospad Prawdy i wytłumaczyłem,jak on działa.
-Fajny trick!-rzuciła
-To nie trick!-oburzyłem się-To najprawdziwsza moc!
-Aha,przepraszam-powiedziała cicho
Uśmiechnęła się tak słodko i spojrzała się na mnie tak uroczo,że aż się zarumieniłem. Chciałem zgubić jej spojrzenie,ale mi się nie udało.
Poczułem jak pragnienie poderwania Anayi znika we mnie i pojawia się nowe.
Rozkochanie w sobie Sashy.
-Choć,pokażę ci jezioro-oświadczyłem-Zaraz będzie zachód słońca i tam wtedy będzie romantycznie.
-Brzmi nieźle-powiedziała
<Sasha c.d.>
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
Bawiliśmy się jak nigdy! Wiedziałem, że znalzałem przyjaciół. Tak szczerze, to bardzo polubiłem Valixy. Nadszedł zmrok.
- Ej, chłopaki! - krzyknęła nagle Valixy - Zobaczcie jakie piękne gwiazdy!
- No rzeczywiście. - przyznałem jej rację.
Jej bracia byli tak zajęci zabawą w wodzie, że nie zauważyli co do nich mówi.
- Ehhh bracia... - mruknęła pod nosem.
- Wiesz, ja nie wiem jak to jest mieć braci, bo mam siostrę i to dorosłą. - powiedziałem.
- No to nie masz mi co zazdrościć. Mam trzech braci i ani jedenej siostry... - dodała smutno.
- Przynajmniej jesteś wyjątkowa, no wiesz jesteś taką "rodzynką", jedyną w swoim rodzaju. - powiedziałem próbójąc podnieść ją na duchu.
- Dzięki. - powiedziała uśmiechając się do mnie - Wiesz miły jesteś...
- Ehm, dzięki. - zarumieniłem się.
Chyba to zauważyła, bo zachichotała pod nosem.
- O! Patrz! - krzyknęła - Spadająca gwiazda! Pomyśl szybko życzenię.
Hmmm... chcę być najlepszym przyjacielem Valixy. Może nie jest to jakieś niezwykłe życzenie, ale o niczym innym teraz nie marzyłem.
- O czym pomyślałaś? - spytałem ją ciekawy.
- Nie powiem ci, bo się nie spełni. - zaśmiała się.
- Ok, buzia na kłódkę. To co zagramy w berka? - zaproponowałem.
- Pewnie! Ale ty gonisz! - powiedziała i jak najszybciej uciekła.
Pobiegłem za nią, śmiejąc się pod nosem.
< Valixy, dokończysz ? :) >
Od Sashy
Wstałam rano, poczułam lekki głód, więc poszłam coś upolować.
Nagle, niedaleko mojej jaskini zobaczyłam tlustą sarnę pasącą się z resztą stada . Skradałam się cicho i powoli, aby jej nie wystraszyć ...
Już miałam skakać, kiedy nagle wyskoczył inny wilk i zaczął ją gonić. Gdy już ją złapał podeszłam do niego i chciałam zapytać dlaczego zabrał mi zdobycz z przed nosa . Wtedy zobaczyłam ,że to Swizz . Zaniemowiłam na chwilę. Swizz bardzo mi się podobał, ale byłam przekonana, że on nie zwraca na mnie uwagi. Powiedziałam cicho i nieśmiale :
- Witaj Swizz
> < Swizz , dokończysz ? >
Od Valixy c.d. opowiadania Jaspera
-Idziemy się popluskać?-zapytał po tym jak wszystko mi już opowiedział.
Spojrzałam się na moich braci i wpadł mi do głowy pewien pomysł.
-A może zrobimy chłopakom niespodziankę?-zapytałam przebiegle
-He,he. Chętnie!-odparł
-Więc tak ja podejdę od tyłu,a ty od góry ok? I nagle wielkie chlapanie!!
-Super!
Widać było,że podobał mu się mój pomysł.
Wniósł się w powietrze i leciał powoli w ich stronę,a ja się skradałam.
Raz,dwa trzy..-pomyślałam i kiwnęłam do Jaspera,że już.
-Łaaa!!-krzyknęłam
-O kurde!-wrzasnęli i wybiegli z wody,a my z Jasperem śmialiśmy się z nich.
Ja o mało się nie zakrztusiłam.
Gdy chłopcy trochę odetchnęli wrócili do wody i Zeke zapytał:
-Czyj to pomysł?!
-Mój.-odparłam odważnie
Nertin spojrzał się na mnie i wybuchnął śmiechem.
-Uważaj bo uwierzę!-krzyczał-To na pewno Jasper go wymyślił!
-Właśnie-poparł go Jaxom
Jaxom był najmłodszy z nas wszystkich więc zawsze popierał chłopaków,tylko nie mnie,choć byłam od niego starsza o 2,5 minuty!
Zeke odparł ze spokojem:
-A ja myślę,że to Valixy.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Zeke zgłupiałeś!-warknął Nertin-Jasper prawda,że to ty!
Spojrzałam się na niego błagalnie.
Nie kłam,proszę-myślałam
-Nie to Valixy-mruknął
-Dzięki-odpowiedziałam
-Nie wierzę-odważnie zawołał Jaxom
-Przestań Jaxom-warknęli Zeke i Nertin-Przeproś ją!
-A wy?-zaczął Jasper-Też powinniście to zrobić. Ja już to zrobiłem,bo wciągnąłem ją do wody.
-Przepraszam-odpowiedzieli bracia
Przytuliłam ich wszystkich,nawet Jaspera.
-Dzięki-odpowiedziałam
<Jasper>
Spojrzałam się na moich braci i wpadł mi do głowy pewien pomysł.
-A może zrobimy chłopakom niespodziankę?-zapytałam przebiegle
-He,he. Chętnie!-odparł
-Więc tak ja podejdę od tyłu,a ty od góry ok? I nagle wielkie chlapanie!!
-Super!
Widać było,że podobał mu się mój pomysł.
Wniósł się w powietrze i leciał powoli w ich stronę,a ja się skradałam.
Raz,dwa trzy..-pomyślałam i kiwnęłam do Jaspera,że już.
-Łaaa!!-krzyknęłam
-O kurde!-wrzasnęli i wybiegli z wody,a my z Jasperem śmialiśmy się z nich.
Ja o mało się nie zakrztusiłam.
Gdy chłopcy trochę odetchnęli wrócili do wody i Zeke zapytał:
-Czyj to pomysł?!
-Mój.-odparłam odważnie
Nertin spojrzał się na mnie i wybuchnął śmiechem.
-Uważaj bo uwierzę!-krzyczał-To na pewno Jasper go wymyślił!
-Właśnie-poparł go Jaxom
Jaxom był najmłodszy z nas wszystkich więc zawsze popierał chłopaków,tylko nie mnie,choć byłam od niego starsza o 2,5 minuty!
Zeke odparł ze spokojem:
-A ja myślę,że to Valixy.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Zeke zgłupiałeś!-warknął Nertin-Jasper prawda,że to ty!
Spojrzałam się na niego błagalnie.
Nie kłam,proszę-myślałam
-Nie to Valixy-mruknął
-Dzięki-odpowiedziałam
-Nie wierzę-odważnie zawołał Jaxom
-Przestań Jaxom-warknęli Zeke i Nertin-Przeproś ją!
-A wy?-zaczął Jasper-Też powinniście to zrobić. Ja już to zrobiłem,bo wciągnąłem ją do wody.
-Przepraszam-odpowiedzieli bracia
Przytuliłam ich wszystkich,nawet Jaspera.
-Dzięki-odpowiedziałam
<Jasper>
Od Jaspera c.d. opowiadania Anayi
Byłem taki szczęśliwy, że nauczyłam się latać. Podziękowałem, pani... znaczy Anayi. Gdyby nie ona, to nie wiem czy bym wogóle się nauczył latać. Byłem jej wielce wdzięczny.
Później tego samego dnia z rodzicami i z Anayi rodziną poszliśmy nad jezioro. Było super! Tylko było mi trochę wstyd, potym jak zaczęliśmy zaciągać Valixy do wody, a potem ona przez nas złamała obiętnicę. Gdy Kiiyuko jej przebaczyła. Podeszłam do niej.
- Sorry, za to. - powiedziałem nieśmiało.
- Za co? - spytała zdziwiona.
- No, że bez twojego pozwolenia zaczęliśmy ciągnać cię do wody, a potem przez nas złamałaś obietnicę. - mruknąłem pod nosem.
- A to. Spoko, już o tym zapomniałam. - powiedziała lekko się do mnie uśmiechając.
Odwzajemniłem jej uśmiech.
- To dobrze. - powiedziałem uradowany - Ale Zeke miał minę, gdy się dowiedział, że podoba się Kiiyuko. - zaśmiałem się.
- No... ale to moja wina, nie powinien się tego dowiedzieć ode mnie. - powiedziała smutno.
- Wcale, że nie! - starałem się ją bronić - To przecież my cię do tego sprowokowaliśmy. Więc to nasza wina. Dlatego cię przepraszam.
- Przynajmniej ty jeden jesteś uczciwy. - powiedziała ponownie obdarowując mnie uśmiechem - Dobra, zmieńmy temat. I co nauczyłeś się latać?
- Tak! I to wszystko dzięki twojej mamie. Opowiem ci wszystko...
I tak zacząłem jej opowiadać jak przebiegła moja nauka latania.
< Valixy, c.d.? :) >
Od Belli c.d. opowiadania Dragona
Dzień porodu zbliżał się i zbliżał. Miało do niego dojść za kilka dni, przynajmniej tak obliczyłam z Dragonem. Miałam częste skurcze, ale już się do nich przyzwyczaiłam i nie sprawiały mi już takiego bólu. Jak zawsze leżałam w jaskini i nic nie robiłam, a Dragon był na polowaniu. Nie pozwalał mi wychodzić z domu, żeby nie doszło do jakiejś katastrofy, a ja miałam taką ochotę wstać i rozprostować łapy na świeżym powietrzu! Ehhh... nic się nie stanie jak wyjdę na chwilę sama, zdąrzę wrócić przed powrotem Dragona. Wstałam i wyszłam, jak wspaniale poczuć świeżę powietrze i zapach kwiatów! Zaczęłam przechadzać się po lesie, który znajdował się koło naszej groty. Czułam się wspaniale... przecież był to mój żywioł. Wzięłam głęboki wdech świeżego powietrza, ahhh. Gdy nagle poczułam lekkie konięcie w brzuchu. To było takie... cudowne uczucie!
- Co spieszy wam się? - skierowałam pytanie w stronę brzucha.
Zaczęłam się śmiać. No dobrze, czas wracać do domu. Jednak nie było mi dane wrócić do domu, gdy poczułam wielki skurcz. O nie! To nie możliwe! To już? O nie, nie! Nie teraz! A jednak, poczułam drugi skurcz, który był jeszcze mocniejszy od poprzedniego. Chciałam zawyć, niestety ból był taki mocny, że nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Jednak udało mi się po pewnwj chwili cicho zawyć, miałam nadzieję, że Dragon mnie usłyszał. Proszę przybiegnij tu!
< Dragon, c.d. :) ? >
Od Kiiyuko c.d. opowiadania Valixy
Trochę byłam wściekła na Valixy,że mu powiedziała. Z drugiej jednak strony cieszyłam się,że już o tym wie.
Zeke zapytał się mnie czy ja go kocham,więc odpowiedziałam:
-Tak
Westchnął.
Sorry,ale ty mi nie. Chwilowa mam dylemat. Podoba mi się Blood,czaruje mnie Luna,a rozkochuję się powoli w Layli,więc....
-Nie no rozumiem-mruknęłam zawiedziona
-Ale lubię cię.
-Serio?-zapytałam z nadzieją
-Tak-odparł i wrócił do zabawy.
Valixy podeszła do mnie i powiedziała;
-Przepraszam
-Nie masz za co-odpowiedziałam-Jeszcze poderwę go.Zobaczysz!-dodałam i wyszłam na brzeg
Zeke zapytał się mnie czy ja go kocham,więc odpowiedziałam:
-Tak
Westchnął.
Sorry,ale ty mi nie. Chwilowa mam dylemat. Podoba mi się Blood,czaruje mnie Luna,a rozkochuję się powoli w Layli,więc....
-Nie no rozumiem-mruknęłam zawiedziona
-Ale lubię cię.
-Serio?-zapytałam z nadzieją
-Tak-odparł i wrócił do zabawy.
Valixy podeszła do mnie i powiedziała;
-Przepraszam
-Nie masz za co-odpowiedziałam-Jeszcze poderwę go.Zobaczysz!-dodałam i wyszłam na brzeg
Od Valixy c.d. opowiadania Anayi
Było bardzo ciepło. Nie padało.
Idealne popołudnie na kąpiel w jeziorze. Gdy doszliśmy nad jezioro zobaczyłam Jaspera.
Chłopaki przybili sobie piątki i pognali do jeziora. Moja mama rozmawiała z panią Renesme,a tata poszedł się przejść z panem Jacobem.
Rozejrzałam się. Nigdzie nie było żadnej dziewczyny. A to Miki,Fiony,White czy mojej najlepszej przyjaciółki Kiiyuko. Dawno jej nie widziałam.
No dobra. Wczoraj na zajęciach razem robiliśmy wilka z gliny.
Podobał jej się mój brat Zeke. Obiecałam jej,że nie powiem mu tego
-Córciu czemu nie wejdziesz do wody?-zapytała mama
-Nie chcę-mruknęłam
-Choć Valixy!-krzyczał Jaxom-Będzie fajnie.
Zeke podbiegł do mnie i chwycił mnie za łapę.
-No choć!-powiedział i pociągnął mnie w stronę wody
-Nie chcę!-krzyczałam,ale Zeke był silny i nie puścił mnie,gdy się szarpałam.
-Dawajcie chłopaki!-krzyknął Nertin i zaczęli mnie chlapać.
-Aaa!-krzyczałam-Mamo!!
-Dzidziuś!-krzyczał Nertin
-Przestańcie,bo powiem coś strasznego.-zagroziłam
-Co?-zapytał Zeke
-Kiiyuko cię kocha!-wrzasnęłam na cały głos
Wtedy dotarło do mnie co ja zrobiłam. Skrzywdziłam Kiiyuko,złamałam obietnicę.
Chłopaki zaczęli śmiać się z Zeke.
-No taki mały i ma dziewczynę!
-Nie mam-próbował się bronić.
-Miałaś mu nie mówić-usłyszłam.
Obróciłam się. Za mną stała Kiiyuko.
-Przepraszam.Tak mi się wymsnęło-powiedziłam
-Ty naprawdę mnie kochasz?-zapytał Zeke
<Kiiyuko c.d.>
Idealne popołudnie na kąpiel w jeziorze. Gdy doszliśmy nad jezioro zobaczyłam Jaspera.
Chłopaki przybili sobie piątki i pognali do jeziora. Moja mama rozmawiała z panią Renesme,a tata poszedł się przejść z panem Jacobem.
Rozejrzałam się. Nigdzie nie było żadnej dziewczyny. A to Miki,Fiony,White czy mojej najlepszej przyjaciółki Kiiyuko. Dawno jej nie widziałam.
No dobra. Wczoraj na zajęciach razem robiliśmy wilka z gliny.
Podobał jej się mój brat Zeke. Obiecałam jej,że nie powiem mu tego
-Córciu czemu nie wejdziesz do wody?-zapytała mama
-Nie chcę-mruknęłam
-Choć Valixy!-krzyczał Jaxom-Będzie fajnie.
Zeke podbiegł do mnie i chwycił mnie za łapę.
-No choć!-powiedział i pociągnął mnie w stronę wody
-Nie chcę!-krzyczałam,ale Zeke był silny i nie puścił mnie,gdy się szarpałam.
-Dawajcie chłopaki!-krzyknął Nertin i zaczęli mnie chlapać.
-Aaa!-krzyczałam-Mamo!!
-Dzidziuś!-krzyczał Nertin
-Przestańcie,bo powiem coś strasznego.-zagroziłam
-Co?-zapytał Zeke
-Kiiyuko cię kocha!-wrzasnęłam na cały głos
Wtedy dotarło do mnie co ja zrobiłam. Skrzywdziłam Kiiyuko,złamałam obietnicę.
Chłopaki zaczęli śmiać się z Zeke.
-No taki mały i ma dziewczynę!
-Nie mam-próbował się bronić.
-Miałaś mu nie mówić-usłyszłam.
Obróciłam się. Za mną stała Kiiyuko.
-Przepraszam.Tak mi się wymsnęło-powiedziłam
-Ty naprawdę mnie kochasz?-zapytał Zeke
<Kiiyuko c.d.>
Od Anayi c.d. opowiadania Blade'a
-Oh Blade-mruknęłam i wtuliłam się w niego
-Słucham skarbie.-odparł
-Kocham cię
-Ja ciebie też.
Spojrzałam mu się w oczy. Były ciemne,ale mogłam w nich dostrzeć mądrość i siłę,jaką dysponował.
Swizz'a lubiłam,ale moim partnerem był Blade.
-Mamo!Tato!Co robimy?-usłyszałam
Odwróciłam się. Za mną stała cała czwórka maluchów. Uśmiechnęłam się.
-No nie wiem.-przyznałam
-Chodźmy się wykąpać!-zaproponował Blade
-Tak!-krzyknęli
Roześmiałam się i wyruszyliśmy.
Dzieci bardzo się cieszyły z wyjścia nad jezioro.
Blade ma wspaniałe pomysły.
<Valixy...?>
-Słucham skarbie.-odparł
-Kocham cię
-Ja ciebie też.
Spojrzałam mu się w oczy. Były ciemne,ale mogłam w nich dostrzeć mądrość i siłę,jaką dysponował.
Swizz'a lubiłam,ale moim partnerem był Blade.
-Mamo!Tato!Co robimy?-usłyszałam
Odwróciłam się. Za mną stała cała czwórka maluchów. Uśmiechnęłam się.
-No nie wiem.-przyznałam
-Chodźmy się wykąpać!-zaproponował Blade
-Tak!-krzyknęli
Roześmiałam się i wyruszyliśmy.
Dzieci bardzo się cieszyły z wyjścia nad jezioro.
Blade ma wspaniałe pomysły.
<Valixy...?>
Od Damona c.d. opowiadania Ayer'a
-Co się tak gapisz?-syknąłem
-Przepraszam-mruknął obojętnie.
Prychnąłem. Byłem wściekły na niego,że prawie moja Bloodspill przez niego zginęła.
Miałem ochoty rzucić mu się do gardła,ale z powodu Blood nie zrobię tego.
-Ayer się pyta co się stało wtedy,gdy został pobity. Mnie przy tym nie było więc nie wiem.
Westchnąłem.
-Powiem ci,nie jemu-burknąłem.
Czułem jak nienawiść do mnie w nim wzrasta. Miałem do gdzieś.
On mnie nie obchodził.
Blood podeszła do mnie i opowiedziałem jej całą historię.
-Tato?-zapytała potulnie
-Nie udawaj takiej grzecznej-warknąłem-Zawsze były z tobą problemy pod względem wychowania.
-No cóż-rzuciła-To mogę ci zadać to pytanie?
-No
-Ayer może zostać w watasze?Ale tak na zawsze,że znów będzie jej członkiem.-wytłumaczyła mi
Zaśmiałem się grobowym głosem.
-Żartujesz?-spytałem
-Nie!-opowiedziała poważnie
-Dla ciebie niech zostanie,ale ja go nie znam.Twoja matka też się mnie o to pytała.
-Super!Dzięki!-przytuliła mnie i pobiegła do Ayer'a,który ją pocałował.
Zrozumiałem,że muszę wyjść.
<Ayer c.d.>
-Przepraszam-mruknął obojętnie.
Prychnąłem. Byłem wściekły na niego,że prawie moja Bloodspill przez niego zginęła.
Miałem ochoty rzucić mu się do gardła,ale z powodu Blood nie zrobię tego.
-Ayer się pyta co się stało wtedy,gdy został pobity. Mnie przy tym nie było więc nie wiem.
Westchnąłem.
-Powiem ci,nie jemu-burknąłem.
Czułem jak nienawiść do mnie w nim wzrasta. Miałem do gdzieś.
On mnie nie obchodził.
Blood podeszła do mnie i opowiedziałem jej całą historię.
-Tato?-zapytała potulnie
-Nie udawaj takiej grzecznej-warknąłem-Zawsze były z tobą problemy pod względem wychowania.
-No cóż-rzuciła-To mogę ci zadać to pytanie?
-No
-Ayer może zostać w watasze?Ale tak na zawsze,że znów będzie jej członkiem.-wytłumaczyła mi
Zaśmiałem się grobowym głosem.
-Żartujesz?-spytałem
-Nie!-opowiedziała poważnie
-Dla ciebie niech zostanie,ale ja go nie znam.Twoja matka też się mnie o to pytała.
-Super!Dzięki!-przytuliła mnie i pobiegła do Ayer'a,który ją pocałował.
Zrozumiałem,że muszę wyjść.
<Ayer c.d.>
Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill
-Co się stało wtedy,kiedy zostalem pobity?
-Nie wiem.Nie było mnie przy tym-odpowiedziała Bloodspill
Rozmawialiśmy o różnych bzdurach. Aż tu nagle pojawił się Damon. Czułem do niego złość,ale nie chciałem żeby to zobaczył. Nie wiedziałam dlaczego mam taką nienawiść do niego i mojego ojca.
<Bloodspil lub Damon c.d.>
Od Blade'a c.d. opowiadania Anayi
Popatrzyłem na Anayę z uznaniem . Miała rację co do mnie , powinienem mu ustąpić i wytłumaczyć ...
Ehh.. - westchnąłem - Masz rację Anayo , przepraszam Was . - odparłem.
- Ja również Was przepraszam , nie wiem co we mnie wstąpiło . - odpowiedział Swizz .
Anaya się uśmiechnęła.
-Więdz , Swizz skoro przyszedłeś do Anayi to może wejdziemy do środka? - dodałem .
- Tak - odpowiedział , i po chwili znaleźliśmmy się u nas. Postanowiliśmy wspólnie dokończyć upolowane prze ze mnie karibu. Po posiłku porzegnaliśmy Swizz'a .
<Anaya , chcesz dokończyć ? >
Od Dragona c.d. opowiadania Belli
Od naszej wizyty u lekarza miną już 1 miesiąc. Bella była słaba więc w ogóle nie wychodziła z jaskini. Polowałem za 2 ale sprawiało mi to przyjemność... Wiedziałem że tak naprawdę karmię nie tylko siebie i belle ale też malucha. Często leżeliśmy przytuleni i wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce, zastanawiając się jak nasze wilczątko będzie wyglądało, jakie będzie miało moce... Każdy dzień wyglądał tak samo, ale tak naprawdę każdy dzień był inny... Każdego dnia bowiem ten ciągnący okres oczekiwania skracał się. Teraz od wizyty lekarza miną już miesiąc i niecałe 2 tygodnie. Bella często miewała skurcze co oznaczało że za niecałe 2 tygodnie urodzi. Cieszyłem się z tego powodu ale bardzo współczułem Belli bólu. Często w nocy budziła mnie żebym był przy niej. Oczywiście tak też robiłem... Co skurcz trzymałem ją za łapę, i uspokajałem ją. i tak mijały dni.....
> Kochana Bello C.d? :)
niedziela, 26 sierpnia 2012
Od Bloodspill c.d opowiadania Ayer'a
Spało mi się wyśmienicie. Wtulona w ramiona Ayer'a nie czułam zimna.
Czekałam aż moje oczy się otworzą i ujrzę go znowu silnego,odważnego,mądrego samca.
Wreszcie moje powieki zaczęły się powoli unosić.
Poczułam,że Ayer siedzi za mną,więc przeciągnęłam się i podeszłam do niego:
-Dzień dobry-powiedziałam
-Hejka!-zawołał-Przyniosłem coś dla ciebie-powiedział i przytulił mnie wskazując tłuste karibu.
Zebrałam się do jedzenia.
-Rany Blood ty krwawisz!
Przestałam jeść i spojrzałam się na niego zdziwiona.
-Co?-zapytałam
-Cała jesteś we krwi na nogach,pysku...-mówił
-Aaa! To przez tą bójkę w lesie-rzuciłam
Chodziło mi o tą akcję,gdy w jego obronie sama zabiłam 3 ludzi.
-Wtedy,gdy na chwilę się ocknąłem i akurat zobaczyłem środek tej krwistej akcji?
-Tak-mruknęłam
-Jak możesz mówić o tym z takim spokojem?-zapytał zdziwiony
-Bo właśnie wtedy poczułam się w swoim żywiole-powiedziałam
-Czyli twoim żywiołem jest zabijanie?
Kiwnęłam głową.
-Przecież moje imię znaczy rozlew krwi!-krzyknęłam ostro-Ja cię tylko próbowałam bronić i wtedy poczułam,że robię to co lubię.
Podszedł do mnie i przytulił mnie.
-Kocham cię taką jaką jesteś.-mruknął
<Ayer...?>
Czekałam aż moje oczy się otworzą i ujrzę go znowu silnego,odważnego,mądrego samca.
Wreszcie moje powieki zaczęły się powoli unosić.
Poczułam,że Ayer siedzi za mną,więc przeciągnęłam się i podeszłam do niego:
-Dzień dobry-powiedziałam
-Hejka!-zawołał-Przyniosłem coś dla ciebie-powiedział i przytulił mnie wskazując tłuste karibu.
Zebrałam się do jedzenia.
-Rany Blood ty krwawisz!
Przestałam jeść i spojrzałam się na niego zdziwiona.
-Co?-zapytałam
-Cała jesteś we krwi na nogach,pysku...-mówił
-Aaa! To przez tą bójkę w lesie-rzuciłam
Chodziło mi o tą akcję,gdy w jego obronie sama zabiłam 3 ludzi.
-Wtedy,gdy na chwilę się ocknąłem i akurat zobaczyłem środek tej krwistej akcji?
-Tak-mruknęłam
-Jak możesz mówić o tym z takim spokojem?-zapytał zdziwiony
-Bo właśnie wtedy poczułam się w swoim żywiole-powiedziałam
-Czyli twoim żywiołem jest zabijanie?
Kiwnęłam głową.
-Przecież moje imię znaczy rozlew krwi!-krzyknęłam ostro-Ja cię tylko próbowałam bronić i wtedy poczułam,że robię to co lubię.
Podszedł do mnie i przytulił mnie.
-Kocham cię taką jaką jesteś.-mruknął
<Ayer...?>
Od Ayera c.d. opowiadania Bloodspill
Spała tak słodko, więc nie chciałem jej budzić. Wstałem wcześnie i musnąłem ją w czoło. Przewróciła się na bok. Poszedłem na polowanie. Cudownie było rozprostowąc kości. Zobaczyłem grube,tłuste karibu. Rzuciłem się na nie. Ganiałem go po całej polanie, ale z zabawy. Przyniosłem je do jaskini. Potem postanowiłem się odwdzięczyć Swift za tą pracę dla Blood. Upolowałem dla niej łosia. Siedziałem w jaskini i czekałem jak Blood się obudzi.
<Blood c.d.>
Od Anayi c.d opowiadania Jaspera
Doszliśmy na łąkę. Pachniało na niej różnymi kwiatami.Akurat był początek wiosny,więc kwiaty zaczynały kwitnąć.
-I co najpierw robimy?-zapytał Jasper
-Hmmm-mruknęłam
Postanowiłam przygotować go najpierw psychicznie do pierwszego lotu.
-Widzisz latanie to nie łatwa sprawa-zaczęłam-Trzeba poczuć więź ze swoimi skrzydłami. Umieć się z nimi dogadać.
-Jesteś filozofem?-roześmiał się Jasper.
Uśmiechnęłam się.
-Nie-odparłam-Po prostu chcę powiedzieć ci,że musisz umieć nimi dobrze machać-dodałam i machnęłam.
-Musisz je najpierw całe rozłożyć i machnąć 2 albo 3 razy-powiedziałam
Wykonał polecenie,ale mu się nie udało.
-Nigdy mi nie wyjdzie-powiedział zrezygnowany
-Noe poddawaj się-zachęciłam go-Uda ci się.
Spróbował jeszcze raz,a ja mu dopingowałam.
-Dawaj Jasper!-krzyczałam
Udało mi się za trzecim razem. Był bardzo zadowolony.
-Super! Brawo!-podbiegłam do niego i przybiłam piątkę
-Dzięki Anaya-mruknął
-Ech...Nie ma za co. Spróbujesz polecieć?-zapytałam
-No-odparł i wzniósł się.
-Teraz przekręć skrzydła stroną zaokrągloną do mnie-pouczyłam i stanęłam za nim-Ale cały czas machaj!-dodałam.
Po kilku obrotach skrzydłami udało mu się wystartować.
-Brawo synku!-usłyszałam. Jasper jeszcze latał.
To była Renesme. Podeszła do mnie i zapytała:
-I jak dobrze mu idzie?
-Doskonale-pochwaliłam go- Ok Jasper,umiesz latać,a żeby skręcić musisz przechylić się w tą stronę w którą chcesz polecieć.
Wykonał polecenie i po chiwli umiał skręcać.
-Super!-powiedziałam-A by wylądować podleć do ziemi i machaj coraz wolniej,by się opuścić i przestań machać.
Zrobił to co mu kazałam. Powtórzyliśmy jeszcze raz cały rytuał,a gdy skończyliśmy Jasper powiedział:
<Jasper?>
-I co najpierw robimy?-zapytał Jasper
-Hmmm-mruknęłam
Postanowiłam przygotować go najpierw psychicznie do pierwszego lotu.
-Widzisz latanie to nie łatwa sprawa-zaczęłam-Trzeba poczuć więź ze swoimi skrzydłami. Umieć się z nimi dogadać.
-Jesteś filozofem?-roześmiał się Jasper.
Uśmiechnęłam się.
-Nie-odparłam-Po prostu chcę powiedzieć ci,że musisz umieć nimi dobrze machać-dodałam i machnęłam.
-Musisz je najpierw całe rozłożyć i machnąć 2 albo 3 razy-powiedziałam
Wykonał polecenie,ale mu się nie udało.
-Nigdy mi nie wyjdzie-powiedział zrezygnowany
-Noe poddawaj się-zachęciłam go-Uda ci się.
Spróbował jeszcze raz,a ja mu dopingowałam.
-Dawaj Jasper!-krzyczałam
Udało mi się za trzecim razem. Był bardzo zadowolony.
-Super! Brawo!-podbiegłam do niego i przybiłam piątkę
-Dzięki Anaya-mruknął
-Ech...Nie ma za co. Spróbujesz polecieć?-zapytałam
-No-odparł i wzniósł się.
-Teraz przekręć skrzydła stroną zaokrągloną do mnie-pouczyłam i stanęłam za nim-Ale cały czas machaj!-dodałam.
Po kilku obrotach skrzydłami udało mu się wystartować.
-Brawo synku!-usłyszałam. Jasper jeszcze latał.
To była Renesme. Podeszła do mnie i zapytała:
-I jak dobrze mu idzie?
-Doskonale-pochwaliłam go- Ok Jasper,umiesz latać,a żeby skręcić musisz przechylić się w tą stronę w którą chcesz polecieć.
Wykonał polecenie i po chiwli umiał skręcać.
-Super!-powiedziałam-A by wylądować podleć do ziemi i machaj coraz wolniej,by się opuścić i przestań machać.
Zrobił to co mu kazałam. Powtórzyliśmy jeszcze raz cały rytuał,a gdy skończyliśmy Jasper powiedział:
<Jasper?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)