Prześmiśmy puszcze i zobacyzliśmy piękną kraine..
-Blood.. Chciałbym być Alfą, ale tu raczej nie mam możliwości. Może moglibyśmy.....
<Blood dokończ zdanie>

Niestety
musieliśmy się z Valixy rozdzielić, by wrócić do naszych jaskiń. Nie
chciałem się z nią żegnać no, ale niestety musiałem powiadomić rodziców i
przygotować się do rytuału.
Rodzice przyjęli moją wiadomość ze spokojem, jednak widziałem, że mama to z chęcią by się rozpłakała. Już przechodzili to raz, tylko, że z Claire, moją siostrą. Ta pogratulowała mi wyboru i życzyła powodzenia. Przez całą noc nie mogłem zasnąć, jutro stanę się dorosłym wilkiem! Ciekawiło mnie jak będzie wyglądać Valixy, napewno pięknie. Tak! Dzisiaj mam stać się dorosły. Byłem trochę niewyspany, po nieprzespanej nocy, ale trzymałem się na nogach, a to było najważniejsze. Rodzice przekazywali mi różne wskazówki, jak mam się zachowywać pod czas Rytuału Przejścia. Byłem taki podekscytowany! Nareszcie wyszliśmy z groty i skierowaliśmy się w stronę źródła Zmiany. Czekały tam już wszystkie wilki z watahy, łącznie z parą Alf. Jednak nie było Valixy i jej braci. Czekałem lekko poddenerwowany. Może się rozmyślili? Na szczęście chwilę później przyszli. Valixy skierowała się w moją stronę. - Boisz się? - spytała. - Może trochę. - odpowiedziałem. - Ja też. - powiedziała uśmiechając się. < Valixy? > |
|
Nadszedł
zmrok, ułożyliśmy się do snu. Maluchy od razu zasnęły, Dragon jeszcze
chwilę leżał i ze mną rozmawiał, co minutę pytał się czy na pewno czuję
się dobrze. Uspokojałam go, że wszystko jest w porządku. Nie długo
później też zasnął. Ja nie mogłam... myślałam o tym jak będzie wyglądać
nasza przyszłość. Byłam taka szczęśliwa, że los podarował mi mojego
ukochanego i moje słodziutkie maluchy. Nie potrzebowałam niczego innego
do szczęścia. Nagle poczułam się senna, ułożyłam się na mchu obok mojej
gromatki i po kilku sekundach zalała mnie fala snu. Był to piękny sen,
ja i Dragon siedzieliśmy nad jeziorem przytuleni do siebie oglądaliśmy
zachód słońca, a nasze dzieci bawiły się w wodzie u brzegu. Byliśmy
szczęśliwy i to było dla mnie najważniejsze.
Następnego dnia poszliśmy do pary Alfa. W ich jaskini zastaliśmy tylko Damona. - Bądź pozdrowiony. - powiedziałam z Dragonem - O to nasze maluchy, czy mógłbyś nam powiedzieć jakie mają moce? - Mamo. - szepnęła mi do ucha Alice - Ja się trochę boję. Najwidoczniej Damon to usłyszał, bo się zaśmiał. - Nie masz czego się bać, nic ci złego nie zrobię. - wyjaśnił - Podejdźcie do mnie. Popchnęłam leciutko Alice i Andy'ego, by podeszli do Damona. - No to zacznijmy od tej młodej damy. Alice, podaj mi łapę. Posłusznie podniosła łapę i podała ją. Damon wziął ją w swoją. - Hmmm... Masz oryginalne moce. - oznajmił po chwili - A mianowicie nadwilczą szybkość, umiesz oślepić przeciwnika, a dzięki dotknięciu umiesz poznać kogoś myśli, charakter i jego plany. - Ekstra! - krzyknęła Alice - Dziękuję. - A teraz ty młodzieńcu. - podzszedł do Andy'ego - Andy, podaj mi łapę. On także podał posłusznie łapę. - Ty też masz niezwykłe moce. Zmienianie przeciwników w głaz, wędrowanie w czasie, rozmawianie z drzewami i hipnoza poprzez wycie. - Super! - zawołał Andy. - Dziękujemy. - powiedziałam. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. - No to mamy cały czas dla siebie. - oznajmił Dragon - To co idziemy nad jezioro? Wszyscy się zgodziliśmy. |
|
Po locie przedstawiłem Valixy własne moce. Na początek zacząłem się teleportować.
- Ale to fajne. - zaśmiała się. - Jesteś przede mną, a za chwilę za mną! To przydatne w berku! - No. - przyznałem jej rację - Ok, jak się teraz czujesz? Znaczy jaka jesteś, radosna? - Yyy... no tak. A co? - spytała zdziwiona. - No to zaraz, będziesz smutna. - oznajmiłem jej tajemniczo. Popatrzyła na mnie niepewnie. Zacząłem wyobrażać ją sobie smutną. - Ej... - powiedziała łamiącym się głosem - Zachciało mi się płakać ze smutko. Wiesz wolę być jednak radosna. - popatrzyła na mnie z łzami w oczach. - Ok, już się robi. Tym razem wyobraziłem sobie ją taką jaką była przed chwilą. - I co teraz lepiej? - spytałem. - O tak. Co jeszcze potrafisz? - spytała ciekawskim wzrokiem. - Boisz się piorunów? - Pewnie, że nie. - powiedziała odważnie. - Zaraz się przekonamy. - zaśmiałem się. Nagle w oddali usłyszaliśmy głośny grzmot. Valixy i jej bracia podskoczyli przestraszeni. - O jej! To twoja sprawka? - popatrzyła się na mnie kolejny raz ze zdziwieniem. - Tak... - Jasper! - krzyknęła mama - Nie baw się piorunami. - Dobrze, mamo! - westchnąłem - A ty jakie masz moce, oprócz bezszelestnego stąpania? - Chodź, musimy znaleźć jakieś kwiaty. - zaproponowała z uśmiechem na buzi. Zdziwiło mnie to, ale i tak poszłem za nią. < Valixy? : ) > |
|
Minął ponad miesiąc od tego jak jestem z Claire. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie, niestety w ukryciu...
- Claire, kochanie. Czy nie powinniśmy już powiedzieć twoim rodzicom, że jesteśmy razem? Powiem szczerze, że mam już trochę dosyć ukrywania się. - poprosiłem ją. Leżeliśmy na łące i tuliliśmy się do siebie. - Hmmm... chyba masz rację, zresztą sumienie już mnie gryzie, że nic im nie powiedziałam. - powiedziała smutno - No dobrze, chodźmy. Szliśmy przytuleni do siebie w stronę jej jaskini. Byłem trochę zdenerwowany, bo nie wiedziałem jak jej rodzice zareagują. Byłem prawie pewien, że jej ojciec, Jacob, będzie nawet zadowolony, bo chyba mnie lubił. Gorzej było z jej mamą, dobrze jej nie znałem. Moje myśli przerwała Claire. - No dobrze, jesteśmy już na miejscu. Gotowy? - spytała uśmiechając się do mnie. - Chyba, tak... - powiedziałem niepewnie. Przed wejściem pocałowaliśmy się w usta. Jeden pocałunek i drugi... - Ekhem... Nagle spostrzegliśmy mamę i tatę Claire. - No to już wiecie... - powiedziała Claire lekko speszona - Mamo, tato o to mój chłopak, Riley. Podałem im łapę na przywitanie. - Powiem szczerze - zaczęła Renesme - że mnie zadziwiliście... Nie wiem czemu, Claire nie powiedziałaś nam wcześniej... - Oj daj spokój Rene! - powiedział Jacob - Dzieci macie moje błogosławieństwo. - zaśmiał się - Przypomnij sobie kochana Rene, jak my byliśmy młodzi... Z nami było tak samo. Jacob, był super! Zazdrościłem Claire takiego ojca. - Oh, masz rację. A dobra, dam sobie spokój z tymi kazaniami. - powiedziałam Renesme z uśmiechem na buzi - Najważniejsze, że jesteście szczęśliwy. - Mamo, tato dziękuję wam! - krzyknęła uradowana Claire. - Jakie macie plany? - spytał Jacob. - No właśnie. - powiedziałem tajemniczo, uklęknąłem - Kochana Claire, czy chcesz zostać moją żoną? Widziałem w oczach mojej ukochanej zdziwienie, lech chwilę później była uradowana. - Tak, oczywiście! - rzuciła mi się na szyję. - No to dzieci wam gratulujemy. - powiedzieli rodzice Claire, a przyszli moi teściowie - Ale teraz czas powiadomić parę Alf. - To co idziemy? - spytałem przyszłej mojej żony. - Tak! - pocałowała mnie w policzek. Pobiegliśmy jak najprędzej do pary Alf. < Elena lub Damon, c.d.? > |
|