-Proszę pani!-zawołałam-Idziemy na śniadanie.
-Tak-odparła Różyczka
-A co będzie?-zapytałam
-Najprawdopodobniej królik.
-Tylko?-byłam zdziwiona
-Tak!-burknęła nauczycielka
Jakaś dziwna ta nauczycielka-pomyślałam-Tylko by rządziła.
-A później co robimy?-zapytał się Reicher
-Idziemy na plac zabaw,macie zajęcia,a później idziecie na plażę z Lilianną.
-Aha!-powiedział Reicher
-Dobrze cicho!-powiedziała pani
-A czemu mamy być cicho?-zapytał Reicher.
-Po to mamy pyski,żeby mówić nie?
Reicher przyznał mi rację,ale ci idioci (moi pozostali bracia) nawet nie pokiwali głowami na znak,że się zgadzają.
-Diamond Reicher cisza!-krzyknęła pani
-Dobra spoko-odparłam i wyczułam,że Lilianna się denerwuję.
Uśmiechnęłam się. Lubiłam wnerwiać innych.
Doszliśmy wreszcie do tej części lasu,gdzie mieliśmy jeść.
-Ble!-powiedział Reicher,gdy posmakował królika.
-Co ble?-zapytała Różyczka
-Jakiś nieświeży-powiedział Reicher
-Właśnie-powiedziałam i przybiliśmy sobie piątkę.
Różyczka westchnęła.
<Reicher...?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz