-Bardzo fajną masz rodzinę.
Uśmiechnął się i pocałował mnie i czoło.
-Dzięki,a widziałaś mojego towarzysza?
-Nie pokazywałeś mi go.-stwierdziłam.
-Wiem.-odparł i zawołał:Blacki!
Usłyszałam tupot kopyt i po chwili do Urra przybiegła czarna jak noc klacz.
Urru pogłaskał ją i wskoczył na grzbiet.
-Jest śliczna-przyznałam
-A jaka mądra-dodał-Blacki obrót.
Klacz obróciła się wokół własnej osi i zarżała radośnie.
Roześmiałam się,a Urru spytał:
-Chcesz się przejechać?
-Chętnie-odparłam
Wskoczyłam na grzbiet i po chwili cwałowaliśmy przez sosnowy las.
Czułam się świetnie.
-A ty masz towarzysza?-zapytał mnie Urru
-Nie mam-powiedziałam smutno
-A chcesz mieć?-zapytał tajemniczo
-No nie wiem czy moja matka i ojciec by się zgodzili. Kiedy wychodziłam założyłam się z Bloodspill,że jak wrócę za tydzień tylko z tobą.
-Prr!-powiedział Urru,a klacz się zatrzymała.
Poklepał ją i zeskoczyliśmy.
-Tam są fajne konie-powiedział Urru.
Popatrzałam w stronę,którę wskazywał i zobaczyłam piękne rumaki.
-Nie mogę przegrać zakładu.-powiedziałam
-Trudno-mruknął-Jak zmienisz zdanie zgłoś się do mnie.
Pocałował mnie,wskoczyliśmy na konia i pojechaliśmy dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz