Podniosłam się.
-Masz rację,ale chodźmy na około-dodałam
-Dobra-mruknął
Szliśmy przez plażę ,gdy Ayer powiedział:
-Stój!
-Co jest?
-Tam są nasze maluchy i twoi rodzice. O kurde podchodzą do nich moi.
-No i?
-Do watahy mojej matki nie dojdzie się przez jezioro i nie wróci.
-Powiemy,że zeszliśmy-odparłam
Pokręcił głową.
-To nic nie da. A może?-powiedział i poszliśmy w ich stronę.
<Ayer>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz