piątek, 24 sierpnia 2012

Od Ayer'a c.d. opowiadania Bloodspill

Rana na moim karku krwawiła. Domyślałem się, że za chwile moje życie może się fatalnie zmienić. Byłem nieśmiertelny tylko to ratowało mi skórę. Damon nie był w stanie sam mnie pokonać. Wiedziałem, ze zorganizuje grupe, która napewno wspólnie mnie powali. Zanim się odwróciłem przede mną stała cała kampania: Damon, Samson, Kiba, Mack, Killer, Aqus i Caspian. On też się ode mnie odwrócił.? Bardzo fajnie.
-Nie masz za grosz honoru, że chcesz atakować jednego w siódemkę. -powiedziałem.-Czyżby jestem dla ciebie za silny.?
-Nie jesteś w watasze, więc mam prawo cię zabić jak tylko zechce.-odpowiedział. Widać, że moje słowa go mocno podenerwowały. - Chcę się z Tobą sam rozprawić oni pomogli mi Ciebie wytropić i w razie gdybyś zaprosił znajomych pomogli by walczyć przeciwko tobie. Możecie już iść zostanie tu tylko Caspian, ja i Ayer.- powiedział Damon. Śmiałem się złowieszczo. Idiotyczne było to,że ojczulek chce mnie powalić trucizną oszałamiającą i myśli, że mój jad węża sobie z tym nie poradzi. Ogromnie się mylił.

-Za co chcesz mnie zabić?- spytałem Damona.
-Za to, że wyniszczasz moją rodzinę!- wydarł się tak, że na pewno słyszał go cały las.
-Nie moja wina, że Bloodspill woli mnie od Was!- krzyknąłem. Jad płynął mi po kłach. Czułem, że jest o wiele silniejszy niż ten, który miałem wcześniej. Damon się widocznie oburzył. Więc rzucił się na mnie. Krew lała się strumieniami. Byłem bardzij pogryziony niż Samiec Alfa. Jego zęby były ostrzejsze i miał ich więcej,dlatego, że był pół smokiem. Ja tez nie żałowałem kłów, Damon również krwawił w kilkunastu miejscach. Mój jad wpływał do jego krwi. Wkońcu damon padł,ale on poprostu nie miał włady w łapach. Nie byłem nawet zdyszany walką z Damonem. Jedynie co odczuwałem to rany, które okropnie krwawiły. Zawsze tak było, że to ja miałem lepsze ukrienie. Moje żyły ył szersze i mogł pomiścić więcej krwi.Damon leżał odemnie w odległości 2 m.
-Teraz twoja kolej-krzyczał do mojego ojca.
Tamten był jemu bezgranicznie posłuszny. Rzucił się na mnie. Ściągnął mnie kłami za skóre na krwawiącym karku. Okropnie to bolało. Błękitna substancja płynęła i mieszała się z krwią. Zaczołęm drżeć. Otruli mój organizm. Nie umre,ale będę poważnei osłaniony. Wygrałbym walkę gdyby nie to, że mój jad przechodził dziwną mutację.
-Mam go tak zostawić?-usłyszałem cichy głos ojca.
-Tak -odpowiedział Damon.
Odeszli. Zostawili mnie. Nagle poczułem jak coś ciąnie mnie po ziemi. Nie wiedziałem co się dzieje. Miałem nadzieje, że to nie żaden niedźwieć czy coś podobnego. Straciłęm przytomność.
<Blood..?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz