Coraz bardziej lubiłam Anayę.Miałyśmy mnóstwo wspólnych tematów.
Świetnie się rozumiałyśmy. Raz opowiedziała mi nawet o swoim życiu.
-No dobra-powiedziałam-Ja powiedziałam ci o sobie,teraz ty mi opwiedź twoje życie.
Westchnęła.
-Ok-odparła cicho-Urodziłam si w jaskini. Nie wiem jak się nazywała.Na dworze było pełno śniegu.Moja matka,lizała mnie i próbowała przykryć swoim ciałem od mrozu. Nagle zauważyłam,że koło mnie leży jakiś brzdąc. Mała powiedziała,że to mój młodszy brat Galax,a ja jestem Anaya. Ojca nigdy nie widziałam. Moje dzieciństwo przebiegło normalnie,choć cały czas uczyłam się jak polować,szpiegować,walczyć i być milsza dla brata,bo niby jest młodszy. Mnie zawsze wkurzało,że mówiła,że jest młodszy.Przecież był młodszy tylko o 2 minuty.-opowiadała Anaya
Rozumiałam ją w 100%.Mam tak samo. Gdy doszła do momentu,polowania na bawoły,myślałam,że będzie to wesoła część.Myliłam się
-I mój brat-zaczęła płakać-Padł!!
Zaczęła nieźle nadawać.
-Nie płacz-próbowałam ją pocieszyć-To było. Nie wrócisz do przyszłości.Chyba,że... Nie to niewiarygodne.
-Co?-zapytała przez łzy.
-Killer ma taka moc. Cofnieńcia się do przeszłości i naprawienia błędów.-Idę do niego.
Zanim się obejrzałam już jej nie było.
<Killer teraz ty>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz