-W takim razie Szatanie-zwróciłam się do samca-Pokaż mi jak kochasz Arizonę.
Obrócił się do niej i zapytał romantycznie:
-Arizono,czy zachciałabyś zostać moją partnerką?
-Tak-powiedziała pewnie-A ty Szatanie,zechciałbyś być moim partnerem?
-Zawsze o tym marzyłem-odpowiedział i pocałował ją w same usta
Szczerze to lubiłam patrzeć na takie chwile.
Przywoływały wiele wspomnień,kiedy to ja z Damonem przyszliśmy do Alf naszej dawnej watahy,by uczynili nas partnerami.
Westchnęłam i kiwnęłam głową.
-W związku z tym,że widać jak bardzo się kochacie ogłaszam was partnerami! Ale jest jeden warunek-dodałam
-Jaki?-zapytała dociekliwie podekscytowana Arizona
-Musicie być sobie wierni aż do śmierci-wytłumaczyłam
-Przyrzekamy-odpowiedzieli poważnie przykładając łapę do serca
Uśmiechnęłam się i powiedziałam uroczyście:
-Idźcie i bądźcie pozdrowienie Arizono i Szatanie!
-Dziękujemy!-odpowiedzieli i znów się pocałowali
Patrzyłam jak wychodzą. Wiedziałam,że to dobrana para.
<Szatan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz