piątek, 26 października 2012
Od Tobiego
Miałem dopiero miesiąc...matka mnie opóściła, ojciec zatem zginął w walce. Nie mogłem nic
zrobić. Postanowiłem iść przed siebie w dal aż ktoś mnie znajdzie. Wtem z oddala zauważyłem
przepiękny las...pomyślałem że może w nim ktoś znajdzie chociaż dla mnie przybraną rodzinę.
Jednak nikogo tam nie było, cóż postanowiłem że pójdę dalej... Spotkałem w środku puszczy
całkiem dobrą jakinię. Przespałem się i rano wyruszyłem na polowanie. Wiedziałem że nic
całkiem dużego i smacznego nie znajdę, ale zza krzaka wyskoczyła dość solidna sarna.
Postanowiłem chwycić okazję!
Złapię cię! - wrzasnął głośno wilczek.
Sarna zatem nic z tego nie zrozumiała i pobiegła dalej. Wilczek jednak bardziej się zdenerw-
ował i chapsnął za ogonek jelonka. Zwierzątko padło i wilk miał co jeść. Jadł już 10 miniut
i nagle zauważył biegnące stado czarnych i całkiem groźnych wilków. Wilczek się strasznie
przestraszył i pobiegł do swojej jaskini. Całkiem w drodze potknął się o kamyk a wilki
nawet nie zauważyły szczeniaczka i zdreptały go. Ostatni wilczek ze stada tych czrnych
wilków, zatrzymał się i rzekł wścibsko:
"Masz" to ci dopomoże - i w tym samym czasie chycił się za ucho Tobiego.
Tobi cały był obolały. Nikt nie był w stanie mu pomóc. Leżał już 2 dni, tylko czekał aż ktoś
go zauważy. Nagle dojżał jakiegoś wilka, był świt. Pomyślał że niedokładnie widzi, a jednak
patrzył jak idzie do niego jakiś wilk. Była to samica Alfa, Elena. Bardzo przestraszona
biegła do niego aby zabrać go do swojej watahy i zwołać lekarzy. Tobi tylko wpatrywał się
czy naprawdę ktoś idzie czy to jakaś zwierzyna idze tutaj aby go dobić. Jednak oczy go nie
myliły. Naprawdę szła tu wilczyca. Szybciutkim krokiem podeszła i zapytała:
Witaj mały, co się stało? Czy coś ci dolega?- Zapytała przestraszona samica.
Nie, nic mi nie jest..jedynie ktoś mi ucho zgryzł i stado wilków po mnie podreptało.. -
Odparł obojętnie Tobi.
Nie pozwolę żeby coś ci się stało, zabiorę cię do mojej watahy..tam będzie bezpiecznie -
rzekła wilczyca i uchwyciła malca w pysk.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz