-Dzięki-mruknął zawstydzony Rexion
-Nie ma za co-bąknęłam
Westchnął. Wiedziałam,że on jednak coś do mnie czuje,ale nie potrafi mi tego wytłumaczuć w normalny sposób. Musiałoby się coś okropnego wydarzyć.
Usłyszeliśmy szelest. Stanęliśmy bez ruchu. Rexion zaczął warczeć.
-MORDA!-wydarł się...Człowiek!
-Ha Ludwik mamy je!-zawołał radośnie drugi typek
Obydwoje byli silni i trzymali w rękach te wiatrówki. Ciarki przebiegły mi po plecach.
-Ok-powiedział ten Ludwik i strzelił w Reciona
Padł.
-Rexion!-krzyknęła i poczułam ból
Padłam,ale byłam świadoma tego co się wokół mnie dzieje.
-Bierzemy je!-powiedział facet
Nagle warknięcie,wrzask i ucieczka ludzi. Jakiś wilk nam pomógł.
-Zanieś je do lekarza!-słyszałam
-Ok,ale ja ich nie uniosę-odezwał się (chyba) samiec
-Poczekaj tu z nimi,a ja pobiegnę po Blue Eye!-słyszałam oddalający się głos
Po chwili słyszałam odgłos otwieranej buteleczki.
-To nie duże obrażenia-stwierdziła wilczyca-Otwórzcie oczy!
Otworzyłam i zobaczyłam 2 niebieskie wilczyce i białego wilka. Rexion też się podniósł i powiedział:
-Layla,Operah i Blue nie wiem jak wam dziękować! Dzięki wam moja kochana...
I tu się zatrzymał. Uśmiechnęłam się. Zapytał mnie o chodzenie. Na razie jak stwierdził:). Zgodziłam się rzecz jasna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz