piątek, 26 października 2012
Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy
- A nic... - powiedziałem zamyślony - Naprawdę wszystko ok.
- Nie wydaje mi się, żeby wszystko było ok. - odpowiedziala Valixy.
- Po prostu ojciec mnie wkurzył, ale myślę, że miał trochę racji... - wyznałem - Ale nie psujmy sobie dnia, kiedyś się z ojcem na pewno pogodzę. - uspokoiłem ją i przytuliłem się do niej.
- To dobrze, już myślałam, że będziesz się zamartwiać cały dzień. - zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek.
Naszą rozmowę przerwały krzyki dzieci.
- Możemy iść się pobawić?! - zapytała Ishtar.
- Prosimy! - przyłączyło się do niej rodzeństwo.
- Już dobrze, idźcie. - pozwoliłem im.
- Dzięki! - odpowiedziały i pobiegły w różne strony placu zabaw.
Carmen i Ishtar pobiegły na huśtawki, a chłopcy kopali szyszkę udawając, że grają w piłkę nożną.
- Teraz mamy chwilę dla siebie. - wymamrotała mi Valixy do ucha.
- A co masz na myśli? - zaśmiałem się.
- Nic szczególnego... - odwzajemniła śmiech i pocałowała mnie prosto w usta.
Całowaliśmy się tak przez chwilę, gdy ułyszeliśmy krzyki naszych dzieci...
<Naith lub Ishtar, co się stało?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz