Nagle jedna mi się przedstawiła. Mówiła,że jak się kogoś kocha ma się pozwolić mu odejść. Wypuścić go na wolność. Niech ma swobodę ruchu,niech myśli samodzielnie.
Nagle zauważyłem krew. Wylądowałem tam i powąchałem.
Krew Elizabeth!!!
Przez chwilę to do mnie nie docierało. Co ta wilczyca znowu sobie zrobiła!
Co uczyniła? A może chciała popełnić samobójstwo!
Postanowiłem iść za zapachem. Nie szedłem długo,bo trafiłem do małej,ale przestronnej jaskini!
-A ty to kto?-zawołał ostry głos
O dziwo był to głos męski!
-Przyszedłem do Elizabeth!-nie dałem się wystraszyć
-Shido...?-usłyszałem jej głos
Podbiegłem do niej. Chciałem ją przytulić,ale nie mogłem. Nie potrafiłem. Więź między nami została przerwana i na razie nie zostanie złączona. Choć nadal ją kochałem nie potrafiłem.
Patrzała na mnie wyczekująco. Ona chciała tego. Potrzebowała przytulenia. Ciepła.
Otuchy. Miłości. Szczęścia.
-Co ty sobie zrobiłaś?-starałem ukrywać uczucia,co nie było łatwe
-Spadłam-szepnęła
-Odejdź od niej!-warknął wilk
-A ty to kto?-zapytał ostrzej
-Kastiel!-syknął-A ty pewnie Shido? Ten dupek co ją rzucił!
Spojrzałem na Elizabeth. Odwróciła głowę,więc nie mogłem spojrzeć jej w oczy.
-A jeśli tak,to co cie do tego?-warczałem
Kastiel był nawet masywny i silny. Miał kremowo-brązową sierść-taką jaką widziałem,gdy patrzał oczami Elizabeth-. Ale nie zbliżał się do mnie za blisko. Widocznie czuł,że mogę go pokonać.
-A tobie co się stało,co ci ten debil zrobił?-odwdzięczyłem się stwierdzeniem
Prychnął.
-Upadłam-jęknęła
-Jak zwykle!-westchnąłem-A co z naszymi dziećmi?
Milczała. O nie...
-Nie żyją!-krzyknąłem-Zabiłaś je?!
-To przez ten upadek-pisnęła i skuliła się
-Ty nieuważna,postrzelona kretynko!-byłem wściekły i nie panowałem nad sobą-Jak zwykle coś musisz popsuć!
-Nie krzycz na nią!-warknął Kastiel
-Nie wtrącaj się!-odepchnąłem go
Nie dał się sprowokować. Nie poprawił mi.
-Shido przepraszam!-jęczała Elizabeth,chwytając mnie za łapę
-Zostaw mnie!-wyrwałem jej się-Mam cię dość! Wszystko psujesz! Zabiłaś mi partnerstwo z Sofią i ze sobą! Kochałem cię,dawałem ci jak najwięcej! A ty zabiłaś dzieci! Zabijając je,zabiłaś miłość do nas!Żegnaj!-i wyszedłem
<Elizabeth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz