wtorek, 5 lutego 2013

Od Shido c.d. opowiadania Elizabeth

Leciałem. Elizabeth jak nie było tak nie było. W głowie moje myśli wirowały.
Nagle jedna mi się przedstawiła. Mówiła,że jak się kogoś kocha ma się pozwolić mu odejść. Wypuścić go na wolność. Niech ma swobodę ruchu,niech myśli samodzielnie.
Nagle zauważyłem krew. Wylądowałem tam i powąchałem.
Krew Elizabeth!!!
Przez chwilę to do mnie nie docierało. Co ta wilczyca znowu sobie zrobiła!
Co uczyniła? A może chciała popełnić samobójstwo!
Postanowiłem iść za zapachem. Nie szedłem długo,bo trafiłem do małej,ale przestronnej jaskini!
-A ty to kto?-zawołał ostry głos
O dziwo był to głos męski!
-Przyszedłem do Elizabeth!-nie dałem się wystraszyć
-Shido...?-usłyszałem jej głos
Podbiegłem do niej. Chciałem ją przytulić,ale nie mogłem. Nie potrafiłem. Więź między nami została przerwana i na razie nie zostanie złączona. Choć nadal ją kochałem nie potrafiłem.
Patrzała na mnie wyczekująco. Ona chciała tego. Potrzebowała przytulenia. Ciepła.
Otuchy. Miłości. Szczęścia.
-Co ty sobie zrobiłaś?-starałem ukrywać uczucia,co nie było łatwe
-Spadłam-szepnęła
-Odejdź od niej!-warknął wilk
-A ty to kto?-zapytał ostrzej
-Kastiel!-syknął-A ty pewnie Shido? Ten dupek co ją rzucił!
Spojrzałem na Elizabeth. Odwróciła głowę,więc nie mogłem spojrzeć jej w oczy.
-A jeśli tak,to co cie do tego?-warczałem
Kastiel był nawet masywny i silny. Miał kremowo-brązową sierść-taką jaką widziałem,gdy patrzał oczami Elizabeth-. Ale nie zbliżał się do mnie za blisko. Widocznie czuł,że mogę go pokonać.
-A tobie co się stało,co ci ten debil zrobił?-odwdzięczyłem się stwierdzeniem
Prychnął. 
-Upadłam-jęknęła
-Jak zwykle!-westchnąłem-A co z naszymi dziećmi?
Milczała. O nie...
-Nie żyją!-krzyknąłem-Zabiłaś je?!
-To przez ten upadek-pisnęła i skuliła się
-Ty nieuważna,postrzelona kretynko!-byłem wściekły i nie panowałem nad sobą-Jak zwykle coś musisz popsuć!
-Nie krzycz na nią!-warknął Kastiel
-Nie wtrącaj się!-odepchnąłem go
Nie dał się sprowokować. Nie poprawił mi.
-Shido przepraszam!-jęczała Elizabeth,chwytając mnie za łapę
-Zostaw mnie!-wyrwałem jej się-Mam cię dość! Wszystko psujesz! Zabiłaś mi partnerstwo z Sofią i ze sobą! Kochałem cię,dawałem ci jak najwięcej! A ty zabiłaś dzieci! Zabijając je,zabiłaś miłość do nas!Żegnaj!-i wyszedłem

<Elizabeth?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz