-Nie to nie tak!-wyjaśniłem-Sofia zaszła w ciąże jeszcze przed tym jak nas zauważyła.
Zresztą eliksir nie cofa czasu,tylko sprawia,że zanikają wspomnienia.
-Czyli i tak będziesz miał dzieci?-burknęła
Spojrzałem na nią zdziwiony jej tonem głosu. Zawsze życzyła mi jak najlepiej,
żeby dobrze powiodło mi się w życiu. A teraz?
-Co się stało?-zapytałem-Nie cieszysz się z mojego szczęścia?
-Shido,proszę cię!-zawołała ze łzami-Nie mów tak. Zawsze ci dobrze życzyłam.
Ale... Cieszyłam się,że będę miała dzieci z tobą,ale wszystko zaprzepaściłam.
-Jesteś zazdrosna?-zapytałem wprost
-Nie! Nie jestem!-zaprzeczyła,szukając miejsca na którym mogła by utkwić wzrok
-No właśnie widzę!-zaśmiałem się-Elizabeth...
-Czemu do mnie tak mówisz?!-naskoczyła na mnie
-Ale jak i co?-odpowiedziałem zdezorientowany
-W ostatnim czasie prawie w ogóle nie mówisz na mnie Lizzie!-wyraźnie była tym rozdrażniona-Wytłumacz się Shido!
Zabrakło mi słów. Przez dłuższą chwilę milczałem,ale ona dalej twardo patrzała mi się w oczy.
-Wiesz ostatnio tyle się działo-zacząłem nie pewnie-Ja po prostu odkochałem się w tobie,kiedy zostałem sam. Nie bój się w Sofii też-dodałem,widząc,że jej twarz nabiera innego wyrazu- No,ale teraz chce wszystko naprawić!-zapewniłem
<Elizabeth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz