wtorek, 5 lutego 2013

Od Elizabeth c.d. opowiadania Shido


Gdy weszłam na sam szczyt góry, ujrzałam piękny krajobraz. Widziałam też całe tereny watahy. Poczułam się pierwszy raz szczęśliwa, od kiedy Shido ze mną zerwał. Cieszyłam się tą chwilą, gdy usłyszałam:
 - Piękny widok. - powiedział Kastiel.
 Całe moje szczęście pękło jak bańka mydlana, bo przypomniałam sobie o calym zewnętrznym świecie.
 - Ty to musisz wszystko zepsuć. - westchnęłam - Przez ciebie się rozchoruję, tak na mnie wpływasz...
 - To nie możliwe, bo jestem lekarzem. - zaśmiał się.
 - Ale masz poczucie humoru... - nagle.wszystko ułożyło się w jedną całość - To dlatego za mną łazisz? - spytałam - Bo jesteś lekarzem i myślisz, że sobie nie dam rady przy porodzie?
 - Tak i... nie. Po prostu uprzejmość nie pozwala mi zostawić cię samą. - uśmiechnął się.
 - Taaa, jasne. - powiedziałam sarkastycznie.
Chcialam zobaczyć większy widok i weszłam na skraj góry.
 - Nie idź tak daleko. - ostrzegł mnie.
 - Ohhh, zamknij się. - warknęłam.
 Z tamtąd było jeszcze lepiej widać watahę. Gdy chciałam już zejść, usłyszałam dziwny dźwięk, jakby coś pękało... Spojrzałam w stronę moich łap i wtedy kamień, na którym stałam pękł.
- Elizabeth! - krzyknął Kastiel.
 To jedyne co usłyszałam, potem już tylko spadałam, chyba krzyczałam... Na samym końcu pamiętam ból i samą ciemność. Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna, ale gdy się obudziłam był wieczór, byłam owinięta liściami, chyba krwawiłam, lecz nie czułam bólu, to chyba robota Kastiela, w końcu był lekarzem.
  - Przykro mi... - usłyszałam smutny głos Kastiela.
 - Co się stało? - spytałam oszołomiona.
 - Ty... twoje dzieci... - jąkał się - Nie mogły przeżyć tego wypadku.
Nie... Nie mogłam w to uwierzyć, chciałam na niego nakrzyczeć by nie robił sobie żartów, jednak widziałam po nim, że nie kłamie. Zaczęłam krzykczeć i płakać. Najlepiej by było gdybym się nie obudziła...

 <Shido, gdzie jesteś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz