poniedziałek, 3 września 2012

Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy


Czułem ból, tylko nie wiedziałem z jakiej części ciała pochodzi. Jednak z czasem ból słabł, aż już go nie czułem. Dziwne... ból nigdy tak szybko nie ustaje - pomyślałem. Po chwili miałem już siłę otworzyć oczy. Zaatakowała mnie jasność. Chyba był wczesny ranek.
 - Jak się czujesz? - usłyszałem nagle.
 Rozejrzałem się, by zobaczyć kto zadał mi pytanie. W zasięgu mojego wzroku zobaczyłem tylko Diego.
 - Ehm... w porządku. Dałeś mi jakieś zioła? Bo czułem ból, a w pewnej chwili ustał. - zapytałem.
 - Tak, ale jego nazwa nic ci nie będzie mówić. - zaśmiał się.
 - Pewnie tak... - odpowiedziałem.
 Gdy nagle w jednej chwili wszystko sobie przypomniałem. Kolejny raz rozejrzałem się po jaskini, ale nikogo innego oprócz nas nie widziałem.
 - Gdzie jest Valixy?! - krzyknąłem - Czy wszystko z nią w porządku?!
 - Uspokój się. - powiedział Diego - Czuje się dobrze, ale jest trochę osłabiona. Obudziła się nie długo przed tobą. Więc możesz ją zobaczyć.
 - A gdzie ona jest? - zapytałem, chciałem ją jak najprędzej zobaczyć.
 - Jest w drugim pokoju. Chodź zaprowadzę cię. - oznajmił.
 Wstałem chwiejnie z mchu. Ale mi się kręciło w głowie.
 - A uważaj, bo po tych ziołach ma się lekkie zawroty głowy. - ostrzegł mnie.
 - Naprawdę? - powiedziałem z sarkazmem - Nie zauważyłem.
 Diego zaśmiał się pod nosem. Ja też nie mogłem się nie uśmiechnąć. Jednak moja radość szybko zniknęła, gdy uświadomiłem sobie, co przydarzyło się mojej ukochanej. Szliśmy chwilę przez korytarze. Aż trafiliśmy na ten odpowiedni, pierwszą zobaczyłem Blue Eye, a koło niej Valixy, leżącą na mchu. Była taka blada. Uśmiechała się do mnie.
 - Jak się czujesz? - spytałem czule.

 < Valixy, c.d.? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz