sobota, 29 września 2012

Od Jaspera c.d. opowiadania Valixy


- A tak, pewnie chodźmy... - powiedziała niepewnie.
 - Ok, jestem taki szczęśliwy. - zaśmiałem się i pocałowałem ją w policzek - No to na początek chodźmy do twoich rodziców. - oznajmiłem.
 Przez całą drogę do jaskini moich... tak powiem przyszłych "teściów", Valixy była jakaś cicha, prawie nic nie mówiła, tylko przytakiwała, gdy ja coś mówiłem. Chwilę później staliśmy przed rodzicami, Valixy.
 - Bądźcie pozdrowienie! - zacząłem - Przyszedłem tu wraz z Valixy, by was poinformować, że... jesteśmy partnerami. - powiedziałem z dumą.
 Po moich słowach w jaskini zapanowała głucha cisza. Na szęście chwilę później odezwał się Blade, ojciec Valixy.
 - No cóż... Co mam powiedzieć? - spytał  - ... Cieszę się waszym szczęściem. - lekko się do nas uśmiechnął.
 - Macie nasze błogosławieństwo. - oznajmiła z radością Anaya.
 - Dziękujemy. - powiedziałem uradowany.
 Ukłoniłem się im, by okazać im wdzięczność. Valixy przytulała się do rodziców, jednak nadal nic nie mówiła...
> Chwilę później byliśmy w jaskini moich rodziców, oni także byli szczęśliwi, naszą wiadomością. Podziękowaliśmy im, a następnie ruszyliśmy w stronę jaskini Alf. Podczas drogi przyglądałem się Valixy, zachowywała się jakoś... inaczej... zawsze była radosna, a teraz jej twarz była nieprzenikniona i taka... zamyślona.
 - Czy coś się stało? - spytałem.
 - Co, co? Yyy... znaczy nie, nie... - skłamała.
 - Proszę nie kłam... Widzę, że coś się stało. Powiedz o co chodzi?
 Nic nie odpowiedziała, nawet na mnie nie spojrzała. Już wiedziałem chyba o co chodzi...
 - Nie chcesz, żebyśmy byli partnerami? - powiedziałem smutno - Nie kochasz mnie, prawda?

<Valixy???>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz