-Cicho!-uciszyłam Mikę,która cały czas rozmawiała z Alice.
-Przepraszam-rzuciła obojętnie
Westchnęłam.
Zaraz kończyła się moja praca i mogłam iść z Aqusem na polowanie.
Jeszcze tylko odprowadzić szczeniaki.
-Proszę pani?-usłyszałam Dawejna-Co będziemy robić jutro?
No właśnie-pomyślałam
-Jutro nie ma zajęć.-przypomniałam-Jutro macie dzień z rodzicami.
-Hura!-krzyknął Tornado
-Ja też się cieszę-mruknęłam
-Nie lubi nas pani?-zauważył Andy
-Lubię-burknęłam-Ale każdy wilk czy duży czy mały potrzebuje odpoczynku.
-Racja-przyznał Andy
Wreszcie dotarliśmy. Dzieciaki zostały doręczone rodzicom,a ja poszłam do swojej groty,gdzie zastałam Lunę.
-Cześć mamo! Tata...-zaczęła-A już nic.
-Co tata?-zapytałam
-Kochanie przyniosłem ci kawał zwierzyny-usłyszałam głos Aqusa.
Odwróciłam się i zatopiłam zęby w apetycznym łosiu.
-Dzięki-mruknęłam
-Tata przyniósł ci to,bo wie,że dużo pracujesz-wyjaśniała Luna
Kiedy skończyłam Aqus zaproponował,żeby pójść się wykąpać.
-Ok-zgodziłam się-Idziesz z nami Luna?
-Nie-odmówiła-Omówiłam się z Jaxomem.
-Aha.Pa!-powiedziałam i po kilku minutach kąpaliśmy się z Aqusem i jeziorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz