-Patrz na nich-pokazałam syna Anayi i moją córkę-Jak ładnie razem wyglądają.
-Masz rację-mruknęła-Tacy wilczy Romeo i Julia-stwierdziła.
-Fakt-przyznałam i uśmiechnęłam się.
-Zrobimy im niespodziankę?-spytałam Anayi
Pomerdała ogonem i roześmiała się cicho.
-Raz,dwa,trzy!!-krzyknęłam
-Aaa!-krzyknęła Luna
-Spokojnie-odparł Jaxom tuląc ją.
Roześmiałyśmy się z Anayą.
-Ale mieliście miny!-zawołała Anaya
Jaxom podszedł do niej i powiedział:
-Nie wtrącaj nosa w moje sprawy,jestem dorosły.Do widzienia!-powiedział
-Mamo-przytuliła się do mnie Luna.
-Słucham?
-Mogłabyś nas zostawić?
-Dobrze.
Spojrzałam się na Anayę. Miała czerwone oczy jak królik rasy angora. Jaxom ją zranił i to bardzo.
Luna i Jaxom odeszli.
-Nic ci nie jest?-zapytałam
Podniosła łeb.
-Ja go tak nie wychowałam-chlipnęła
Przytuliłam ją,jak koleżanka koleżankę.
-Wierzę-powiedziałam
<Anaya>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz