Ta wilczyca była coraz milsza. Coraz częściej przychodziła do mnie i opowiadała o swym (według jej) wspaniałym życiu. Słuchałem,bo co innego miałem robić. I tak by wyczuła moją nie uwagę.
Pewnego dnia szedłem do jeziora,bo chciałem się umyć po wczorajszym polowaniu na łosie. Echh... Czemu łosie muszą mieszkać na takich błotnistych terenach. Nagle coś poczułem. Usłyszałem chichot. O nie znowu Elisa! Chwila, czemu znowu. Przecież ja ją lubiłem. Podeszła do mnie jak zwykle uśmiechniętai wesoła i spytała czy może się ze mną pokąpać. Zgodziłem się. Muszę przyznać,że nawet fajnie było. Nagle poczułem znajomy zapach. Kurde Kyche!!! Pewnie stoi na skale od dłuższego czasu. E tam. Po co się ja przejmować skoro mam przy sobie Elisę.
Przyznam lubią ją.
A może coś z tego będzie...???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz